Stępiński: Domek z kart cen energii może runąć

17 kwietnia 2019, 12:15 Energetyka

Nie jest wykluczone, że plany zamrożenia cen energii ministra Krzysztofa Tchórzewskiego może pokrzyżować Komisja Europejska. Jego zdaniem nie, za to przekonuje on, że to pomysł Jadwigi Emilewicz może mieć problemy w Brukseli – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.

fot. Pixabay

Na początku tygodnia minister energii Krzysztof Tchórzewski poinformował, że przyjęta w ekspresowym tempie w grudniu ubiegłego roku ustawa o cenach energii wymaga nowelizacji. Jak zapewnił resort pozostaje w stałym kontakcie z Komisją Europejską, a cały proces musi zakończyć się w maju. – Chodzi o to, żeby w równy sposób zaspokoić interesy dostawców i odbiorców – stwierdził minister cytowany przez agencję ISB News.

Od momentu uchwalenia ustawa wywołuje kontrowersje. Wątpliwości budziły tryb i tempo w jakim została przyjęta, a także jej zapisy. Sprawą zainteresowała się Komisja Europejska, która poprosiła resort energii o wyjaśnienia. Bruksela miała zastrzeżenia co do pozbawienia prezesa Urzędu Regulacji Energii kompetencji w zakresie zatwierdzania wysokości taryf za energię dla gospodarstw domowych. W efekcie rozmów z Brukselą w styczniu minister Tchórzewski zapowiedział krok wstecz i nowelizację ustawy. Teraz po konsultacjach z Komisją Europejską znów mówi o potrzebie następnej nowelizacji i celu przyjęcia rozporządzenia wykonawczego do końca maja tego roku.

Stępiński: Wiemy, że nic nie wiemy o cenach energii

Nie jest wykluczone, że tym razem Bruksela postanowiła sprawdzić, czy zaproponowane w rozporządzeniu mechanizmy rekompensaty dla spółek obrotu stanowią formę pomocy publicznej. Jak poinformował dzisiaj wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski, Komisja Europejska oczekuje ,,pewnych korekt” w ustawie. – Czas nas goni – podkreślił. Nie zdradził szczegółów. Przy czym, gdyby okazało się, że tak jest, wówczas spółki musiałyby sięgnąć głęboko do kieszeni i nie tylko zwrócić nienależnie uzyskane środki, ale dodatkowo zapłacić odsetki. Niektóre z nich przygotowują rezerwy na taka ewentualność.

Takiej możliwości nie dopuszcza jednak minister Tchórzewski. Wielokrotnie odpierał zarzuty o niedozwolonej pomocy publicznej. Zrobił to także w miniony poniedziałek przekonując, że nowelizacja ustawy jest konieczna ze względu na to, że rekompensatami dla przemysłu energochłonnego ma się zająć Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii. – Chcemy wyjaśnić wszystko z Komisją Europejską, żeby nie było żadnych kontrowersji, także jeśli chodzi o rozporządzenia – stwierdził.

Warto przypomnieć, że sektor energochłonny apeluje o wsparcie od października, a dedykowane mu rozwiązania miały zostać przyjęte do końca 2018 roku, o czym zapewniała Minister Przedsiębiorczości i Technologii Jadwiga Emilewicz. O ile niedużo konsumenci energii nie mają wątpliwości, że propozycje minister Emilewicz nie noszą znamion pomocy publicznej, o tyle takiej pewności nie mają w przypadku rozwiązań wdrażanych przez ministra Tchórzewskiego. Rozmówcy BiznesAlert.pl w resorcie odpowiedzialnym za gospodarkę przekonują, że ustawa Emilewicz jest uzgodniona z Komisją. Minister energii wyraził w Mońkach wątpliwości na ten temat. Cytowany przez ISB stwierdził, że jego ustawa nie jest pomocą publiczną, a propozycja Emilewicz – tak. Mamy spór słowa przeciwko słowu.

Szefa resortu energii może jednak zaskoczyć Komisja Europejska. Według naszych rozmówców z sektora energetycznego przygotowują się oni na scenariusz, w którym po zapowiadanej na przełom kwietnia i maja nowelizacji, a potem wydaniu rozporządzenia wykonawczego, Bruksela może jednak uznać, że system rekompensat stanowi niedozwoloną pomoc publiczną. Wówczas plany ministra Tchórzewskiego i kierowanego przez niego resortu mogą się posypać jak domek z kart.

Stępiński: Przemysł liczy na rekompensaty cen energii albo OZE

Sytuacja na rynku energii w Polsce staje się coraz trudniejsza. Mimo, że jest połowa kwietnia nie mamy ani wsparcia dla przemysłu, ani zatwierdzonego rozporządzenia wykonawczego do ustawy, na które rynek czeka od początku stycznia. Ma ono szczególne znaczenie dla spółek energetycznych, ponieważ ma określić sposób naliczania rekompensat, jakie mają one otrzymać w zamian za brak podniesienia wysokości rachunków za energię dla odbiorców końcowych. Bez niego działalność spółek energetycznych jest obarczona dużym ryzykiem i niepewnością. Co prawda w połowie marca światło dzienne ujrzał projekt rozporządzenia, jednak dopiero na początku kwietnia na stronach Rządowego Centrum Legislacji pojawiły się uwagi zgłoszone w trakcie pięciodniowych konsultacji społecznych (z czego dwa przypadły, bo był weekend – przyp. red.). Autorzy uwag nie zostawili suchej nitki na projekcie. Większość z nich wprost zarzuciła, że mechanizm rekompensat zagraża działalności większości sprzedawców energii. Podobny pogląd wyraził również kierowany przez Jadwigę Emilewicz resort przedsiębiorczości i technologii. Może dziwić, że projekt budzi wątpliwości także wewnątrz samego rządu.

Warto również zaznaczyć, że sprawą cen energii zainteresował się Pałac Prezydencki. W ubiegły czwartek Krzysztof Tchórzewski spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą, a jednym z tematów rozmów były ,,możliwe rozwiązania o charakterze systemowym, mające wpływ na ceny energii”. To już drugi raz, gdy dochodzi do spotkania obu polityków. Przypomnijmy, że w grudniu ubiegłego roku szef resortu energii zapewniał prezydenta, że gospodarstwa domowe nie zapłacą więcej za energię.

Stępiński: Ceny energii na poligonie doświadczalnym

Mimo to chaos i niepewność na rynku się pogłębiają. Nie wiadomo jak w tej sytuacji mają zachować się spółki obrotu. Pierwotnie miały one czas, aby do 1 kwietnia dostosować wszystkie umowy do warunków jakie obowiązywały w pierwszej połowie 2018 roku. Późniejsza nowelizacja wprowadziła nową cezurę czasową, a mianowicie 30 dni od momentu wejścia w życie rozporządzenia wykonawczego do ustawy, co de facto oznaczało, że spółki energetyczne zyskały na czasie. Teraz zapowiadana jest kolejna nowelizacja ustawy prądowej. Może to oznaczać, że na rozporządzenie trzeba będzie poczekać do przyjęcia noweli, co tylko wydłuży okres niepewności na rynku.

Nie można też wykluczyć, że na chwilę przed wyborami do Parlamentu Europejskiego resort energii będzie chciał ogłosić sukces i uporać się z kwestią rozporządzenia, zwłaszcza, że w sprawie cen energii już kilkukrotnie mieliśmy do czynienia z ,,niespodziewanym” zwrotem akcji. Być może ministerstwo energii nie powiedziało ostatniego słowa o nowelizacji ustawy, podobnie jak Komisja Europejska, a sprawa może powrócić, po wyborach gdy zostanie wyłoniony nowy skład instytucji unijnych.