Baca – Pogorzelska: Enea i Węglokoks na ratunek KHW. Czy to wystarczy?

18 sierpnia 2016, 07:15 Energetyka

KOMENTARZ

Karolina Baca-Pogorzelska

Dziennik Gazeta Prawna

Dziwnie układają się losy Katowickiego Holdingu Węglowego. 10 lat temu wydawało się, że będzie to pierwsza polska węglowa spółka notowana na GPW, tymczasem dziś to właśnie jej sytuacja finansowa pozostawia najwięcej do życzenia

Fot. Wikimedia Commons

Dziś w KHW zaczyna brakować nawet na wypłaty, choć spółka od 2015 r. realizuje swój plan naprawczy. Jeszcze w 2015 r. wydawało się, że to KHW w porównaniu do ówczesnej Kompanii Węglowej (dzisiejsza Polska Grupa Górnicza) czy nawet Jastrzębskiej Spółki Węglowej, ma się nie najgorzej. Mam jednak wrażenie, że przez ostatnią dekadę holding traktowany był trochę po macoszemu. I czego by nie zrobił – zawsze miał pod górkę.

Debiut giełdowy Katowickiego Holdingu Węglowego był planowany na 2007 r. Powstała w 1993 r. spółka miała wtedy spore szanse na nawet udane pojawienie się na warszawskim parkiecie. Jednak przedterminowe wybory parlamentarne trochę namieszały organizacyjnie. Wciąż jednak wydawało się, że to KHW pojawi się na giełdzie najszybciej. Zapowiadał to nawet ówczesny resort gospodarki nadzorujący branżę górniczą. Wtedy była mowa o roku 2009. Rok został, zmieniła się spółka – w 2009 r. bowiem na GPW pojawiła się lubelska Bogdanka. A holding? Cóż, dostał w prezencie kolejną datę debiutu – rok 2012 (czyli po JSW, która na warszawskim parkiecie jest notowana od lipca 2011 r.). Jednak jego sytuacja finansowa była coraz gorsza, w 2009 r. był bliski utraty płynności finansowej.

Potem tak naprawdę o holdingu w kontekście giełdy nie mówiło się na poważnie. Gdy wydawało się, że spółka powoli zmierza ku lepszemu – w 2009 r. doszło tam do górniczej katastrofy. W kopalni Wujek na ruchu Śląsk w wyniku wybuchu metanu zginęło 20 górników (to druga co do wielkości śmiertelnego żniwa górnicza tragedia współczesnego górnictwa – po wypadku w Halembie z 2006 r., w którym zginęło 23 górników).

Jakby tego było mało, w 2010 r. w górnictwie wyszła na jaw ogromna afera korupcyjna, w której zarzuty usłyszał ówczesny prezes KHW. A to również firmie nie pomogło. Kilka miesięcy później zaczęły się problemy wydobywcze w kopalni Wujek – i łańcuszek nieszczęść sam się nakręcał.Jednak holding walczył. W 2012 r. udało się wyemitować obligacje, co postawiło firmę (w miarę) na nogi. Gdy jednak ceny węgla znowu zaczęły spadać – tyły mieli wszyscy. W 2014 r. na KHW skupiała się uwaga, bo jesienią zarząd postanowił o wcześniejszym zamknięciu i tak przeznaczonej do likwidacji kopalni stowarzyszonej KHW, czyli Kazimierza-Juliusza w Sosnowcu. I tak naprawdę wtedy zaczął się efekt domina. Prezes KHW stracił stanowisko, Kazimierz-Juliusz i tak został zamknięty, a rząd? Cóż, skupił się na Kompanii Węglowej. Bo większa, bo zatrudnia więcej ludzi, bo stoi na granicy bankructwa.

W styczniu 2015 r. poznaliśmy plan naprawczy dla Kompanii Węglowej. Gdy pytałam wtedy w resorcie co z pozostałymi spółkami słyszałam, że JSW jest giełdowa i to inna sprawa, a KHW sobie poradzi.Holding przyjął plan naprawczy, bez niepokojów społecznych i głośnych protestów przekazał do Spółki Restrukturyzacji Kopalń ruch Boże Dary kopalni Murcki-Staszic redukując jednocześnie zatrudnienie. W międzyczasie jednak poważne wypadki (a co za tym idzie – kosztowne akcje ratownicze) w 2014 r. w kopalni Mysłowice-Wesoła i w 2015 r. na ruchu Śląsk kopalni Wujek dały się firmie we znaki.

I choć w ubiegłym roku wydawało się, że spośród trzech śląskich spółek węglowych to KHW jest w najlepszej sytuacji, dziś okazuje się, że jest inaczej. No bo jak wytłumaczyć to, że spółka, w której docelowo mają się znaleźć dwie kopalnie oczekuje dokapitalizowania na poziomie 900 mln zł? To połowa tego, co niedawno otrzymała PGG (oczywiście nie wliczając konwersji zadłużenia – mowa tylko o gotówce), która przejmowała 11 kopalń z Kompanii Węglowej.

Nawet jeśli przyjmiemy, że 200 mln zł to „poduszka finansowa”, którą chciałby mieć zarząd KHW, to jednak 700 mln zł dla holdingu to sporo. Zwłaszcza, że niedawno jeszcze sam resort energii mówił o „tylko” 500 mln zł.Nie wiem, czy przypadkiem nie będzie tak, jak w 2007 r., gdy wrócił pomysł połączenia ówczesnej Kompanii z KHW w jeden podmiot. No bo jaki to teraz problem, by do PGG dołączyć te dwie kopalnie (Murcki-Staszic i Mysłowice-Wesoła), które docelowo mają zostać w holdingu? Nie wiem do końca, czy 350 mln zł z Enei i 150 mln zł z Węglokoksu wystarczą na uratowanie KHW, ale będę mu bardzo kibicować. I to nie tylko dlatego, że to w tamtejszej kopalni (wtedy Staszic działał niezależnie od Murcek) przy ul. Karolinki pierwszy raz zjeżdżałam pod ziemię.