Broń chemiczna na dnie Bałtyku to kolejna przeszkoda dla Nord Stream 2

25 kwietnia 2017, 06:00 Alert

W pobliżu duńskiej wyspy Bornholm, na dnie Morza Bałtyckiego w czasie II wojny światowej zatopiono ok. 11 tys. ton bojowych gazów chemicznych, które mogą stwarzać ryzyko w sytuacji, kiedy Dania da „zielone światło” dla budowy gazociągu Nord Stream 2 – informuje duński dziennik Jyllands Posten. Firma współpracująca z wykonawcą infrastruktury, Nord Stream 2 AG podkreśla, że nie ma żadnego zagrożenia.

Dostawa rur do Nord Stream. Fot Nord Stream 2
Dostawa rur do Nord Stream. Fot Nord Stream 2

Jak wynika z raportu przygotowanego przez norweską firmę, która na zlecenie Nord Stream 2 AG wykonała badania, nie ma żadnego powodu, aby obawiać się broni chemicznej z czasów II wojny światowej, podczas realizacji po dnie Bałtyku gazociągu Nord Stream 2. Składy niebezpiecznych ładunków zostały zatopione w pobliżu duńskiej wyspy Bornholm.

– Ryzyko związane z amunicją i chemikaliami, niosą ze sobą w sposób oczywisty pewne obawy – pisze współpracująca z Nord Stream AG jedna z norweskich firm w raporcie, do której dotarła duńska prasa. Według raportu jednak ryzyko jest niskie, ponieważ konsorcjum będzie omijać skład broń z końca II wojny światowej.

Aspekt ten może być brany pod uwagę przez duński rząd, który wyda decyzję w sprawie przebiegu Nord Stream 2 prze duńskie morze terytorialne. Przypomnijmy, że na początku kwietnia Duńska Agencja Energetyczna otrzymała wniosek od zarządzanego przez Gazprom podmiotu, z prośbą o wydanie zgody na przebieg gazociągu przez duńską część morza terytorialnego w pobliżu wyspy Bornholm.

Dania postanowiła przyjąć prawo, które pozwoli na ocenę tego typu projektów nie tylko z punktu widzenia wpływu na środowisko, ale też pod kątem polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Rząd nie zdecydował jednak czy nowe prawo powinno obowiązywać w przypadku Nord Stream 2 AG. Wniosek o zgodę na przeprowadzenie gazociągu przez wody terytorialne Danii ma być rozpatrywany zgodnie z dotychczasowym prawem.

Broń z czasów II wojny światowej to nie jedyny powód do zmartwień dla ekologów, który z obawami patrzą na realizację Nord Stream 2.  W Szwecji, jesienią zeszłego roku poseł centroprawicowej partii opozycyjnej Moderata samlingspartiet, Jonas Jacobsson Gjörtler, skierował do minister środowiska, Caroliny Skog interpelację z zapytaniem o potencjalne skutki budowy Nord Stream 2 dla ekosystemu części Morza Bałtyckiego leżącego na szwedzkich wodach terytorialnych.

Szwed podkreśla, że wykonawca Nord Stream 2 planuje wypłukać rury służące do położenia gazociągu w trującej, chemicznej substancji – glutaraldehydzie. Ma on negatywny wpływ na rozwój organizmów wodnych i podrażnia błon śluzowych człowieka.

Nord Stream 2 to gazociąg, który ma przesyłać z Rosji do Niemiec północnym szlakiem dodatkowe 55 mld m3 gazu rocznie. Długość gazowej magistrali ma wynieść 1200 km. Zgodnie z zapowiedziami jedynego właściciela spółki Nord Stream 2 AG, czyli rosyjskiego Gazpromu, gazociąg ma być gotowy do końca 2019 roku. Spółka wciąż nie przedstawiła modelu finansowego projektu, mimo wielu wcześniejszych deklaracji. Zgodnie z zapowiedziami miał on zostać przedstawiony do końca marca br. Obecnie mówi się o końcu kwietnia lub maja.

Jyllands Posten/Bartłomiej Sawicki