Australia rozważa powrót do węgla. Co z emisjami CO2?

26 czerwca 2018, 12:00 Alert

Australijski minister energii Josh Frydenberg zadeklarował, że zgodziłby się na budowę nowel elektrowni węglowej. – Przyjąłbym taki projekt, ponieważ zapewniłby on stabilne dostawy energii, a węgiel dobrze służył nam w przeszłości i nadal będzie nam służył – stwierdził Frydenberg. Tymczasem australijska strategia energetyczna zakładała, że nowe elektrownie węglowe nie powstaną.

Węgiel jest passé?

– Istniejące elektrownie węglowe w Australii mogą funkcjonować jeszcze przez 27 lat, ale czas ten się wydłuży. Łatwiej będzie utrzymać stabilność dostaw energii posiadając elektrownie węglowe niż bez nich – przekonywał australijski minister energii. Jego słowa wywołały w Australii głośną polityczną debatę o kształcie Narodowej Gwarancji Energetycznej (ang. National Energy Guarantee – NEG), czyli odpowiednika polskiego rynku mocy. Główną osią sporu jest wybór między emisyjnością a stabilnością dostaw.

Co z Porozumieniem paryskim?

Rządząca prawicowa Koalicja Liberalno-Narodowa zaczyna skłaniać się ku rewizji NEG i powrocie do inwestycji w węgiel. Krytycy NEG – organizacje środowiskowe i opozycyjna australijska Partia Pracy sprzeciwiają się inwestycjom w energetykę węglową. Argumentują oni, że program ten zakłada zbyt skromne ograniczenia emisji dwutlenku węgla dla Australii, co może utrudnić temu krajowi wywiązanie się z założeń Porozumienia paryskiego.

The Guardian/Michał Perzyński