Hinkley Point: Droga alternatywa dla OZE i gazu

6 lutego 2018, 06:45 Alert

Kosztem blisko 20 miliardów funtów w Somerset budowana jest pierwsza od lat dziewięćdziesiątych elektrownia jądrowa Hinkley Point C. Ze względu na podjętą przez rząd decyzję o zamknięciu starych elektrowni węglowych i jądrowych, zapewniających do 2030 roku około 40 procent mocy Wielkiej Brytanii, nowa siłownia będzie mieć kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego tego kraju. Termin zakończenia budowy ustalono na koniec 2025 roku.

Hinkley Point C / fot. EDF Energy

Pierwszy komercyjny reaktor w Calder Hall w północno-zachodniej Anglii został oddany do użytku w październiku 1956 roku. Od tej pory energia jądrowa stale zwiększała swoją globalną moc wytwórczą do rekordowego poziomu 392 GW w zeszłym roku. Gdy wzrosła konkurencja ze strony gazu, wiatru i energii słonecznej, udział atomu w rynku energii elektrycznej spadł z maksimum 17,6 procent w 1996 roku do około 11 procent. Wielka Brytania jest obecnie jednym z niewielu krajów zachodnich, które zobowiązały się do zrewitalizowania starzejących się siłowni atomowych. Na świecie działa 448 reaktorów, z których 70 procent pracuje w bogatych krajach, zrzeszonych w OECD. Ponad połowa z tych siłowni ma co najmniej 30 lat. Okres eksploatacji wielu z nich zakończy się w ciągu najbliższych dwóch dekad, a na razie nikt nie ma realnego pomysłu, jakimi innymi źródłami energii zastąpić je w takich krajach jak USA, Japonia czy Francja. Natomiast Niemcy, Szwajcaria czy Korea Południowa planują całkowicie wyeliminować energię jądrową ze swojego miksu energetycznego.

Kraje rozwijające się jak Indie, czy państwa Bliskiego Wschodu stawiają właśnie na technologie jądrowe, gdyż w tych regionach zapotrzebowanie na energię stale rośnie. Spośród 60 reaktorów budowanych na całym świecie prawie 80% znajduje się poza OECD, a co trzeci z nich powstaje w samych Chinach. Dzięki doświadczeniu zbieranemu przez przedsiębiorstwa, Państwo Środka coraz bardziej dominuje na światowym rynku energetyki, w tym również atomowej. Zagraża to pozycji USA, Rosji i Francji, ale w obecnej sytuacji niewiele mogą w tej kwestii zrobić.

Hinkley Point ma przywrócić wiarę w atom w Europie 

Zwolennicy powstania Hinkley Point C mają nadzieję, że elektrownia przywróci zaufanie zachodnich krajów do technologii atomowej, jako jedynej niskoemisyjnej formy wytwarzania energii elektrycznej, zdolnej do stałego dostarczania energii na dużą skalę. Moc pochodząca z budowanych obecnie w Somerset dwóch reaktorów, to 1,6 gigawata, co zaspokoi 7 procent zapotrzebowania Wielkiej Brytanii na energię elektryczną. Do otrzymania takiej samej ilości energii wiatrowej potrzeba 400 przybrzeżnych turbin. Dodatkowo elektrownie jądrowe mają zazwyczaj średni wskaźnik wykorzystania powyżej 90 procent. Dla porównania, dla największych morskich farm wiatrowych ten wskaźnik wynosi tylko około 40 procent.

Powstanie siłowni Hinkley Point C jak na razie jest skutecznym narzędziem propagandowym dla przeciwników energii jądrowej. Twierdzą oni, że ze względu na koszty oraz dziesięcioletni okres budowy, elektrownia ta stała się reliktem umierającego przemysłu. W okresach wietrznej i słonecznej pogody kraje takie jak Wielka Brytania, Niemcy, czy Dania produkują już więcej energii odnawialnej niż sieci mogą wchłonąć. To powoduje presję na obniżenie cen hurtowych energii elektrycznej. W przypadku energii pochodzącej z nowej elektrowni atomowej sytuacja ma się zupełnie inaczej. EDF podpisało umowę z brytyjskim rządem, która gwarantuje cenę 92,50 funtów za 1 MWh, rewaloryzowaną o poziom inflacji przez 35 kolejnych lat. Jest to cena dwukrotnie wyższa niż aktualnie obowiązująca cena hurtowa. Znacząco przekracza tez wartość 1 MWh zaproponowanego przez najnowszą brytyjską morską farmę wiatrową, posiadającą krótsze, bo 15-letnie kontrakty.

Jeśli energia jądrowa ma stać się bardziej konkurencyjna, koszty związane z budową elektrowni będą musiały zostać znacząco obniżone, co może w praktyce okazać się bardzo trudne. Po katastrofie w Fukushimie zaostrzono wymogi bezpieczeństwa dla nowo powstających siłowni. Powoduje to zmiany w harmonogramach prac oraz wydłużenie czasu powstawania nowych obiektów. W Europie Zachodniej są budowane tylko dwie inne elektrownie atomowe: w Olkiluoto w Finlandii i we Flamanville we Francji. Obie inwestycje budowane są w oparciu o europejską technologię reaktora ciśnieniowego, taką samą, jaka jest planowana dla Hinkley C. Obecnie oba projekty są opóźnione odpowiednio o 10 i 6 lat, a ich budżety zostały przekroczone trzykrotnie.

Zdaniem wielu analityków sieci zdominowane przez kilka dużych, scentralizowanych elektrowni powoli odchodzą do lamusa. Zastąpią je bardziej rozproszone źródła tańszej energii odnawialnej. Nowoczesne baterie służące do przechowywania energii i cyfrowa technologia „smart grid” pomogą w wyrównaniu podaży i popytu na rynku energetycznym oraz w zwiększeniu wydajności infrastruktury. Tom Burke, przewodniczący E3G, ekologicznego think-tanku twierdzi, że w tym nowoczesnym świecie elastycznej, zdecentralizowanej produkcji dużych mocy nie będzie miejsca dla generujących niezmienną ilość energii reaktorów jądrowych.

Trzy zadania przed Hinkley Point C 

Przed Hinkley Point C stoją trzy zadania, dzięki którym projekt budowy nowej siłowni może okazać się sukcesem. Pierwsze z nich, to przekonanie oponentów do rządowego pomysłu wypłacania francuskiej EDF premii rynkowej. Około 30 miliardów funtów ma być wypłacanych przez cały okres umowy na eksploatację siłowni w formie opłaty konsumenckiej. Przeciwnikom projektu Hinkley Point C taka sytuacja bardzo się nie podoba, ale bez gwarantowanego, długoterminowego strumienia dochodów, niemożliwe byłoby przyciągnięcie chętnych do zainwestowania w nowe reaktory. Drugim problemem jest kwestia poradzenia sobie z konkurencją ze strony tańszych źródeł energii: OZE, w tym farm wiatrowych i coraz bardziej dostępnego gazu. Trzecią kwestią są skutki katastrofy w elektrowni Fukushimie w Japonii w 2011 roku, która ożywiła obawy dotyczące bezpieczeństwa eksploatacji siłowni tego typu. Już teraz wiadomo, że nowe przepisy dotyczące tej kwestii powodują wydłużenie budowy infrastruktury atomowej, co znacząco podnosi koszty jej powstawania. Ale bez atomu, przy obecnym stanie technologii służących do przesyłania i przechowywania energii, w czasach gdy OZE nie gwarantują stałej i niezmiennej podaży energii, alternatywą dla atomu są węglowodory. Te same węglowodory, które odpowiadają za zanieczyszczenie powietrza, efekt cieplarniany i ekstremalne zmiany pogody.

Financial Times/ Roma Bojanowicz

Wrochna: Polska potrzebuje symbiozy węgla i atomu (ROZMOWA)