Baca – Pogorzelska: Brak węgla to wina smogu? Górniczej ciuciubabki ciąg dalszy

26 września 2017, 07:30 Energetyka

W tej dziecięcej zabawie tylko jedna osoba ma zasłonięte oczy próbując łapać innych. W wersji hard, z którą mamy do czynienia w polskim górnictwie węgla kamiennego nie wiem, czy zasłonięte oczy ma faktycznie tylko jedna osoba – pisze Karolina Baca-Pogorzelska z Dziennika Gazety Prawnej.

Kopalnia Wieczorek / fot. WikiMedia Commons

Dzięki uprzejmości koleżanek z TOK FM posłuchałam sobie wystąpienia przed dziennikarzami na Śląsku wiceministra energii, Grzegorza Tobiszowskiego i prezesa Polskiej Grupy Górniczej, Tomasza Rogali. Dowiedziałam się tym samym, że dane dotyczące nadpodaży lub niedoboru węgla są z zasady nieprawdziwe (w sumie to trochę takie plotki), bo „kto to pisze”, a tak w ogóle winę za braki węgla ponoszą marszałkowie województw śląskiego i małopolskiego, którzy swoimi uchwałami antysmogowymi „zrobili wyrwę na rynku węgla dla odbiorcy indywidualnego, dla ogrodnictwa” (to dosłowny cytat z ministra Tobiszowskiego).

Wyrwę drodzy państwo, ale w produkcji węgla, to zrobiła Polska Grupa Górnicza, która przy swej dominującej pozycji na rynku węgla energetycznego jest dziś sterem, żaglem i okrętem. Bo żaden Tauron Wydobycie, żadna Bogdanka czy tym bardziej prywatna PG Silesia nie wyjdą przed szereg. Tak jest choćby w przypadku podwyżek cen węgla. No bo jeśli ceny węgla kamiennego w portach ARA to dzisiaj ok. 92 USD, czyli niemal dwa razy więcej niż mniej więcej rok temu, to niby czemu PGG miałaby ich nie podwyższać? I tutaj w pełni zgadzam się z ministrem Tobieszowskim i prezesem Rogalą – sorry, jeśli oczekujemy, że nasze górnictwo ma być rynkowe, to nie płaczmy, gdy PGG jako wielki uczestnik rynku chce z koniunktury korzystać, a co za tym idzie podwyższa ceny swojego produktu. A że jest go na rynku za mało – cóż, taki mamy klimat. A tak zupełnie poważnie. Prezes Rogala powiedział dziennikarzom, że to, co dzisiaj dzieje się z cenami „czarnego złota” pokazuje, jak bardzo jest potrzebna PGG, która ma ceny i tak niższe niż oferowane w ARA- Dzisiaj jest nadpopyt, a była nadpodaż. Pytanie, na ile jest to gra na cenę. Brak węgla powoduje, że odbiorcy akceptują wyższą cenę. A uchwały antysmogowe promują importowany węgiel, ekogroszki, które są droższe nawet o 100 proc.

Mamy cel nadrzędny jakim jest ochrona powietrza, ale w Polsce mamy też ubóstwo energetyczne, niektóre gospodarstwa domowe zapłacą za paliwo dwa razy więcej – mówił prezes Rogala. I przypomniał, że rok temu o tej porze przekaz był taki: zamknijcie połowę mocy, zwolnijcie połowę ludzi. – My możemy działać w ramach potencjału jaki mamy. Odbudowanie go nie jest możliwe z dnia na dzień. Zwiększenie produkcji ekogroszków to dwa lata, muszę zmienić fronty na wydobycie węgla grubego i zmodernizować zakłady przeróbcze, wcześniej jest to po prostu niemożliwe – tłumaczył. Byłoby zapewne możliwe, gdyby choćby w ubiegłym roku PGG nie ścięła nakładów inwestycyjnych planowanych na 2016 r. o 36 proc. (na razie władze spółki obarczają niedoinwestowaniem kopalń wyłącznie poprzedników). Nie miała pieniędzy? No pewnie już nie, skoro w 2017 r. pod pretekstem przejęcia czterech kopalń Katowickiego Holdingu Węglowego potrzebowała kolejnego miliarda złotych, choć wcześniej dostała niemal dwa (notabene zaplanowane nakłady inwestycyjne na KHW wcale nie zostały zrealizowane – polecam spytać, jak wygląda wydobycie dobowe w kopalniach byłego KHW i jak to wygląda na tle sprzed przejęcia; ja niestety mam tylko dane nieoficjalne, więc nie będę rozsiewać plotek, a PGG na moje pytania ostatnio raczej nie chce oficjalnie odpowiadać).

Nie można się więc chyba dziwić stronie społecznej, która słysząc, że jest tak świetnie domaga się wypłaty jednorazowej premii (w końcu PGG przy rocznych obrotach 8-9 mld zł miała po półroczu aż 8 mln zł zysku netto), przywrócenia zawieszonej w 2016 r. na dwa lata „czternastki” i rozpoczęcia rozmów o podwyżkach płac na 2018 r.  Ale w końcu to jest górnicza ciuciubabka. A w niej jednak, mam wrażenie, opaskę na oczach mają prawie wszyscy…