Chiny i USA za deeskalacją sporu o Morze Południowochińskie
(Reuters/Wojciech Jakóbik)
Spór o bogate w złoża Morze Południowochińskie trwa. Chiny nie chcą uznać wyroku międzynarodowego trybunału, przez co nie chcą z nimi rozmawiać Filipiny. Pekin prosi o Waszyngton o mediację.
Minister spraw zagranicznych Chin Wang Yi poprosił na spotkaniu z sekretarzem stanu USA Johnem Kerrym o to, aby USA pomogły wznowić rozmowy z Filipinami na temat sporu terytorialnego na Morzu Południowochińskim. 12 lipca Stały Sąd Arbitrażowy w Hadze osądził, że Chińczycy nie mają historycznych praw do wód Morza, do których roszczą sobie pretensje.
Powodem w sprawie był rząd Filipin, które razem z Brunei, Malezją i Wietnamem spierają się o zwierzchność nad spornym akwenem. Pod jego powierzchnią znajdują się atrakcyjne złoża węglowodorów. Wbrew prawu międzynarodowemu Chińczycy rozpoczęli już ich eksplorację i blokowali dostęp do łowisk rybakom z innych krajów.
Kerry zaapelował o obniżenie napięcia i unikanie prowokacji, które mogą tylko pogorszyć sytuację. Wcześniej Pekin ostrzegał, że wprowadzi na Morze Południowochińskie więcej wojska, a nawet mobilne elektrownie jądrowe. 26 lipca amerykański sekretarz stanu odwiedzi Manilę. 27 lipca poleci tam minister Wang. Kerry poinformował, że Chiny i Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) zgodziły się, że należy doprowadzić do deeskalacji sporu.