Stępiński: Atom nadal bez decyzji i modelu finansowego

31 stycznia 2018, 07:30 Atom

Budowa elektrowni jądrowej w Polsce nadal pozostaje w obszarze deklaracji. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom Ministerstwo Energii po raz kolejny, i prawdopodobnie nie ostatni, odłożyło rozstrzygnięcie w tej sprawie. Impulsem do zapalenia zielonego światła dla atomu miała być przeprowadzona na początku roku rekonstrukcja rządu, ale i ona nie przyniosła spodziewanego rozwiązania. Decyzję mogą dodatkowo opóźnić wybory samorządowe – pisze Piotr Stępiński, redaktor portalu BiznesAlert.pl.

Minister Energii Krzysztof Tchórzewski podczas konferencji POWERPOL 2018. Fot. Ministerstwo Energii
Minister Energii Krzysztof Tchórzewski podczas konferencji POWERPOL 2018. Fot. Ministerstwo Energii

Niejasne deklaracje rządu

– Decyzja o tym, czy rozpoczniemy budowę bloków jądrowych w Polsce, czy nie, to kwestia tego roku, na pewno pierwszej połowy – usłyszeli z ust ministra Krzysztofa Tchórzewskiego uczestnicy odbywającej się w Warszawie konferencji POWERPOL pod patronatem BiznesAlert.pl. To nie pierwsza data brzegowa podjęcia decyzji, którą zapowiadają przedstawiciele resortu. W grudniu wiceminister Andrzej Piotrowski mówił, że rozstrzygnięcie w tej sprawie nastąpi do końca stycznia 2018 roku. Mamy koniec miesiąca i wypowiedź ministra Tchórzewskiego, który po raz kolejny przesuwa termin, próbując kupić czas na rozwiązanie tematu atomu. Jednak nie można tego robić w sposób nieograniczony. Równolegle do rozstrzygnięcia w powyższej sprawie, opinia publiczna miała poznać szczegóły strategii energetycznej. Teraz, zgodnie ze słowami wiceministra energii Tadeusza Skobla, okazuje się, że decyzja zostanie podjęta być może w lutym. Niewykluczone, że i ona podzieli los atomu.

Niemniej w ostatnich wypowiedziach minister Tchórzewski dość często wspomina o energetyce jądrowej. 18 stycznia, podczas konferencji prasowej poświęconej taryfom antysmogowym, polityk zapowiedział, że elektrownia jądrowa w Polsce będzie budowana. Zaznaczył, że jest to jego stanowisko. – Budowa pierwszego bloku rozpocznie się jeszcze za mojej bytności w ministerstwie, mam nadzieję – podkreślił szef resortu.

Kluczowym sformułowaniem w tej wypowiedzi było ,,mam nadzieję”. Minister Tchórzewski pokazuje opinii publicznej otwarte poparcie dla atomu, ale za jego słowami nie idą konkretne działania. Czas ucieka. Do końca jego kadencji pozostały niecałe dwa lata. Nie wiadomo jakie będzie rozstrzygnięcie najbliższych wyborów parlamentarnych. Biorąc pod uwagę dotychczasowe opóźnienia w rozstrzyganiu kluczowych dla polskiej energetyki decyzji, może się okazać, że plan ministra Tchórzewskiego nie zostanie wcielony w życie. Tym bardziej, że sam stwierdził, iż w ciągu ostatnich dwóch lat w kwestii atomu ,,nie mogliśmy się zdecydować”.

Stępiński: Grzech pierworodny polskiej energetyki gubi atom

Kto zapłaci za atom?

Sytuację skomplikować może również model finansowania, którego nadal nie znamy, podobnie jak dostawcy technologii. – Szukamy takiego rozwiązania, żeby energia z elektrowni jądrowej była porównywalna w kosztach do energetyki obecnie wykorzystywanej, energetyki węglowej – przekonywał niedawno szef resortu energetyki. Na problem sfinansowania tak kapitałochłonnej inwestycji zwracał uwagę w listopadzie, gdy podsumowywał dwa lata działania swojego ministerstwa. Mówił wówczas, że Polska nie podjęła decyzji w sprawie budowy elektrowni jądrowej – To sprawa dotycząca modelu finansowania – mówił.

Jeszcze w maju ubiegłego roku Ministerstwo Energetyki stwierdziło, że do budowy wspomnianej instalacji potrzebny będzie partner, który dostarczy jedynie technologię. W założeniu miał odpowiadać za dostarczenie technologii oraz za zapewnienie finansowania. W tej ostatniej kwestii resort zaznaczył, że projekt ma być finansowany ze środków krajowych. Trudno jednak wyobrazić sobie, że realizując kosztowny program socjalny, rząd zdecyduje się na dodatkowe obciążenia dla państwa. Poza tym nie wiadomo, kto miałby być inwestorem. Teoretycznie rolę donatora mogłyby pełnić spółki energetyczne, ale te złożyły się na ratowanie węgla i repolonizację elektrowni. Ponadto jeden z udziałowców PGE EJ1 (spółki odpowiedzialnej za budowę elektrowni jądrowej – przyp. red.) – Enea jest zaangażowana w realizację rozbudowy Elektrowni Ostrołęka. Według oferentów koszt inwestycji ma wynieść od 4,8 do 9,5 mld złotych. Rozwiązaniem mógłby być kontrakt różnicowy, ale ministerstwo energii deklaruje, że jest to za drogi mechanizm. W BiznesAlert.pl można przeczytać o alternatywnym rozwiązaniu, czyli nowej spółce celowej.

Dobra zmiana czy kalkulacja wyborcza?

Dotychczas jednym z czynników, który wpływał na opóźnienia decyzji w sprawie polskiego atomu były ścierające się w rządzie dwa obozy: prowęglowy i projądrowy, o czym pisaliśmy kilkukrotnie w BiznesAlert.pl. Nadal brakuje konsensusu w tej kwestii. Nadal nie wiadomo, gdzie elektrownia miałaby powstać. W grę wchodzą dwie lokalizacje: Lubiatowo-Kopalino i Żarnowiec. Jak poinformowała w kwietniu ubiegłego roku PGE EJ1, w marcu rozpoczęły się badania lokalizacyjne i środowiskowe, związane z przygotowaniami do budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. Niedługo minie rok, a efektów tych prac nie znamy. Zapytany o nie w listopadzie 2017 roku przez BiznesAlert.pl prezes PGE Henryk Baranowski odpowiedział, że zgodnie z harmonogramem trwają badania lokalizacyjne i środowiskowe. ,,Wymaga to czasu. Spółka nie informuje o każdym etapie, gdyż jest to długotrwały i skomplikowany proces. Kiedy spółka skończy prace, wówczas poinformuje o ich efektach”. Jak widać, tych efektów nie ma. Co ciekawe, w kwietniowym komunikacie PGE EJ1 stwierdziła, że ,,decyzje o dalszym sposobie realizacji programu budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej będą podejmowane w porozumieniu z Ministerstwem Energii. Decyzje te mają zapaść najpóźniej do końca 2017 roku”. Przypominam, że kończy się styczeń 2018 roku.

Jakóbik: Szyszko odchodzi. Tchórzewski zostaje

Decyzji o lokalizacji elektrowni nie ułatwia również kalendarz wyborczy. Jesienią odbędą się wybory samorządowe, a temat budowy instalacji atomowej może się pojawić w kampanii. Tym bardziej, że mieszkańcy miejscowości, w których miałaby się znajdować, są podzieleni w tej sprawie, tak samo jak Polacy w sprawie budowy elektrowni. Z badań przeprowadzonych w listopadzie 2017 roku na zlecenie Ministerstwa Energii wynika, że 59 proc. respondentów opowiada się za budową elektrowni jądrowej, jednak 35 proc. Polaków jest przeciwko. W tym kontekście słupki poparcia mogą okazać się ważne, również przy wyborach lokalnych. W regionach, w których rozważana jest realizacja projektu atomowego Platforma Obywatelska zdobyła ponad 40 proc. głosów. Natomiast Prawu i Sprawiedliwości zależy na zdobyciu okręgów, które są postrzegane jako bastion największej partii opozycyjnej. Dlatego trudno się spodziewać, aby wbrew deklaracjom partia rządzącą decydowała się w pierwszej połowie 2018 roku na podjęcie decyzji w sprawie tak newralgicznej, jak budowa elektrowni jądrowej. Tym bardziej, że wówczas będzie rozkręcać się machina kampanii wyborczej. Dlatego raczej wątpliwe jest, że w tym czasie nastąpi rozstrzygnięcie w tej sprawie.

Jakóbik: Polska będzie budować atom. Pomoże ciąg dalszy rekonstrukcji?

Energetyka nie powinna być zakładnikiem kalendarza wyborczego, ale jest pochodną decyzji podejmowanych przez polityków. Mimo to istnieje wiele przesłanek, aby sądzić, że decyzję w sprawie budowy elektrowni jądrowej w Polsce czekają kolejne opóźnienia, a Ministerstwu Energii może nie udać się dotrzymanie założonego terminu.