Jakóbik: Problemy z Iranem to argument za hubem na ropę saudyjską w Polsce

18 czerwca 2019, 07:30 Energetyka

Polacy nie muszą się ich obawiać rosnącego napięcia w relacjach z Iranem, bo mają alternatywę w postaci hubu naftowego na ropę z Arabii Saudyjskiej – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Zbiorniki Rafinerii Gdańskiej. Fot. Grupa Lotos
Zbiorniki Rafinerii Gdańskiej. Fot. Grupa Lotos

13 czerwca doszło do ataków dronów na dwa tankowce w Cieśninie Ormuz, którą płynie prawie jedna trzecia ładunków z ropą naftową, a także gaz skroplony. USA oskarżyły o ataki Iran. To kolejny element eskalacji napięcia w relacjach między tymi krajami po tym, jak Amerykanie opuścili porozumienie nuklearne i przywrócili sankcje wobec Irańczyków. Zakładało ono wycofanie obostrzeń w zamian za porzucenie militarnego programu jądrowego przez Iran i wpuszczenie inspektorów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (IAEA) do instalacji.

USA zapowiedziały już wysłanie na Bliski Wschód dodatkowego tysiąca żołnierzy. Z kolei Iran postanowił przekroczyć poziom wzbogacenia uranu w instalacjach jądrowych powyżej limitu wyznaczonego w porozumieniu nuklearnym. Irańska Organizacja Energii Jądrowej poinformowała 17 czerwca, że może to zrobić w ciągu dziesięciu dni. Wzbogacanie uranu może posłużyć do pozyskania broni jądrowej, jednak limit z porozumienia nuklearnego to 3,67 procent a do budowy głowic potrzebny jest uran wzbogacony do około 90 procent, więc droga do ich pozyskania jest nadal daleka.

USA oceniły jednak, że ten ruch to próba „szantażu nuklearnego”. Wielka Brytania zapowiedziała reakcję na ewentualne naruszenie układu, a Unia Europejska zastrzegła, że zareaguje tylko na naruszenie oficjalnie potwierdzone przez IAEA. Nowy wzrost napięcia na Bliskim Wschodzie może podnieść koszty dostaw przez Cieśninę Ormuz ze względu na wzrost kosztów ubezpieczenia ładunków, jak ropa czy LNG.

Z polskiego punktu widzenia wzrost ceny dostaw przez Cieśninę Ormuz będzie miał znaczenie dla kosztów tych kontraktów, które zrzucają koszt transportu na odbiorcę, czyli z klauzulą Free on Board. Takie umowy na dostawy LNG zostały zawarte przez PGNiG z Amerykanami. Kontrakt katarski przenosi odpowiedzialność za ładunek na Katarczyków, a więc to oni poniosą ewentualne wyższe koszty dostaw przez niebezpieczny obszar.

– Nie ma żadnych przesłanek, że dostawy LNG z Kataru są zagrożone ze względu na rosnące napięcie w rejonie Zatoki Perskiej. PGNiG na bieżąco monitoruje sytuację – poinformował prezes PGNiG Piotr Woźniak. PKN Orlen i Grupa Lotos nie muszą monitorować sytuacji, bo nie sprowadzają ropy z Iranu. Firmy zrezygnowały z rozmów na ten temat po otrzymaniu informacji, że USA wycofają się z porozumienia nuklearnego. Była to ostrożna decyzja, która wydaje się słuszna w świetle ostatnich wydarzeń.

Do czasu rozstrzygnięcia sporu Iranu i USA nie będą prawdopodobnie podejmowane inwestycje w dostawy ropy irańskiej lub wydobycie węglowodorów na irańskiej ziemi. To strata dla Polski, którą częściowo rekompensuje rozwój współpracy z Amerykanami i Arabią Saudyjską, które będą dostarczać coraz więcej ropy na rynek polski. Przy sprzyjających warunkach Polska może stać się hubem lekkiej ropy z tych kierunków. Saudyjczycy chcą przerabiać coraz więcej surowca na rynki europejskie otwierające się na ten gatunek dzięki modernizacji rafinerii.

Jeszcze w maju Abdulaziz Al-Judaimi, wiceprezes do spraw downstream Saudi Aramco powiedział, że jego firma posiada już kontrakty na sprzedaż 3 mln baryłek ropy miesięcznie do Europy, w tym z PKN Orlen z Polski i Motorl Oil Hellas z Grecji. – Chcemy powiększyć tę ilość do 10 mln baryłek miesięcznie w ciągu dwóch lat. Będzie to oznaczało, że osiągniemy moc przerobu na poziomie 300 tysięcy baryłek dziennie w Europie – dodał. Być może pomogą mu w tym Polacy.

Taki rozwój wypadków może mieć kluczowe znaczenie wobec konsekwentnego spadku jakości dostaw ropy z Rosji, czego najlepszym przykładem może być problem zanieczyszczonego surowca zanotowany w kwietniu i maju tego roku. Jeszcze w 2017 roku pisałem, że rafinerie PKN Orlen i Grupy Lotos (szczególnie po fuzji) mogą posłużyć do ekspansji przerobionego surowca z Arabii Saudyjskiej w Europie Środkowo-Wschodniej. Al-Judaimi potwierdził więc jedynie scenariusz przygotowywany przez strategów z USA, Arabii Saudyjskiej i Polski od dłuższego czasu.

Jakóbik: Hub naftowy Polska? Mocne uderzenie w Rosję lekką ropą Arabii