Belgia nie porzuca atomu pomimo presji

27 grudnia 2016, 08:30 Alert

Władze graniczących z Belgią blisko 80 gmin w Niemczech, Holandii oraz Luksemburgu złożyły skargę do sądu w Brukseli, domagając się wyłączenia z eksploatacji drugiego reaktora w elektrowni jądrowej Tihange.

Żądania są wynikiem zaniepokojenia wspomnianych regionów, których obawy są związane z wieloma „technicznymi incydentami”, jakie w ostatnim czasie wydarzyły się w belgijskich elektrowniach jądrowych, a zwłaszcza w elektrowni Tihange. Chodzi m.in. o automatyczne wyłączanie pracy reaktorów oraz o stan ich korpusów. Belgijska agencja ds. bezpieczeństwa nuklearnego przekonuje, że reaktory spełniają wysokie standardy bezpieczeństwa.

Elektrownia jądrowa Tihange. Fot. Wikimedia Commons

Wcześniej belgijski rząd i operator tamtejszych elektrowni atomowych Electrabel podpisali umowę o przedłużeniu do 2025 roku eksploatacji dwóch bloków energetycznych w elektrowni Doel we Flandrii. Postanowiono również, że reaktor w elektrowni Tihange nie zostanie wyłączony przed 2025 rokiem. Organizacje ekologiczne poddały krytyce wspomniane decyzje, jednakże Electrabel jest przekonany o niezawodności elektrowni atomowych. Natomiast władze ostrzegają, że wyłączenie z eksploatacji bloków jądrowych może doprowadzić do deficytu energii.

Dwie belgijskie elektrownie atomowe – Doel z czterema i Tihange z trzema reaktorami – mają moc ok. 6000 M i pokrywają 55 procent zapotrzebowania państwa na energię elektryczną.

Elektrownia Doel jest jedną z najstarszych w Europie. Została oddana do eksploatacji w 1974 roku. W 2012 roku w wyniku ultradźwiękowej kontroli reaktorów wykryto tysiące mikropęknięć na obudowie jednego z nich. Mimo to po przeprowadzeniu badań został on ponownie włączony.

W związku z awarią japońskiej elektrowni Fukushima belgijskie władze podjęły decyzję o zamknięciu do 2025 roku wszystkich swoich elektrowni atomowych, jednak wycofały się z niej po analizie skutków dla bezpieczeństwa energetycznego.

RIA Novosti