Chmal: Umowa Lotosu z Iranem to zapowiedź dalszej współpracy

13 lipca 2016, 07:30 Energetyka

– Dbając o dobrze rozwijający się rynek, należy zadbać o dywersyfikacje. Umowa podpisana przez Grupę Lotos na zakup 2 mln baryłek ropy naftowej z Iranu to przykład działań rynkowych, które stały się możliwe dzięki dynamicznie rozwijającemu się rynkowi surowców i ich niskim cenom. Dostawy ropy z Iranu, która przypłynie do Gdańska w sierpniu, są wstępem do zawarcia długoterminowej umowy – mówił w audycji „Rynek Opinii” w Radio Dla Ciebie Tomasz Chmal, ekspert rynku energii z Narodowego Centrum Studiów Strategicznych.

Gość audycji skomentował zawarcie przez Grupę Lotos pierwszej od czasu zniesienia sankcji umowy ma dostawy ropy z Iranu. – Koncerny powinny zaopatrywać się w surowiec tam, gdzie jest najniższa cena. Pamiętajmy także, że surowiec z Iranu jest ropą zasiarczoną. Polskie rafinerie są przystosowane na przerób takiej gatunkowo ropy. Warto poszukiwać narzędzi ułatwiających konkurencje i pokazywać naszym partnerom ze wschodu, że dzięki rozbudowanej infrastrukturze, terminalowi naftowemu, mamy możliwości sprowadzania surowca z rożnych kierunków, i w ten sposób wywieramy presję na bardziej konkurencyjne warunki dostawy i samą cenę -tłumaczył Tomasz Chmal.

– Drugim elementem dywersyfikacji dostaw surowców do Polski jest gazoport. Budowie tego typu infrastruktury sprzyja obecnie rynek gazu, gdzie ceny surowca są coraz bardziej atrakcyjne dla klientów. Cena LNG jest coraz bardziej konkurencyjna i zbliża się do kosztów surowca sprowadzanego gazociągami. Ten rynek będzie jeszcze bardziej konkurencyjny, kiedy Amerykanie rozpoczną na większą skale eksport LNG. Przykładem poprawy mechanizmów rynkowych, dzięki otwarciu nowej infrastruktury jest Litwa, która uruchomiła pływającą jednostkę do regazyfikacji LNG – argumentował ekspert Narodowego Centrum Studiów Strategicznych.

– Polska powinna przygotować się na 2022 rok, kiedy wygasa kontrakt jamalski na dostawy gazu z Rosji. Wówczas musimy mieć pokryte zapotrzebowanie na gaz, a więc ok 10 mln m3, czyli tyle ile obecnie sprowadzamy od Gazpromu. Odbiorcy oczekują, że zostanie stworzona infrastruktura, która umożliwi zakup surowca z każdego możliwego kierunku, tam gdzie cena i warunki dostaw są dla nich najbardziej korzystne. Chodzi o zagwarantowanie możliwości wyboru: czy z Rosji, z Norwegii czy LNG. Do tego potrzebna jest infrastruktura, która powinna powstać do 2022 roku. Oprócz rozwój infrastruktury z kierunku północnego i budowy tzw. Korytarza Norweskiego potrzebny jest też rozwój infrastruktury na południu. Drugim elementem jest budowa Korytarza Północ – Południe, a więc podłączenie do naszej rozbudowującej się infrastruktury dywersyfikującej dostawy, krajów na południe od nas, takich jak Słowacja Czechy, Węgry czy Chorwacji – wymienia gość audycji „Rynek Opinii”.

Innym wyzwaniem, przed jakim stoi obecnie polski rząd, jest elektroenergetyka. Na początku lipca ministerstwo energii zaprezentowało rozwiązanie dedykowane polskiej energetyce, czyli rynek mocy. – Obecnie na cenę energii składa się sam towar. Nie bierzemy jednak pod uwagę faktu, że w systemie należy utrzymywać moc, która pozwoli tę energię dostarczyć. Cena energii zgodnie z planami firm powinna być dwuskładnikowa. Jednym z jej elementem powinna być jak do tej pory cena za towar, zaś drugim składnikiem powinna być gotowość do produkcji energii. Nie byłoby tej dyskusji, gdyby nie zmiana myślenia, jaka nastąpiła w ostatnim czasie. Mamy starzejące się bloki energetyczne i rosnący rozwój OZE. Sektor energetyczny potrzebuje inwestycji. Do ich realizacji potrzebujemy gwarancji bankowych, że dana inwestycja pozwoli na zwrot kapitału. Do tego trzeba mieć pewność dochodów, albo ze sprzedaży towaru, albo z przychodu z tytułu mocy – wyjaśniał ekspert rynku energii.

– W mojej ocenie miks energetyczny Polski w 2050 roku będzie znacznie różnił się od tego, który mamy obecnie. Udział OZE będzie znaczącym jego elementem, co jednak nie oznaczać będzie całkowitego wyeliminowania węgla, który wciąż będzie zasobem możliwym do eksploatacji. Dla przykładu Niemcy założyli bardzo ambitny cel, aby do 2050 roku wyeliminować węgiel jak i gaz z udziału w produkcji energii. To bardzo ambitny cel, który kosztuje naszych zachodnich sąsiadów ok. 20 mld euro rocznie. Polski nie stać na taką politykę, jaką obrali Niemcy – przestrzegał Tomasz Chmal, ekspert Narodowego Centrum Studiów Strategicznych.

Cała rozmowa do odsłuchania na stronie Radia Dla Ciebie pod linkiem: Rynek opinii: ceny ropy i gazu