Chmal: Polski prezydent promuje lokalną, a nie globalną politykę klimatyczną

28 października 2015, 07:58 Energetyka

Jak podaje Kancelaria Prezydenta RP, dnia 26 października 2015 r. Prezydent Polski zawetował m.in. poprawkę przedłużającą obowiązywanie Protokołu z Kioto w Polsce.

Prezydent RP na Westerplatte.

Tzw. poprawka dauszańska, wprowadza zmiany do Protokołu z Kioto, przedłużające jego obowiązywanie do roku 2020. Zatwierdzenie poprawki przedłużyłoby okres obowiązywania w Polsce Protokołu z Kioto do roku 2020. Protokół zobowiązywał sygnatariuszy do redukcji w latach 2008-2012 emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 5 proc. w porównaniu z poziomami z roku 1990.

Zdaniem przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości, z którym związany jest Prezydent RP, poprawka dauszańska jedynie sankcjonuje obowiązywanie unijnego pakietu energetyczno-klimatycznego w reżimie Organizacji Narodów Zjednoczonych i nie przyczyni się do spadku emisji na poziomie globalnym, bo najwięksi emitenci, jak Chiny i USA, nie przystąpiły do Protokołu z Kioto.

Zwolennicy globalnego porozumienia na szczycie klimatycznym ONZ w Paryżu, który odbędzie się w grudniu tego roku, argumentują natomiast, że przyjęcie wspólnych zobowiązań zmniejszy różnicę między wpływem polityki klimatycznej na przemysł Polski oraz europejski, a ten w krajach, nieobjętych dotąd obostrzeniami. Pesymiści twierdzą jednak, że do wiążących ustaleń w stolicy Francji nie dojdzie.

– Stanowisko polskiego Prezydenta jest bardzo konsekwentne – twierdzi Tomasz Chmal, ekspert ds. energetyki. – Stara się on bowiem o rozwiązywanie problemów na poziomie lokalnym, stąd akceptacja tzw. ustawy antysmogowej, wbrew stanowisku wielu lobbies. Prezydent wetując przedłużenie obowiązywania poprawki dauszańskiej, w jedyny dostępny mu sposób, stara się powiedzieć, że globalna polityka klimatyczna jest projektem zbyt ambitnym aby go zrealizować, niezależnie od zaklinania rzeczywistości przez UE.

– Analizy wymagałaby kwestia skutków prawnych braku ratyfikacji. Także jestem zdania, że warto starać się o przeskalowanie w dół polityki klimatycznej i rozwiązywać szereg lokalnych (wcale nie łatwych) problemów. Innymi słowy łatwiej jest poprawić powietrze w Krakowie, Pekinie czy Szanghaju aniżeli nie dopuścić do wzrostu średniej temperatury na Ziemi o więcej, niż 2 st. C w stosunku do epoki przedindustrialnej – ocenia Chmal.