Butler: Ruszyła druga rewolucja łupkowa

15 marca 2017, 16:15 Energetyka

Cena ropy naftowej znowu spada, a publicysta Financial Times wróży drugą rewolucję łupkową.

W tekście dla Financial Times Nick Butler pisze o tym, że spadek cen ropy Brent w okolice 50 dolarów za baryłkę spowodował, że rośnie wydobycie tego surowca ze skał łupkowych w USA. Trend jest również wzmacniany przez postęp technologiczny, który pozwolił w okresie kryzysu niskich cen zwiększyć efektywność odwiertów, a zatem obniżyć granicę opłacalności na amerykańskich wiertniach.

– Minęła już prawie dekada od rozpoczęcia rewolucji łupkowej w USA – pisze Butler. Z poziomu zerowego wydobcia gazu ziemnego w 2008 roku Amerykanie zdołali wyjść do 50 mld stóp sześciennych dziennie na początku tego roku. Spowodowało to wykluczenie konkurencji węglowej z sektora energetycznego. Stany Zjednoczone stały się samowystarczalne pod względem dostaw węgla i gazu. Obecnie rozwijają eksport tych surowców, co ma przełożenie na wzrost podaży na rynku.

– Rewolucja łupkowa dotknęła także sektora naftowego. Wydobycie w USA wzrosło o 3 mln baryłek dziennie, co zmusiło Saudyjczyków do zalewu rynku ropą (wojny cenowej – przyp. red.) w celu wypchnięcia z niego amerykańskich producentów i utrzymania udziałów – wskazuje publicysta. Dodaje, że ten efekt nie został osiągnięty. Polityka Saudyjczyków zmniejszyła ilość odwiertów w Stanach, ale jednocześnie skłoniła firmy amerykańskie do inwestycji w efektywność wydobycia poprzez cięcie niepotrzebnych kosztów i rozwój technologiczny.

– Pełny efekt tego procesu staje się oczywisty. Jest nim trwająca już druga rewolucja łupkowa – pisze Butler. Granica opłacalności wydobycia węglowodorów ze złóż łupkowych spadła do okolic 50 dolarów. Odkryto także nowe zasoby, szczególnie ropy. Wydobycie w USA rośnie i według szacunków ten wzrost sięgnie w 2017 roku 400-800 tysięcy baryłek dziennie. Zagłębie Permskie to główny cel nowych odwiertów. Jego zasobność przekracza największe złoża na świecie jak Ghawar w Arabii Saudyjskiej i Prudhoe Bay na Alasce.

Zdaniem Nicka Butlera należy się spodziewać, że do 2020 roku wzrost wydobycia z łupków może sięgnąć 800 tysięcy baryłek dziennie na rok. Wydobycie w USA mogłoby dzięki temu wzrosnąć z 8 mln baryłek dziennie obecnie do około 11 mln na koniec dekady.

Tymczasem zapotrzebowanie może wzrosnąć o nie więcej niż 1 mln baryłek na dzień. Dodatkowe dostawy z USA zniwelują ich wpływ na podaż i utrudnią opróżnianie narosłych zapasów. – Nawet jeśli kartel OPEC będzie wraz z Rosją kontynuował cięcia w ramach porozumienia naftowego, rozwój sytuacji w Ameryce przezwycięży ich starania – przekonuje publicysta Financial Times.

Rozwój wydobycia ropy jest związany ze wzrostem wydobycia gazu. Pod koniec zeszłego roku cena gazu ziemnego w USA spadła poniżej 3 dolarów za mbtu i ma dalej spadać. – Na tym poziomie gaz wykluczy jeszcze więcej węgla z amerykańskiego sektora węglowego, czyniąc niezwykle trudną realizację zapowiedzi prezydenta Donalda Trumpa z czasów kampanii, który obiecał odbudowę sektora węglowego – czytamy w tekście Butlera. Jego zdaniem wzrost niezależności od importu węglowodorów zmniejszy z kolei apetyt USA na interwencje zagraniczne.

– Wzrost eksportu gazu wydaje się nieunikniony – do Europy i Azji. Biorąc pod uwagę poprawę relacji z Japonią, należy brać pod uwagę możliwość pojawienia się długoterminowego kontraktu na dostawy gazu – pisze. – Ze względu na to, że na rynku LNG już teraz jest nadpodaż, amerykańskie dostawy uderzą w innych producentów. To ostatnie na co liczą Rosja i Australia. Niektórzy producenci mogą zostać zmuszeni do renegocjacji istniejących kontraktów, podczas gdy perspektywa projektów LNG w relatywnie drogich obszarach jak wschodnie Morze Śródziemne czy Afryka Wschodnia oddali się.

Według autora tekstu gaz łupkowy z USA był najważniejszym czynnikiem wpływającym na rynek surowców w ostatniej dekadzie. – Oczekiwania zostały zawiedzione. Ceny zależą od wiecznie rosnącej podaży, a zależność od niebezpiecznych regionów wydobycia węglowodorów zmalało. Te trendy będą nadal widoczne, a wzmocni je rozwój technologiczny.

– Ci, którzy oczekiwali, że rewolucja łupkowa zostanie zabita przez serię cyklicznych spadków ceny ropy mylili się. Zamiast tego mamy strukturalne przesunięcie powodowane przerostem wzrostu podaży nad popytem. Skutki są poważne, szczególnie dla krajów zarabiających na wysokich cenach surowców. Efektem netto jest redystrybucja dóbr od producentów w kierunku konsumentów. Znaleźliśmy się w długim okresie niestabilności powodowanej tym razem nie niedoborem, ale nadmiarem – skwitował autor Fianancial Times.

Financial Times