Jakóbik: Baltic Pipe na celowniku kampanii wyborczej

20 lutego 2019, 17:30 Energetyka

Ostrzeżenie Platformy Obywatelskiej, że może zagłosować przeciwko umowie kończącej spór terytorialny Polska-Dania to pusty gest i element kampanii wyborczej. Uderza w konsensus polityczny wokół Baltic Pipe, który jest rzadkim przykładem zgody narodowej – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Pusty gest

19 listopada 2018 roku ministrowie spraw zagranicznych Polski i Danii podpisali umowę kończącą spór terytorialny. Trwał cztery dekady i dotyczył obszaru wokół Bornholmu. Jego zakończenie było istotne, ale nie egzystencjalnie ważne, dla projektu gazociągu Baltic Pipe. Jego bezpieczną realizację mogłoby również zapewnić dedykowane porozumienie tymczasowe.

Jakóbik: Spór terytorialny z Danią nie zaszkodzi Baltic Pipe

Z tego względu ewentualny sprzeciw będzie pustym gestem. Kolejny argument za taką interpretacją to fakt, że partia rządząca posiada większość w parlamencie i może bez problemu przegłosować ratyfikację umowy polsko-duńskiej. Z tego względu istnieje podejrzenie, że ruch głównej partii opozycyjnej jest zabiegiem na potrzeby kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego.

Takie przekonanie potęguje fakt, że stanowisko w tej sprawie zostało przedstawione przez polityków niezwiązanych z polityką energetyczną. Takim politykiem jest na przykład Andrzej Czerwiński, który nie zgłaszał zastrzeżeń do Baltic Pipe albo były minister skarbu państwa Włodzimierz Karpiński, który spiera się z partią rządzącą w wielu sprawach, ale podtrzymuje poparcie dla gazociągu z Norwegii.

Tymczasem stanowisko wygłosili Andrzej Halicki i Norbert Obrycki, których wypowiedzi na temat polityki energetycznej Polski trudno znaleźć. Działanie wspomnianych posłów uderza w ponadpartyjny konsensus wokół Baltic Pipe wyrażony w głosowaniu sejmowym nad nowelizacją ustawy terminalowej, która miała przyspieszyć inwestycje związane z gazociągiem z Norwegii. Ustawa została zaakceptowana jednomyślnie 6 czerwca.

Wójcik: Zgoda buduje Bramę Północną

Być może posłowie Halicki i Obrycki nie zdają sobie sprawy ze znaczenia umowy Polska-Dania dla polityki energetycznej Polski. Projekt Baltic Pipe, podobnie jak w przeszłości terminal LNG, jest przedmiotem ponadpartyjnej zgody wokół przekonania o zasadności tej inwestycji dla bezpieczeństwa energetycznego kraju. Podobnie było z gazoportem, który powstał pomimo niesnasek wysiłkiem kolejnych rządów między 2007 a 2016 rokiem.

Informacja o przekazaniu 80 procent szarej strefy Duńczykom jest jawna i znana od listopada zeszłego roku. Polski rząd uznaje to rozstrzygnięcie za korzystne, ze względu na to, że Duńczycy domagali się 100 procent strefy dla siebie zgodnie z przyjętą zasadą mediany, czyli równej odległości od brzegów obu krajów. – Mając na uwadze przepisy prawa międzynarodowego, orzecznictwo i praktykę, przesunięcie linii mediany można zaliczyć do sukcesów. Fakt, że polskie postulaty przesunięcia linii mediany zostały uznane przez stronę duńską‎ jest niewątpliwie sukcesem – tłumaczył nam jeszcze w listopadzie podsekretarz stanu w ministerstwie spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk. Posłowie zgłaszający zastrzeżenia mogli przeoczyć ten materiał.

Wystarczy przeczytać uzasadnienie ratyfikacji umowy kończącej spór terytorialny:

Zakończenie niepewności prawnej w „szarej strefie” pozwoli Polsce na pełne korzystanie ze swoich, wynikających z prawa międzynarodowego, uprawnień na pozostającym po jej stronie linii delimitacyjnej obszarze morskim. Należą do nich w szczególności: (a) suwerenne prawo do badania, eksploatacji i ochrony zasobów naturalnych; (b) jurysdykcja w odniesieniu do budowania i wykorzystania sztucznych wysp, instalacji i konstrukcji, do badań naukowych morza, a także do ochrony i zachowania środowiska morskiego; (c) inne prawa i obowiązki wyrażone w Konwencji o prawie morza, w tym te związane z układaniem podmorskich kabli i rurociągów (art. 56 i art. 79 Konwencji o prawie morza).

Umowa zakończy trwający przeszło 40 lat polsko-duński spór, co przełoży się na zacieśnienie dobrosąsiedzkich relacji z Danią oraz przyniesie pewność prawną w regionie, niezbędną dla podejmowania przez Polskę, dozwolonej prawem międzynarodowym, działalności na swoich obszarach morskich.

(…)

Formalnie rzecz biorąc, Umowa doprowadzi do zmniejszenia powierzchni polskiej wyłącznej strefy ekonomicznej (aczkolwiek, jak wskazano powyżej, z uwagi na sporny charakter „szarej strefy” Polska nie mogła wykonywać w niej pełni uprawnień przysługujących państwu nadbrzeżnemu w jego wyłącznej strefie ekonomicznej i szelfie kontynentalnym). Tym samym Polska przestanie mieć prawną i faktyczną możliwość wykonywania – wynikających z UNCLOS oraz ustawy o obszarach morskich i wskazanych powyżej – praw suwerennych i jurysdykcji na tej części „szarej strefy”, która po wejściu Umowy w życie stanie się duńską wyłączną strefą ekonomiczną.

Z drugiej strony w części „szarej strefy”, która pozostanie w polskiej wyłącznej strefie ekonomicznej, Polska będzie mogła swobodnie i w pełni korzystać z ww. suwerennych praw. W tym też zakresie korzystanie przez Polskę ze swoich uprawnień nie będzie niosło żadnych problemów prawno-politycznych. Mimo więc, że zakres przestrzenny polskiej wyłącznej strefy ekonomicznej będzie mniejszy, zwiększy się pewność i przewidywalność prawna związana z możliwością korzystania z niego przez Polskę i polskie podmioty.

Warto podkreślić, że zgodnie z Konwencją o prawie morza oraz współczesnym orzecznictwem międzynarodowym linia mediany jest klasycznym punktem wyjścia dla delimitacji obszarów morskich, a jej modyfikacja wymaga udowodnienia istnienia szczególnych okoliczności. Potwierdza to również, dominująca na Morzu Bałtyckim, praktyka delimitowania obszarów morskich właśnie w oparciu o linię mediany. Jednak Polsce udało się doprowadzić do istotnej korekty tej linii na jej korzyść, zwłaszcza z uwagi na znacznie dłuższe wybrzeże generujące uprawnienia Polski do ustanowienia swojego obszaru morskiego w „szarej strefie”.

Wreszcie, z uwagi na wspomniane powyżej powiązanie między procesem delimitacji „szarej strefy” a projektem Baltic Pipe, można wskazać, że rozwiązanie problemu delimitacji może przyczynić się do terminowego prowadzenia projektu Baltic Pipe, a więc będzie miało w tym zakresie pośrednie, pozytywne skutki dla bezpieczeństwa energetycznego państwa.

Rozgraniczenie szarej strefy. Grafika: MSZ

Rozgraniczenie szarej strefy. Grafika: MSZ

***

Rząd polski powinien udzielić wszelkich dodatkowych informacji na temat umowy Polska-Dania i chronić te niejawne, a te mogą dotyczyć odpowiedzi na pytanie o podział szarej strefy. O tym, na czyją korzyść był to podział może decydować szereg czynników innych niż sama powierzchnia podzielonego terytorium. Warto pamiętać, że na Morzu Bałtyckim może znajdować się obszary perspektywiczne pod względem wydobycia i instalacji nowej infrastruktury.

Jakóbik: Koniec sporu terytorialnego. Baltic Pipe bliżej decyzji

Zły sygnał

Spór terytorialny nigdy nie był i nie będzie tematem zaogniającym relacje polsko-duńskie ani nie będzie miał wpływu na projekt Baltic Pipe. Za to nieprzemyślana kampania wyborcza instrumentalizująca ten projekt tak. Zapadła już ostateczna decyzja inwestycyjna i tylko trudne do przewidzenia zjawiska mogłyby zatrzymać realizację projektu. Baltic Pipe nie potrzebuje więc sygnałów, które sugerowałyby Skandynawom, że trzecie podejście do budowy może zostać storpedowane przez kolejną wojenkę polityczną w Polsce.

Około godziny 17 czasu polskiego transmisja z wypowiedziami Halickiego i Obryckiego zniknęła ze strony z filmami Platformy Obywatelskiej.