Caracale sprawdzają się na misji w Czadzie

7 maja 2015, 11:05 Bezpieczeństwo

KOMENTARZ

H225M Caracal

Helen Chachaty, N’Djamena

Le Journal De L’Aviation

Śmigłowce Caracal i Puma eskadry śmigłowców 1/67 „Pyrénées”, biorące udział w działaniach w regionie sahelo-saharyjskim od czerwca 2014 roku, przejęły część działań prowadzonych dotychczas w Czadzie przez ALAT [francuskie Lotnictwo Lekkie Wojsk Lądowych]. To już drugi raz, kiedy Pyrénées są w Czadzie, po europejskiej misji EUFOR Czad w 2008 roku.

Tym razem mandat obejmuje znaczną liczbę zadań: „Naszym zadaniem jest zapewnienie wsparcia siłom Barkhane, czyli wsparcia ogniowego, transportu lotniczego, transportu ładunków, krótko mówiąc, wszelkich zadań realizowanych zwykle przez śmigłowce w ramach teatru działań wojennych, ale mamy podwójną odpowiedzialność, ponieważ zapewniamy także wszelkie działania ewakuacji osób na rzecz myśliwców i samolotów transportowych”, wyjaśniono w wydzielonej bazie. Wynika to z faktu, że operacje CSAR – poszukiwania i ratownictwa na polu walki, są specyfiką Pyrénées, ponieważ jednostka może także brać udział w działaniach zarówno w strefach, gdzie ryzyko jest niższe, jak i w strefach „podwyższonego zagrożenia”, gdzie istnieje zagrożenie atakiem ziemia-powietrze.

Obecnie cztery śmigłowce eskadry krążą po niebie nad Sahelem. Dwa śmigłowce Caracal mają bazę w N’Djamena, u boku samolotów Rafale i C-130, dwa śmigłowce Puma są w Madama, w północnym Nigrze, od początku stycznia. „Cała misja została podzielona na dwie, razem z obecną tu ekipą techniczną”, wyjaśnia jeden z wojskowych z Pyrénées. Wydzielona baza w Madama liczy około dziesięciu osób, a ta w N’Djamena – około trzydziestu.

Jedną z trudności, na jakie napotyka EH 1/67, to „pozostawanie cały czas w stanie gotowości bojowej, ponieważ wszystko może się nagle zmienić”. Wynika to z faktu, że śmigłowce mogą zostać wysłane jako wsparcie w region sahelo-saharyjski, a nawet do Afryki Środkowej. Miało to miejsce podczas pierwszej misji, kiedy np. siły Sangaris potrzebowały wsparcia śmigłowców przez tydzień. Caracale zostały także wysłane do Madama i uczestniczyły w operacji osłaniania terenów Diffa, w Nigrze, kiedy Boko Haram zagrażał temu kontrolowanemu terenowi. Pyrénées mogą również zostać wezwani do uczestnictwa w ewakuacji francuskich obywateli, jeśli okaże się to konieczne, a plan i warunki takiej akcji już zostały opracowane.

Dwa Caracale z N’Djamena są w stanie ciągłej gotowości bojowej, ponieważ kiedy tylko jakiś samolot startuje, wydzielona baza musi być gotowa do działania, przy czym chodzi o zadania ewakuacji medycznej MEDEVAC lub ewakuacji osób. Caracal, żeby mógł wykonywać zadania ewakuacji medycznej, został skonfigurowany do transportu rannych leżących „z pełnym wyposażeniem medycznym”, w tym z defibrylatorem zewnętrznym i ewentualnie z zestawem do terapii tlenowej. Ładownia może zostać ustawiona tak, że będzie mieścić do sześciu noszy, a ekipa medyczna w N’Djamena jest w pełnej gotowości – lekarz i pielęgniarka są gotowi do wylotu z załogą śmigłowca. Zadania ewakuacji medycznej/sanitarnej są prowadzone ad hoc i są „bardzo zróżnicowane”, jak mówi major A.: „Może to być zarówno proste złamanie, jak i coś cięższego, ale obecnie nie zdarzają się tak ciężkie przypadki jak w Afganistanie, z udziałem wojskowych, którzy uczestniczyli w walkach i znaleźli się w trudnej sytuacji”.

Śmigłowce mają ustawiony rytm pracy na 30 godzin miesięcznie na maszynę, co w sumie daje około stu godzin lotu miesięcznie dla wszystkich w wydzielonej bazie. Wydzielona baza ma również możliwość wykonywania ciężkich konserwacji, bezpośrednio na miejscu, dzięki czemu unika się wymiany śmigłowców, co jest trudne logistycznie, ponieważ wymaga udziału albo Antonowów, albo Herculesów. „Nie jest to żaden wyczyn techniczny”, ale wykonane przeglądu pośredniego po 800 godzinach jest mimo wszystko znaczącą korzyścią, zwłaszcza w kontekście stałej obecności śmigłowców na miejscu.

Jeśli chodzi o zużycie silników – o czym było głośno w 2014 roku – problem został wzięty pod uwagę przez SIMMAD [zintegrowana struktura francuskiego MON, odpowiedzialna za konserwację operacyjną uzbrojenia lotniczego], Airbus Helicopters i Turboméca, które wspólnie pracują nad zapewnieniem francuskim siłom powietrznym dyspozycyjności wyposażenia i przezwyciężenia trudności napotykanych na terytorium Czadu. „Śmigłowce pracują w bardzo trudnym środowisku, w całej BSS [Base Station Subsystem, podsystem stacji bazowych] mają do czynienia z bardzo szczególnym piaskiem, zdecydowanie różnym od tego, który jest w Timbuktu, Kidal, Gao, w północnym Nigerze czy w N’Djamena”, wyjaśnia major A., dodając, że istnieją „dwa zasadnicze problemy: piasek i trawa wielbłądzia”. Przeciska się przez wloty powietrza do silników oraz przez łapacze piasku, i zapycha je całkowicie. Airbus Helicopters rozwiązał problem, opracowując siatki ochronne. Z kolei Turboméca wzmocniła turbiny dodatkowym materiałem ochronnym na poziomie stref kompresorów.

Poziom dyspozycyjności Caracali nie został bardzo obniżony i przekracza 80%. A o ile Pumy stacjonujące w Madama na początku ucierpiały z powodu braku pomieszczeń ochraniających je przed burzami piaskowymi, obecnie sytuacja wydaje się być zdecydowanie lepsza. Jest to dobra wiadomość dla eskadry, która dzięki temu może dalej prowadzić działania, nigdy tak naprawdę nie przerywając swoich zadań w ramach misji Barkhane.