Stępiński: Czy nowela ustawy o cenach energii to pomoc publiczna?

12 czerwca 2019, 11:00 Energetyka

Sejm po raz drugi zajmuje się nowelizacją ustawy o cenach energii. Projekt, który miał rozwiać wszelkie wątpliwości interpretacyjne nadal może zostać uznany za pomoc publiczną, na którą musiałaby wyrazić zgodę Komisja Europejska – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.

fot. Pixabay

Czy rekompensaty to pomoc publiczna? 

Zgodnie z projektem złożonym do Sejmu 7 czerwca rekompensaty za pierwsze półrocze 2019 roku zostaną wypłacone na zasadach z obowiązującej ustawy. Okazuje się, że po 1 lipca ceny energii mają być zamrożone wyłącznie dla gospodarstw domowych, jednostek finansów publicznych, samorządu terytorialnego i szpitali. Z tej opcji nie skorzystają natomiast średnie i duże przedsiębiorstwa, które za niecałe trzy tygodnie zaczną płacić rynkowe ceny energii. Można zatem spodziewać się wzrostu cen energii dla tych odbiorców, czego nie kryje sam resort energii, a informował o tym Puls Biznesu. Przedsiębiorcy będą mogli się ubiegać o rekompensatę w oparciu o tzw. pomoc de minimis. Jej wartość jest ściśle regulowana przepisami. Maksymalnie może wynosić 200 tys. euro w bieżącym roku podatkowym oraz w dwóch poprzedzających go latach podatkowych.

10 czerwca na stronie Sejmu pojawiło się pismo Biura Analiz Sejmowych (BAS) do Marszałka Sejmu opatrzone klauzulą pilne. Wynika z niego, że założenia rekompensat na mocy których gospodarstwa domowe mają w tym roku nie zapłacić wyższych rachunków za energię mogą stanowić pomoc publiczną w rozumieniu unijnych przepisów. Biuro zasugerowało, aby Marszałek zwrócił się do Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z wnioskiem o wydaniem opinii w tej sprawie.

– W zakresie, w jakim przewiduje udzielanie pomocy państwa w formie rekompensaty z tytułu świadczenia usługi w ogólnym interesie gospodarczym projekt ustawy może zostać uznany za projekt przewidujący udzielenie pomocy państwa w rozumieniu prawa UE – twierdzi BAS.

Stępiński: Jak zakończy się mecz o ceny energii?

Przedstawiciele ministerstwa energii informowali wielokrotnie, że założenia ustawy były uzgadniane z Komisją Europejską tak, aby zlikwidować wszystkie niejasności interpretacyjne.  Wiceminister energii Tomasz Dąbrowski powtórzył tę argumentację w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl.  Zapewnił, że w projekt skierowany do Sejmu nie będzie budził wątpliwości interpretacyjnych, również w zakresie pomocy publicznej. Co ciekawe, Bruksela nie zabrała dotychczas głosu w tej sprawie. Podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach dyrektor generalny ds. energii Komisji Europejskiej Dominique Ristori odniósł się do sprawy w Katowicach twierdząc, że plan zamrożenia cen energii dla gospodarstw domowych jest zgodny z europejskimi regulacjami, ale zastrzegł, że w przypadku odbiorców biznesowych byłoby to „nieracjonalne”. Wówczas jednak nie było jeszcze obecnego projektu ustawy. Nie wiadomo co dokładnie ustaliło ministerstwo energii z unijnymi urzędnikami. Wcześniej za ich sprawą rząd wycofał się z zamrożenia taryf na dystrybucję energii dla gospodarstw domowych, które dotychczas były w kompetencji prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. Z tego powodu Polska musiała zrobić krok wstecz i znowelizować ustawę.

Od momentu przyjęcia ustawy o cenach energii w grudniu 2018 roku trwa dyskusja o tym, czy rekompensaty noszą znamiona niedozwolonej pomocy publicznej. Przez cały ten czas ministerstwo energii przekonywało, że nie. Teraz okazuje się, że zdaniem Biura Analiz Sejmowych projekt nowelizacji w obecnym kształcie może być uznany za formę pomocy publicznej. Pojawia się jednak pytanie o to, czy dla wszystkich wystarczy środków i komu pomogą? Będzie to korzystne rozwiązanie dla małych zakładów, ale dla większych firm czy miast to tylko kropla w morzu potrzeb.

Czy sygnalizator błędów zadziała?

Warto zadać sobie pytanie o to, czy i tym razem Marszałek Sejmu zwróci się do prezesa UOKiK. Nie uwzględniono zdania tego podmiotu podczas przyjmowania i nowelizacji ustawy o cenach energii, podobnie jak zdania prezesa Urzędu Regulacji Energetyki.

Jan Sakławski, radca prawny i wspólnik kancelarii Brysiewicz i Wspólnicy twierdzi, że choć opinia BAS nie jest zaskoczeniem to brak opinii UOKiK nie będzie przesądzał o nieskuteczności ustawy. – To wadliwość formalna procedury legislacyjnej. To tak, jakby pominąć pewne elementy procesu ustawodawczego. Może on jednak stanowić podstawę do ewentualnego zaskarżenia ustawy po jej uchwaleniu, np. do Trybunału Konstytucyjnego, a na pewno spowoduje problemy przy ewentualnej procedurze notyfikacyjnej – stwierdził. – Mimo to ustawodawca i tak nie byłby związany treścią takiej opinii, a jej zasadniczą rolą jest zapobieganie uchwalaniu prawa, które już na wstępie wykazuje znamiona niedozwolonej pomocy publicznej. UOKiK ma więc w tym zakresie rolę sygnalizatora błędów ustawodawcy – dodaje.

Nie wiadomo jednak w jakiej formie projekt ustawy opuści Parlament i trafi do podpisu Prezydenta Andrzeja Dudy. Od tego zależy kształt rozporządzenia do ustawy. Spółki obrotu czekają na nie już od ponad pół roku. Truizmem byłoby stwierdzenie, że ustawa nie rozwiązuje problemu źródła wzrostu cen. Natomiast skupienie na celu politycznym nie powinno prowadzić do zaniedbania poprawności legislacyjnej, bo bez niej problem może w przyszłości powrócić ze zdwojoną siłą.

– Jesteśmy w ścisłym kontakcie z Komisją Europejską. To, że procedujemy dzisiejszą ustawę świadczy o tym, że konsultujemy nasze rozwiązania. Wszystko wymaga pracy i konsultacji. Myślę, że wszystko w tej dziedzinie będzie dobrze – zapewnił minister energii Krzysztof Tchórzewski BiznesAlert.pl.

Stępiński: Księżyc nie pomógł cenom energii (FELIETON)