Energetyczny stan nadzwyczajny. Problemy atomu i węgla w USA

4 maja 2018, 13:30 Alert

Branża energetyczna na świecie jest poddawana ciągłej presji. W Stanach Zjednoczonych problemy coraz wyraźniej dotykają też elektrowni węglowych oraz atomowych. Jednakże znajdujące się na skraju bankructwa placówki energetyczne nie otrzymają pomocy w skali, w której się jej domagają. Za taki stan rzeczy odpowiadają pośrednio istotne kręgi polityczne, mające wpływ na politykę energetyczną Stanów Zjednoczonych. Jak podaje portal Bloomberg Politics, silna opozycja polityczna wobec namnażających się subsydiów powstrzyma nieracjonalne prośby stratnych elektrowni.

Komin. Fot. Wikimedia Commons
Komin. Fot. Wikimedia Commons

Bloomberg analizuje opisywany przypadek głównie w odniesieniu do działań FirstEnergy Corp. – amerykańskiego konsorcjum energetycznego. Opisując działania energetycznego giganta z Ohio zauważyć należy radykalizm podejmowanych kroków. FirstEnergy Solutions, odnoga wspomnianego konsorcjum (sama zresztą mająca problemy), wyszła z inicjatywą ogłoszenia swoistego, energetycznego stanu nadzwyczajnego.

Tzw. “grid emergency” zarezerwowany jest dla czasów wojny, bądź drastycznego kryzysu energetycznego w Stanach Zjednoczonych. Co dałoby to elektrowniom zmagającym się z problemami finansowymi? Głównie zastrzyk państwowych środków pomocowych, które załatałyby dziurę w ich budżetach. Co prawda Departament Energii Stanów Zjednoczonych nie wydał jeszcze komunikatu odnoszącego się do tej prośby, ale szanse na pozytywne jej rozpatrzenie są raczej nikłe.

Część członków administracji prezydenta Trumpa postrzega prośbę FirstEnergy Corp. jako przedwczesną i nieuzasadnioną. Republikański ekspert od spraw energetyki – Mike McKenna – zauważa i wskazuje główne problemy związane z prośbą: “Jest to działanie z gatunku tych desperackich, niepoprzedzonych dostatecznym namysłem. Nierentowność finansowa firmy nie powinna być okolicznością do wywoływania paniki”.

Powyższe stanowisko pokazuje, że w obozie administracji prezydenckiej realnie działają siły odśrodkowe, osłabiające lobby węglowe i atomowe oraz ich wpływ na działania państwa. Jak widać, nie wszyscy są skorzy poświęcać się na rzecz owych sektorów energetycznych. Zwłaszcza, jeżeli weźmiemy pod uwagę dobre notowania elektrowni gazowych. Podobno na tym polu zaktywizował się sam prezydent Trump, który miał przekonywać swojego sekretarza energii Ricka Perry’ego do podjęcia wymiernych działań. Póki co jednak Perry odbijał się od urzędowych procedur, a jego propozycje poradzenia sobie z problemem rozmywały się w brutalnej rzeczywistości.

Dla samego Trumpa jest to problem dość istotnej wagi. W kampanii wyborczej obiecywał wesprzeć borykające się problemami sektory energetyczne. Zamiast tego mamy do czynienia z pewną słabością i nieefektywnością działań jego gabinetu. Trump i jego otoczenie nie mogą więc po prostu odmówić pomocy placówkom reprezentowanym przez FirstEnergy Corp. James Lucier, dyrektor zarządzający w firmie analitycznej Capital Alpha Partners LLC, zwraca uwagę na konieczność działania, przed którą stoją rządzący. W innym przypadku “zrobią z siebie głupców” w kontekście kampanijnych obietnic.

W tej chwili sytuacja pozostaje jednak patowa. Pytanie, w którą stronę zmierzać będzie polityka rządowa w tej sprawie i jakie czynniki będą ją warunkować. W kontekście obecnie angażujących aspektów, związanych z polityką zagraniczną, te energetyczne zdają się jawić jako niespecjalnie istotne, warto jednak podkreślić, że z perspektywy interesu państwa i obywateli jest zupełnie przeciwnie.

Bloomberg/Adam Targowski