Chcesz powstrzymać zmiany klimatu? Zatem nadszedł czas, aby ponownie zakochać się w atomie

14 marca 2019, 15:00 Alert

Dokładnie osiem lat temu trzęsienie ziemi na wschodnim wybrzeżu Japonii wywołało ogromne tsunami, które uderzyło w elektrownię jądrową Fukushima Daiichi. Ściana wody zalała teren elektrowni i pokonała mechanizmy chłodzenia reaktorów. W ciągu następnych czterech dni w obiekcie doszło do stopienia rdzeni w trzech reaktorach jądrowych. Była to najgorsza katastrofa nuklearna na świecie od czasu Czarnobyla. W odpowiedzi Niemcy, Szwajcaria i niektóre inne kraje na całym świecie przyspieszyły plany likwidacji energii jądrowej, jako źródła energii.

Fot. Pixabay

Energia jądrowa jest praktycznie wolna od emisji. Natomiast spalając węgiel i gaz na skalę przemysłową, aby wytwarzać energię elektryczną, pompujemy dwutlenek węgla i inne szkodliwe substancje chemiczne do atmosfery. W rezultacie nasze oceany ocieplają się, a ekstremalne zjawiska klimatyczne stają się coraz bardziej powszechne. Nasze dzieci są bardziej świadome tych zmian niż my, dorośli. Pod koniec tego tygodnia, 15 marca, młodzi ludzie wyjdą ze swoich szkół w ponad 30 krajach, aby zaprotestować przeciwko bliznom, które rzeźbimy w ich przyszłości.

Istnieją drogi wyjścia z tego bałaganu, ale 11 marca 2011 r. świat zboczył z jednej z najważniejszych z nich i obrał kurs odwrotny. Mam na myśli energię jądrową.

Tradycyjnie zielony sprzeciw wobec energii jądrowej był zakorzeniony przede wszystkim w obawach przed promieniowaniem uwolnionym podczas awarii reaktora lub przed wyciekiem substancji radioaktywnych ze składowisk odpadów. Wykorzystanie energii jądrowej i generowanie odpadów radioaktywnych, argumentowali ekolodzy, było jak start na pokładzie samolotu, nie wiedząc, gdzie mamy wylądować. Jednak obecnie kilka krajów buduje podziemne składowiska w głębokich formacjach geologicznych, w których mogą być bezpiecznie przechowywane wysokoaktywne odpady radioaktywne. Czego teraz najbardziej powinniśmy się obawiać: gramu plutonu wydobywającego się z głębokiego podziemnego składowiska odpadów, może za dziesięć tysięcy lat, – czy miliardów ton dwutlenku węgla uwalnianego z paliw kopalnych spalanych w naszych czasach?

Szczerze mówiąc, to nie odpady z obecnego lub zwiększonego w przyszłości wykorzystania energii jądrowej zagrażają naszej planecie. Można nawet powiedzieć, że odpady nuklearne są jednym z największych atutów energii jądrowej, ponieważ są tak małe, że można o nie – i jest to robione – bezpiecznie zadbać w całości. Z drugiej strony ilość odpadów z paliw kopalnych, zwłaszcza dwutlenku węgla, jest tak ogromna, że (pomimo wielu eksperymentów) nie wiemy, jak sobie z nimi poradzić.

Czy możemy w sposób odpowiedzialny nadal polegać na energii jądrowej po wielkich wypadkach w Three Mile Island, Czarnobylu i Fukushimie? Były to trzy rzeczywiście poważne wypadki, ale wypadki w każdej branży, czy to jądrowej, lotniczej czy innych, prowadzą również do nowych, bezpieczniejszych projektów i wzrostu kultury bezpieczeństwa. Wypadki lotnicze nie powstrzymały nas przed lataniem, ponieważ większość ludzi wie, że jest to efektywny sposób podróżowania. Zdają sobie sprawę, że ryzyko rzadko kiedy jest zerowe, ale wiedzą także, że bezpieczeństwo jest bardzo wysokie. Musimy dojść do podobnej akceptacji dla energii jądrowej.

Był czas, we wczesnej epoce atomowej, kiedy elektryczność wytwarzana przez energię jądrową miała być „zbyt tania, by ją mierzyć” – innymi słowy, bardziej efektywne byłoby dostarczanie jej za darmo. W końcu okazało się, że nie było to prawdą. Energia jądrowa nigdy nie była tania, a dziś walczy o bycie konkurencyjną na czysto ekonomicznych zasadach z energią elektryczną wytwarzaną przez spalanie gazu ziemnego – zwłaszcza pochodzącego ze szczelinowania w Stanach Zjednoczonych. Jednak sytuacja się znacznie różni, jeśli postrzegamy emisję gazów cieplarnianych, jako koszt sam w sobie. Według badania przeprowadzonego w 2011 r., średnia emisja dwutlenku węgla do atmosfery (na gigawatogodzinę) w ciągu całego okresu istnienia elektrowni wynosi: dla elektrowni węglowej – 979 ton, gazowej – 550 ton, a dla energii jądrowej zaledwie 32 tony.

Niektórzy twierdzą, że potrafimy poradzić sobie z wielkim obecnie i stale rosnącym głodem energii na świecie, wykorzystując energię wiatru i słońca. Wezwanie do stosowania „odnawialnych źródeł energii” wyklucza wykorzystywanie paliw kopalnych, ale wyklucza także energię jądrową, która opiera się na nieodnawialnych zasobach uranu. Było to sprytne, ale populistyczne przesłanie i powinniśmy być wdzięczni, że dwa najbardziej zaludnione kraje świata – Chiny i Indie – szybko rozszerzają wykorzystanie energii jądrowej oraz odnawialnych źródeł energii. Energia słoneczna i wiatrowa świetnie się spisują w wielu miejscach i ostatnio znacznie staniały. Jednak pozbycie się sprawnych i dojrzałych technicznie, bezemisyjnych elektrowni jądrowych, aby zastąpić je bezemisyjnymi elektrowniami wiatrowymi i słonecznymi, nie ma sensu z punktu widzenia ochrony środowiska. Odrzucanie energii jądrowej, ponieważ uran nie jest odnawialny jest również niedorzeczne. Dzięki nowoczesnym technologiom globalne zasoby uranu i toru mogą zapewnić paliwo na tysiące lat wykorzystania energii jądrowej. Czy to nie wystarczy, że są trwałe, stabilne i zrównoważone – muszą być koniecznie odnawialne?

Akceptujemy promieniowanie w medycynie nuklearnej, na przykład w walce z nowotworami. Akceptujemy napromieniowanie organizmów, aby zabijać patogeny i likwidować szkodniki. Kładziemy się na słońcu, mając nadzieję, że promieniowanie słoneczne uczyni nas zdrowszymi. Promieniowanie jest siłą, która może być destrukcyjna i niebezpieczna, jeśli nie jest używana ostrożnie i z rozwagą, ale może zostać ono również oswojone i wykorzystane na nasze potrzeby i z korzyścią dla nas.

Aby zaspokoić potrzeby energetyczne świata, który żąda znacznie więcej energii elektrycznej dla rozwoju przemysłu, napędu samochodów i pociągów, odsalania wody i cyfryzacji, wzrost efektywności wykorzystania energii jest cenny, ale niewystarczający. Potrzebujemy innowacji: lepszych akumulatorów do przechowywania energii elektrycznej, nadprzewodników oszczędzających energię, a także opanowania syntezy termojądrowej. Zanim jednak osiągniemy sukces w tych i innych ekscytujących projektach, musimy być racjonalni i praktyczni oraz w pełni wykorzystywać energię jądrową, zanim świat stanie się niezdatny do zamieszkania dla naszych dzieci.

Hans Blix był dyrektorem generalnym Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej w latach 1981-1997 i był szefem inspektorów ONZ w Iraku w latach 2000-2003.

CIRE.PL