Bojanowicz: Widmo blackoutu nad Ukrainą (ANALIZA)

17 lutego 2017, 07:30 Atom

– W dniu 17 lutego na okres jednego miesiąca ukraiński rząd wprowadzi stan wyjątkowy w energetyce. Sytuację zaostrzyła przedłużająca się blokada dostaw antracytu przez protestujących, którzy oskarżają władze w Kijowie o współpracę z separatystami oraz o tolerowanie przemytu. Najbardziej zagrożone na braki w dostawach energii są duże ośrodki przemysłowe jak Kijów, Charków Dniepropietrowsk, Charków, Czernihów, Zaporoże, Sumy i Cherkassy. Na tych terenach działają elektrownie korzystające z donieckiego węgla. Poprzednio ograniczenia w dostawie prądu i ciepła miały miejsce w grudniu 2015 roku – pisze Agnieszka Roma Bojanowicz, współpracownik BiznesAlert.pl w analizie.

Kijów nocą. Fot: Wikimedia Commons
Kijów nocą. Fot: Wikimedia Commons

Od momentu, w którym Ukraina postanowiła uniezależnić się energetycznie od Rosji jednym z głównym jej problemów społeczno – gospodarczych jest niedobór paliw energetycznych. Po ograniczeniu zakupu rosyjskiego gazu, znaczenie węgla w bilansie energetycznym musiało wzrosnąć. W 2011 roku udział tej kopaliny w miksie paliwowym wynosił 33 %, w 2015 już 37%. Blisko połowa ukraińskiej energetyki węglowej jest zależna do antracytu. Co roku w elektrowniach i elektrociepłowniach spalane jest 24 mln ton węgla, z czego 9 mln ton to właśnie wysokoenergetyczny węgiel pochodzący z Zagłębia Donieckiego. Dlatego też deficyt antracytu, najbardziej kalorycznego rodzaju węgla, jest tak bardzo odczuwany w całym kraju. Oto kilka przyczyn, przez które doszło do zapaści w ukraińskiej energetyce.

Najważniejszą jest blokada linii kolejowych prowadzących okupowanych przez separatystów części Zagłębia Donieckiego, a pozostałą częścią Ukrainy. Pod koniec stycznia tzw. Sztab Blokady Handlu z Okupantem zatrzymał ruch na szlaku kolejowym Ługańsk–Popasna. Potem blokada objęła swoim zasięgiem dwa kolejne połączenia kolejowe. W proteście uczestniczą zarówno byli żołnierze batalionu ochotniczego Donbas, jak i przedstawiciele opozycji parlamentarnej z partii Samopomoc. Akcja przebiega pod hasłami całkowitego zakazu handlu z obszarami, które pozostają poza kontrolą Kijowa oraz ograniczenia powszechnego przemytu towarów, w tym węgla. Protestujący żądają również uwolnienia wszystkich ukraińskich jeńców przetrzymywanych przez separatystów. Postulaty te cieszą się na tyle dużym poparciem społecznym, że rząd nie zdecydował się na przerwanie blokady siłą. Jedynie premier Wołodymyr Grojsman nazwał zatrzymanie dostaw węgla przestępstwem i wezwał do ich wznowienia.

W styczniu 2015 roku podczas wizyty premier Ewy Kopacz w Kijowie prowadzone były m.in. rozmowy na temat modernizacji ukraińskich elektrowni, tak aby mogły one korzystać z innych rodzajów węgla wydobywanego na Ukrainie. W Lwowsko – Wołyńskim Zagłębiu Węglowym wydobywa się węgiel od płomiennego przez gazowy do gazowo – koksowego. Są to takie rodzaje paliw jakie nie znajdą na chwilę obecną nie znajdują zastosowania w ukraińskich blokach energetycznych. Na konferencji prasowej premier Arsenij Jaceniuk powiedział wówczas: „Podjęliśmy wspólną decyzję o tym, że zaczniemy konsultacje dotyczące przeprowadzenia technicznej modernizacji naszych centrali cieplnych tak, aby można było wykorzystywać w nich wszystkie marki węgla, w szczególności węgiel z Polski oraz z innych kopalni ukraińskich.” Ustalono wówczas, że Polska udzieli Ukrainie do 100 mln euro pożyczki na 10 lat. Część z tej kwoty miała zostać przeznaczona właśnie na ulepszenie pracujących już bloków energetycznych. Zdaniem premiera Grojsman proces przerobienia ukraińskich ciepłowni i elektrowni na węgiel gazowy potrwa 3 – 5 lat. Minimalny koszt takiej modernizacji będzie wynosić 15 mld hrywien, czyli ponad 2 mld złotych.

Alternatywą dla przebudowy pracujących turbogeneratorów mogła być dywersyfikacja źródeł dostaw antracytu. Po przejęciu w 2014 roku przez separatystów obszarów, na których wydobywany jest ten węgiel, Ukraina powinna była podjąć starania na rzecz importu spoza Europy, np. z RPA, z USA lub z Chin. Starania o zakup tej kopaliny należy podjąć z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Obecnie kopalnie z RPA przyjmują zamówienia na wydobycie węgla po 1 kwietnia. Jeśli dołoży się do tego czas jaki jest niezbędny na dostarczenie zamówionego antracytu drogą morską z Afryki do Europy, przeładunek w jednym z europejskich portów, a potem transport drogą lądową bezpośrednio do elektrowni to od razu widać, że dostawa nie ma szans przybyć przed zakończeniem bieżącego zimowym szczytu energetycznego.

Na przestrzeni ostatnich dwóch lat jedyną gałęzią ukraińskiej energetyki, która stała się niezależna od rosyjskich wpływów jest energetyka atomowa. W 2015 roku spółka Energoatom, będąca operatorem wszystkich działających elektrowniach jądrowych na Ukrainie, podpisała umowę na dostawy wzbogaconego uranu z francuską firmą AREVA. Rok później ukraiński rząd zawarł porozumienie z amerykańskim koncernem Westinghouse, który będzie dostarczał paliwo jądrowe do połowy elektrowni znajdujących się w tym kraju. W przyszłości amerykanie mają zbudować na Ukrainie fabrykę, w której będą prowadzić prace nad wzbogacaniem uranu i produkcją prętów paliwowych do reaktorów atomowych. Powyższe działania wzbudziły niezadowolenie Moskwy do tego stopnia, że wydała ostrzeżenie przed potencjalną możliwością wystąpienia awarii w ukraińskich elektrowniach.

Ograniczenia w dostawie energii i ciepła będą się za to odbywały według specjalnego przygotowanego przez administrację państwową harmonogramu. W pierwszej kolejności odłączona zostanie elektryczność w tych spółkach, które według rządu „nie mają specjalnego znaczenia”. Zdaniem ministra energetyki Igora Nasalyka, stałe dostawy prądu będą zapewnione dla urządzeń związanych z ochroną środowiska, z medycyną oraz w szkołach.

Niedobory węgla najbardziej dotkną jednak przemysł metalurgiczny, który zatrudnia 300 tysięcy osób. Ograniczenie produkcji w przemyśle ciężkim może znacząco wpłynąć na całą gospodarkę Ukrainy. Jak powiedział premier Grojsman: „Wyroby metalurgiczne, które sprzedajemy za granicę, to 20 proc. dochodów walutowych państwa. Nie można tego ( blokada dostaw węgla z Zagłębia Donieckiego – przyp. red.) określić inaczej jak sabotowanie gospodarki.”

Czy kolejne problemy z zapewnieniem podstawowych usług komunalnych jakimi jest prąd i ciepło nie spowodują niepokojów społecznych? Jak bardzo kryzys energetyczny osłabi gospodarkę naszego wschodniego sąsiada? Czy Ukraina zostanie zmuszona do ponownego wejścia w orbitę energetyczną Rosji? Najbliższe tygodnie pokażą, czy rządowi w Kijowie uda się wybrnąć z tej patowej sytuacji. Wprowadzenie w życie decyzji o stanie wyjątkowym w energetyce będzie miało swoje konsekwencje. Wprawdzie umożliwi zmniejszenie zużycia antracytu o 10 tysięcy ton na dobę, co spowoduje, że zapasów może wystarczyć nawet na 40 dni, ale nie rozwiążę to bardzo trudnej sytuacji.

Oba nasze państwa mogą wynieść z tej lekcji znaczące korzyści. Polska posiada doświadczenie i wiedzę niezbędną do wykorzystania mniej kalorycznych rodzajów węgla. Może w ten sposób wesprzeć Ukrainę na jej drodze do samodzielności energetycznej. Sytuacja w jakiej obecnie znajduje się Ukraina powinna stać się ostrzeżeniem dla polskiego rządu, czym mogą skończyć się zaniedbania i zaniechania w energetyce. Nie od dziś wiadomo, że nad naszym krajem wisi widmo blackoutu. Tylko czy polskie władze będą chciały uczyć się na cudzych błędach?