Bojanowicz: Reforma rynku gazu na Ukraina zagraża interesom oligarchów (ANALIZA)

3 kwietnia 2017, 07:30 Energetyka

– Jak podały ukraińskie media 28 marca Państwowa Komisja Regulacji Państwa w Sektorze Energetycznym i Użyteczności Publicznej (NKREKU) zatwierdziła zmiany planu taryfowego dla dostarczanego gazu dla odbiorców krajowych. Jest to kolejny etap reformy sektora energetycznego wymuszonej przez III Pakiet Energetyczny. Spotyka się on z ogromnym oporem ze strony oligarchów zaangażowanych finansowo w ten sektor gospodarki – pisze Agnieszka Roma Bojanowicz, współpracowniczka BiznesAlert.pl.

Były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko

Od 1 kwietnia cena gazu dla ludności będzie podzielona na dwie części. Pierwsza zawiera cenę gazu jako surowca powiększoną o 3,2 % marży handlowej dla regionalnej spółki dystrybucyjnej. Druga jest miesięczną opłatą za sam fakt posiadania podłączonego do sieci urządzenia wykorzystującego błękitne paliwo. W tym rachunku zawarty jest około 23% haracz za transport gazu dla Ukrtransgazu – spółki córki Naftohazu, która dysponuje największymi w Europie podziemnymi magazynami oraz jest odpowiedzialna za sprawny przesył rosyjskiego gazu między innymi do krajów UE.

Według szacunków zastępcy szefa Naftogazu, Oleksieja Habatjuka, powyższa zmiana doprowadzi do wzrostu opłat za gaz dla tych, którzy zużywają najmniejszą jego ilość, czyli np.:używają tylko kuchenkę gazową. Obecnie koszt transportu gazu dla takich konsumentów oscylował w granicach 180 UAH rocznie. Od 01 kwietnia wyniesie on, zależnie od lokalnego dystrybutora, od 345 do 1051 UAH rocznie. Trzyosobowa rodzina rozliczająca się ryczałtem za błękitne paliwo zamiast dotychczasowych 139 UAH, zapłaci od 551 o 1342 UAH rocznie.

Nawet blisko czterokrotnie mogą wzrosnąć opłaty przesyłowe dla użytkowników gazu, którzy w ciągu roku wykorzystują do 800 m³ gazu. Natomiast średnie płatności dla  jednostek wykorzystujące rocznie 1,5 do 2 tysięcy m³ tego paliwa w skali całego kraju pozostaną na porównywalnym poziomie, jednak mogą się nieznacznie różnić zależnie od regionu.

Stanowisko rządu

„Wprowadzeniem rynkowej ceny na gaz ziemny rząd wykorzenił korupcję w systemie kształtowania cen na gaz; nie będziemy podtrzymywać nadużyć w sektorze gazowym. Taryfy są wysokie, ale są też kompensatory – państwo zapłaci za każdego, kto tego potrzebuje” – w listopadzie 2016 roku zapowiedział premier Hrojsman. Właśnie te kompensatory jeszcze do niedawna były niewyczerpanym źródłem pieniędzy spływającym do kieszeni oligarchów zaangażowanych w ukraińskim sektorze gazowym. Mechanizm działania był bardzo prosty. Cena dla ostatecznego odbiorcy detalicznego była znacząco niższa niż dla odbiorcy przemysłowego, gdyż budżet państwa stosował dopłaty dla nabywców indywidualnych. Naftohaz rozliczając się z Gazpromem płacił za dostawę według taryfy detalicznej. Różnicę w kosztach zakupu pokrywało państwo. W związku z tym część dotowanego gazu trafiała na rynek przemysłowy, a nadwyżka finansowa lądowała na kontach bankowych oligarchów. Dzięki takiemu systemowi subsydiów tylko w 2016 roku ukraińscy podatnicy „wsparli” kontrolujących sektor gazowy oligarchów kwotą szacowaną na 50 mld hrywien, czyli ok. 2 mld dolarów. Z drugiej zaś strony wielu przeciętnych obywateli nie stać na regularne płaceniu wysokich rachunków za gaz. Gdyby nie pomoc państwa  odcięto by ich od dostaw, co zachwiałoby ekonomicznie całym sektorem, a tym nie była zainteresowana żadna ze stron.

Oligarchowie kontra oligarchowie

Ukraińscy oligarchowie nie stanowią jednolitej, trzymającej sztamę grupy. W wyniku transformacji ustrojowej na Ukrainie wyłoniły się dwie grupy oligarchów. Pierwsza donbaska zdominowała przemysł metalurgiczny. Druga grupa dniepropietrowska zawłaszczyła inne sektory gospodarki, m.in. energetyczny. Oba wszechobecne ugrupowania wpływały na życie gospodarcze, polityczne i społeczne Ukrainy. Wewnątrz kraju rywalizowały między sobą o wpływy. Mimo swoich powiązań z oligarchami rosyjskimi, na arenie międzynarodowej dążyli do utrzymania niepodległości Ukrainy. Dzięki temu stabilizowali sytuację wewnętrzną w kraju, gdyż tylko w ten sposób mieli szansę na utrzymanie swojej pozycji. Obecnie wpływy oligarchów są coraz bardziej ograniczane. W ciągu ostatnich 2- 3 lat wielu związanych z poprzednimi rządami straciło nawet do 2/3 swoich majątków. Między starą ekipą, a nową trwa nieustająca wojna o wpływy.

Tranzyt rządzi

Rosja deklaruje, że po wygaśnięciu umowy na tranzyt gazu w 2019 roku zaprzestanie tłoczyć gaz przez ukraińskie gazociągi. Przestarzałe instalacje przestaną mieć jakąkolwiek wartość ekonomiczną, a nasz wschodni sąsiad straci swoją uprzywilejowaną pozycję jako kraj tranzytowy. Oznaczać to również będzie ogromne straty finansowe dla Kijowa sięgające nawet 7% PKB. Aby do tego nie dopuścić prezes Naftohazu Andriej Kobolew zaapelował w marcu do wszystkich zainteresowanych stron o wsparcie programu reform systemu przesyłowego gazu. Swój apel kierował do oligarchy Ihora Kołomojskiego domagającego się od Ukrtransgazu zwrotu 11 mld m³ gazu. Kobolew uznał bowiem, że taka postawa raczej odstraszy potencjalnych inwestorów, bez których wsparcia finansowego ukraiński sen o samodzielności energetycznej się nie ziści.

Wypowiedź Kobolewa doskonale pokazuje w jak trudnej sytuacji znajduje się obecnie Ukraina. Na problemy gospodarcze, wszechogarniającą korupcję nakładają się prywatne animozje między politykami i oligarchami. W 2015 roku Administracja Poroszenki wprowadziła ustawę zmieniającą zasady zarządzania spółkami akcyjnymi z udziałem skarbu państwa. Spowodowało to ogromne niezadowolenie Kołomojskiego, który oskarżył prezydenta o działanie na swoją szkodę. Kołomyjski posiadał wówczas ponad 40% udziałów w spółce Ukrnafta, zajmującej się wydobyciem i handlem ropą naftową. W efekcie tego zatargu prezydent Poroszenko zdymisjonował Kołomojskiego z funkcji gubernatora Dniepropietrowska.

Pieniądze, reformy, pieniądze

Kolejnym elementem tej układanki jest wsparcie MFW zależne od kontynuacji reform zarówno w gospodarce, jak i systemie sądowniczym. Wprowadzenie w życie unijnego prawodawstwa związane jest z cięciami wydatków, ograniczeniami w udzielaniu preferencyjnych kredytów czy subsydiów państwowych. których oligarchowie są największymi beneficjentami. Jeśli dodać do tego wdrożenie unijnych dyrektyw oznaczających rozbicie monopoli, można spodziewać się prób zahamowania przez najbogatszych Ukraińców wymaganych przez Unię Europejską zmian. Jedna bez ich wprowadzenia Ukraina pozostanie niezwykle wrażliwa na wszelkie rosyjskie działania destabilizujące życie gospodarcze i polityczne. Brak dopływu nowych technologii i zachodnich inwestycji doprowadzi do zapaści ukraińskiego przemysłu. Trudna sytuacja finansowa przełoży się na masowa emigrację młodych ludzi, co może zakończyć się ograniczeniem liczby odbiorców gazu, a w konsekwencji zmniejszy przychody oligarchów zaangażowanych w sektor dystrybucji błękitnego paliwa. A nikt komu zależy na przyszłości Ukrainy nie jest zainteresowany spełnieniem się tej czarnej wizji.

Jakóbik: Polska czeka z gazociągiem na Ukrainę