Ankara pod pretekstem walki z PI zwalcza niepodległościowe ambicje Kurdów?

28 lipca 2015, 07:00 Alert

(Reuters/Patrycja Rapacka)

Równolegle do działań w Syrii, Turcja już drugą noc z rzędu atakowała kurdyjskie obozy w Iraku. Jest to część „operacji antyterrorystycznej” jak nazwał te działania wysoki urzędnik turecki.

Podjęta na nowo kampania przeciwko Partii Pracy Kurdystanu (PKK), która przez trzydzieści lat prowadziła walki partyzanckie przeciwko państwu tureckiemu w oparciu o bazy w północnym Iraku, stawia w wątpliwość prawdziwe intencje Turcji. Ma być nimi raczej walka z niepodległościowymi ambicjami Kurdów, niż z Państwem Islamskim.

Ankara obawia się, że sukcesy jakie odnoszą w Syrii Powszechne Jednostki Ochrony (YPG) wspierane przez Amerykanów, może ożywić separatystyczne sentymenty Kurdów związanych z PKK.

Tureccy Kurdowie twierdzą, że odgrzewając konflikt z PKK, prezydent Recep Tayyip Erdogan stara się osłabić wsparcie dla pro-kurdyjskiej opozycji w Turcji, by pobudzić nacjonalistyczne emocje przed przewidywanymi przedterminowymi wyborami w Turcji. YPG pokazując niebezpieczną drogę, jaką podąża Ankara, oskarżyła Turcję o ostrzeliwanie jej pozycji na przedmieściach Jarablus.

Wysoki urzędnik turecki potwierdził, że armia turecka odpowiedziała ogniem na ostrzał z drugiej strony granicy, do jakiego doszło w niedzielę. Dodał że nie jest jasne, do jakiej grupy należeli ci ludzie, którzy strzelali. Podkreślił, że YPG nie była celem działań.

– Trwająca operacja wojskowa ma na celu neutralizację zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego Turcji, skupia się na IS oraz PKK w Iraku –  powiedział anonimowy turecki urzędnik. Dodał także, że YPG nie jest przedmiotem działań armii tureckiej.

YPG odniosła kolejne sukcesy w walce z IS w poniedziałek 27 lipca 2015 r., zdobywając miasto niedaleko rzeki Eufrat po trwającej miesiąc ofensywie, której celem jest przerwanie szlaków zaopatrzeniowych Daesh.

Syryjska Partia Unii Demokratycznej (PYD) okazuje się być jedynym wiarygodnym partnerem USA w walce lądowej przeciwko IS w Północnej Syrii.

Grupy kurdyjskie powiązane z PKK, uznawane są przez Turcję, USA i UE za terrorystyczne. PYD i PKK mają nie tylko podobną ideologię, ale także wymieniają się personelem, a bojownicy PYD są szkoleni w obozach PKK w Północnym Iraku.

To powoduje, że współpraca Ankary z USA jest bardzo trudna.

Davutoglu powiedział, że PYD może mieć miejsce w Nowej Syrii, jeśli nie będzie przeszkadzać Turcji, zerwie kontakty z Basharem al-Assadem oraz będzie współpracować z siłami opozycyjnymi.

USA powtarzają, że PKK jest nadal uznawana przez nie za organizację terrorystyczną i szanują prawo Turcji do prowadzenia działań przeciwko tej grupie zbrojnej.

Działania przeciwko PKK mają miejsce pomimo rozmów z jej przedstawicielami, jakie trwają w Ankarze od 2012 roku. Liczbę ofiar tej organizacji od 1984 roku szacuje się na 40 tys. osób.