Roszkowski: Kto płaci za energię, jeżeli nie robimy tego my?

3 kwietnia 2019, 07:31 Energetyka

Ustawa z dnia 28 grudnia 2018 roku o zmianie ustawy o podatku akcyzowym oraz niektórych innych ustaw, znowelizowana 21 lutego 2019 roku i wydane na jej podstawie Rozporządzenie obejmują wszystkich odbiorców końcowych, w tym również wszystkie podmioty prowadzące działalność gospodarczą, min. odbiorców przemysłowych – pisze Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego.

Linie elektroenergetyczne. Fot. pixabay.com
Linie elektroenergetyczne. Fot. pixabay.com

Powodem wprowadzenia zmian jest wzrost cen energii elektrycznej w Polsce. Bazując na algorytmie zawartym w Rozporządzeniu do ustawy wyznaczania średnioważonej ceny energii elektrycznej na rynku hurtowym wzrost ten wyniósł rok do roku ok 75 zł/MWh. Odnosząc się do kosztu samej energii konwencjonalnej tzw. czarnej, był to wzrost bardzo istotny sięgający ponad 40 procent (warto jednak zaznaczyć że poziom ten nie odbiegał od wzrostów w innych krajach europejskich niezależnie od struktury wytwarzania). Jeżeli natomiast odniesiemy efekt wzrostu do całkowitego rachunku za energię elektryczną (obejmującego koszty wsparcia, akcyzę, koszty dystrybucji) to wynosi on od 30 procent dla przemysłu do około 12 procent dla małego biznesu.

Należy zauważyć, że średni udział energii w kosztach przedsiębiorstw przemysłowych wynosi w Polsce 2,2 procent, jedynie dla 10 procent przetwórstwa przemysłowego przekracza on 5 procent. Tym samym wzrost cen energii przełoży się na wzrost kosztów działalności firmy w granicach 0,3 – 0,7 punktu procentowego, a tylko w przypadku mniej niż 10 procent firm przekroczy on poziom 1,5 procent. W tym miejscu warto zaznaczyć, że poziom wzrostów, nawet wobec niewprowadzenia Ustawy w życie, dla zdecydowanej większości firm będzie miał pomijalny efekt ponieważ: analogiczne wzrosty miały miejsce w całej Europie.

Inaczej ma się sprawa w spółkach obrotu, w których koszt zakupu energii to średnio 90 procent. W warunkach racjonalnie prowadzonej działalności gospodarczej wzrost kosztów zakupionej energii w 2019 roku powinien zostać przełożony na wzrost cen i przychodów uzyskiwanych ze sprzedaży zakupionej energii przez spółkę obrotu do odbiorców końcowych. Należy zauważyć, że w przeciwieństwie do podmiotów zużywających energię, w spółkach obrotu, jak w każdej działalności handlowej margines błędu jest bardzo mały. Jakiekolwiek niewystarczające przełożenie wzrostu kosztów na wzrost cen powoduje natychmiastową utratę rentowności i płynności prowadzonej działalności. Jak było to już wielokrotnie zgłaszane przez sektor energetyczny, przyjęte rozwiązanie nakładające na spółkę obrotu obowiązek obniżenia cen i przywrócenia ich do poziomu z połowy 2018 roku, bez możliwości pełnej rekompensaty utraconych przychodów spowoduje zachwianie kondycji finansowej spółek.

Średnioważona cena rekompensaty, z uwzględnieniem nowej stawki akcyzowej, zgodnie ze wzorami z Rozporządzenia będzie kształtowała się na poziomie około 270-290 zł. W ocenie sektora jest to cena zaniżona o około 20-30 zł/MWh w stosunku do faktycznych cen rynkowych. W efekcie przyjętego rozwiązania nastąpi faktyczny transfer przepływów finansowych pomiędzy spółkami obrotu a wszystkimi odbiorcami końcowymi będącymi beneficjentami przyjętych rozwiązań. Rozwiązanie to jest dyskryminacyjne w stosunku do spółek obrotu, w szczególności biorąc pod uwagę transfer finansowy jaki dokona się pomiędzy spółkami obrotu oraz odbiorcami przemysłowymi, którzy w przeważającej mierze cieszą się znacznie lepszą sytuacją finansową, która to ma być dodatkowo poprawiona poprzez uzyskane rekompensaty. Projektowany mechanizm „zamrożenia cen” przekłada na spółki obrotu cały ciężar wzrostów kosztów energii niepokrytych rekompensatami.

Niestety przegłosowane przez posłów rozwiązania a szczególnie zaproponowane do nich rozporządzenia wskazują, że pieniędzy w systemie rekompensat jest po prostu za mało, a więc także spółki energetyczne muszą dorzucić  się do procesu.