Wójcik: Niekończąca się dyskusja o atomie

20 lutego 2018, 07:30 Atom

Rząd ma przedstawić strategię energetyczną do końca roku tego roku, elektrownia jądrowa jest jednym z flagowych projektów tej strategii. Tym, który ma nam dać rozwiązanie odpowiadające surowym  wymaganiom UE w sprawie redukcji  emisji CO2. Jako bezemisyjne źródło energii, elektrownia jądrowa pozwoliłaby znacznie obniżyć średnią emisję gazów cieplarnianych w Polsce – pisze Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl.

Premier Mateusz Morawiecki i minister energii Krzysztof Tchórzewski. Fot. Enea
Premier Mateusz Morawiecki i minister energii Krzysztof Tchórzewski. Fot. Enea

Wszystko, co zahacza o nasz energetyczny program jądrowy budzi sensacje nawet, jeśli nie wykracza poza ramy dyskusji i przypuszczeń. O wyliczalnych konkretach: kosztach naszej jądrowej elektrowni, kto będzie dostawcą i wykonawcą dowiemy się w dalszej kolejności z przyjętych przez władze dokumentów.

Zyski z atomu powinny pozostać w kraju

Gdy będzie pora np. składania ofert. Ministerstwo Energii uważa, że Polska powinna sama sfinansować budowę przynajmniej pierwszego bloku, aby zyski z wytwarzania energii w elektrowni jądrowej pozostały w kraju. W programie zrównoważonego rozwoju Mateusza Morawieckiego budowa elektrowni jądrowych jest istotnym elementem, choć konkretów brak. Być może sprawa konkretów dopiero dojrzewa. Jednym z takich konkretów – najważniejszych – jest sprawa finansowania.

Środki z krajowych koncernów?

Dopytywany przez  media minister energii Krzysztof Tchórzewski oceniał oględnie, że pozytywnie zaopiniowałby pomysł fuzji Orlenu z Lotosem. Jego zdaniem, nowy potentat krajowy mógłby pozwolić na jądrową inwestycję bez „nadzwyczajnego kredytu bankowego” i zrealizować ją finansowaniem krajowym. Jednak według oficjalnych informacji w Ministerstwie Energii żadne prace nad fuzją Lotosu i Orlenu się nie toczą, wszelkie tego typu informacje to tylko medialne pogłoski. Mimo to, dwa fragmenty  wypowiedzi ministra Tchórzewskiego (m.in. dla TV Trwam) zwracają szczególną uwagę. Pierwsza – zastrzeżenie, że rozpatrywanie i debata o fuzji należy do korporacji, do Orlenu i Lotosu, choć rząd sprawuje nadzór nad całą energetyką. Druga – „fuzja nie wymaga pośpiechu”. Nieco wcześniej Tchórzewski stwierdził, że przyszłość inwestycji jądrowej zależy od „spięcia modelu finansowego”. Ale choć Ministerstwo Energii posiada „wpływ właścicielski” w części najważniejszych spółek i stara się go wykorzystywać, to ważne są także uwarunkowania giełdowe, gdzie
„w końcu zapadną ostateczne decyzje”.

Blaski i cienie fuzji

Tchórzewski nie wykluczył więc analiz na temat fuzji na poziomie spółek.  Ale – eksperci bankowi uważają, że realizacja tego procesu może okazać się sprzeczna z przepisami Unii Europejskiej, które zapobiegają ograniczeniom konkurencji na rynku energii. Mogłoby dojść do blokady transakcji na poziomie Brukseli.

W obu spółkach sprawa jest analizowana, a PKN Orlen miał być już wcześniej zainteresowany udziałem w projekcie energetyki jądrowej. W Warszawie można usłyszeć, że były wiceprezes Orlenu Mirosław Kochalski przed odwołaniem ze stanowiska prowadził badania dotyczące przejęcia przez koncern części udziałów w PGE EJ1.

Obecnie Orlen ma dobrą sytuację finansową, czego analitycy bankowi nie potwierdzają wobec Lotosu. Co więcej fuzja obu koncernów mogłaby pogorszyć kredytową pozycję płockiego koncernu. Eksperci bankowi podkreślają, że obecne jego zadłużenie wynosi około 7 mld zł. zaś aktywa pieniężne na jego kontach to mniej więcej 6,2 mld zł. Jednak Orlen będzie musiał ponieść duże koszty na ostatnio przyjętą strategię inwestycyjną i przejęcie mniejszościowego udziału w Unipetrolu. Lotos jest w znacznie gorszej sytuacji – na kontach ma 1,5 mld zł kapitału przy zadłużeniu wynoszącym 4,9 mld zł. Co prawda jest w perspektywie pewna poprawa, Lotos będzie pewien dodatkowy przychód po zakończeniu projektu EFRA, ale ten przychód nie zmieni niekorzystnej proporcji zadłużeniowej gdańskiej spółki.

Jednak zdaniem naszego rozmówcy z ME, udział samego PKN Orlen, ewentualnie obu połączonych spółek we wspólnym projekcie jądrowym – przy zwiększonym ryzyku – byłby korzystny finansowo dla całego sektora energetyki. Udział polskiego przemysłu w budowie pierwszej elektrowni jądrowej zapewne będzie się liczyć. Przy pierwszym bloku szacuje się go na 30 procent, aż do 60 procent przy następnych blokach. Jedna z analiz wykonanych ostatnio przez ME pokazuje, że w Polsce mamy ponad 200 firm, które mają doświadczenia i uprawnienia niezbędne przy budowie elektrowni jądrowych.

Zdecyduje polityka energetyczna państwa

Rząd i premier Mateusz Morawiecki wielokrotnie, choć lakonicznie podkreślają, że będziemy budować energetykę jądrową. Że konieczna jest konsolidacja środków finansowych, które są niezbędne na realizację tych inwestycji. Z porównywania wypowiedzi polityków, bankowców  i ekonomistów wynika jednak, że obecnie mowa jest tylko o zapowiedziach. Decyzje zapadną po przyjęciu  polityki energetycznej.