Jak chronić polską elektrownię jądrową. Przykład z Japonii (REPORTAŻ)

10 sierpnia 2017, 11:00 Atom

Elektrownia jądrowa Kashiwazaki-Kariwa to największy obiekt tego typu na świecie. Japończycy z TEPCO zaprosili BiznesAlert.pl do odwiedzin na jej terenie. To studium przypadku cenne dla Polski.

fot. BiznesAlert.pl

Ziemia ryżu i sake

Elektrownia jądrowa Kashiwazaki-Kariwa znajduje się w prefekturze Niigata, około 220 km od Tokio, na wybrzeżu Morza Japońskiego. Jej teren to 4,2 km kwadratowe wraz z miastem Kashiwazaki i wioską Kariwa. Region jest znany z ryżu oraz sake wysokiej jakości. W epoce Edo był on niepopularny w pozostałych częściach kraju przez liczne konflikty zbrojne z sąsiadami.

Obiekt jest zarządzany przez firmę TEPCO. To ta sama, która zarządzała elektrownią Fukushima Daiichi. Instalacja w Kashiwazaki pracuje od kwietnia 1985 roku. Składa się z siedmiu reaktorów oddawanych do użytku stopniowo – w 1985, 1996, 1997 roku. Reaktor 1 elektrowni wykorzystuje technologię BWR typu kolbowego. Reaktory 2-5 to BWR typu dzwonowego. Reaktory 6 i 7 wykorzystują technologię ABWR tupu cylindrycznego. Technologia ABWR została dostarczona do Kashiwazaki przez firmy Toshiba, Hitachi i General Electric. Reaktory 6 i 7 w przeciwieństwie do poprzedników o mocy 1100 MWe mają moc 1356 MWe. Łączna moc jednostek to 8212 MWe.

Fukushima: doping do dalszej pracy a nie odwrotu

Japończycy wyciągają wnioski z katastrofy w Fukushimie. Nowe reaktory ABWR są dostosowane do regulacji unijnych. Wprowadzono także miękkie i twarde środki bezpieczeństwa. Departament PR jest rozbudowany do skali niespotykanej w polskich instalacjach.

Pierwszą próbą wytrzymałości obiektu było trzęsienie ziemi Niigataken Chuetsu-Oki z 16 lipca 2007 roku o sile 6,8 stopni w skali Richtera. Elektrownia znajdowała się 16 kilometrów od epicentrum. Wszystkie reaktory Kashiwazaki z powodzeniem odłączono od sieci pomimo zniszczeń w budynku biurowym, zapadnięcia się ziemi przy głównej drodze i pożaru w budynku transformatora.

Po katastrofie nuklearnej w Fukushimie z 11 marca 2011 roku elektrownia Kashiwazaki-Kariwa została wyłączona z użytku między innymi w celu rewizji zastosowanych zabezpieczeń i wprowadzenia nowych. Odwrót Japonii od atomu nie był chaotyczny i nie zakładał z góry porzucenia tego rodzaju energetyki na zawsze wbrew opiniom pojawiającym się w zachodniej prasie. Japończycy postanowili przygotować się na powtórkę z tsunami z 2011 roku.

Nowe wymogi zakładają gotowość obiektu na przetrwanie celowego uderzenia samolotu oraz rozproszenia materiału radioaktywnego. Mają przetrwać huragany, tornada, wybuchy wulkanu, uderzenia piorunów i pożary lasów. Widowiskowo wygląda 20-metrowy pas betonu oddzielający elektrownię od okolicznych puszczy. Mur o wysokości 15 metrów (takiej wysokości ponad poziomem morza była fala w Fukushimie) okala obiektyw Kashiwazaki od strony brzegu. Chroni je dodatkowo wał z betonu i ziemi. Obiekt posiada autonomiczne systemy zasilania i chłodzenia. Wszelkie możliwe scenariusze są ćwiczone w miejscowym ośrodku treningowym, który po katastrofie w Fukushimie gdzie znajdował się drugi, jest jedynym obiektem tego typu w Japonii. Szkolą się tu pracownicy TEPCO i innych firm, których można rozpoznać po obowiązkowych uniformach w barwach pracodawcy.

W Kashiwazaki nie zmarnowano okresu przestoju. Ze względu na wyłączenie reaktorów były możliwe prace konserwacyjne i modernizacyjne. Wzmocniono konstrukcję kominów, dlatego nie wyglądają one jak smukłe wieże Elektrowni Bełchatów, ale bardziej jak kratownice Wieży Eiffla. Także rury zostały wzbogacone o dodatkowe wsporniki oraz izolację wodoodporne przy ich łączeniu z budynkami. Drzwi do kluczowych obszarów elektrowni zostały wzbogacone o instalacje wodoodporne na wypadek, gdyby woda z tsunami miała wedrzeć się do środka obiektu.

Pokojowe protesty i potężny PR

Ze względu na specyfikę kultury japońskiej elektrownie jądrowe krytykowane przez partie komunistyczną i socjalistyczną nie spotkały się nigdy z protestami znanymi z działalności ruchów antyatomowych w Europie. Rozmówcy w elektrowni Kashiwazaki Kariwa przekonują, że były to pokojowe rozmowy z wykluczeniem agresywnych działań jak przykuwanie się do obiektu znane z naszej części świata.

W Kashiwazaki lokalne protesty odbywały się codziennie. Partie polityczne organizowały wydarzenia towarzyszące. Organizując protesty w lokalizacjach, w których potencjalnie mogą powstać elektrownie jądrowe, Greenpeace Polska zaprosiła przedstawicieli społeczności Fukushimy, którzy opowiadali o skali zniszczeń spowodowanych katastrofą jądrową. Temat ten wzbudził duże zainteresowanie naszych rozmówców z TEPCO.

Istotnym wsparciem dla pracy obiektu bez zakłóceń jest praca departamentu PR. Składa się on z siedmiu grup komunikacyjnych zatrudniających setkę ludzi. Nie chodzi o ekipę w centrali TEPCO ale tę, która na stałe stacjonuje w Kashiwazaki i Kariwa. Dla porównania w polskim ministerstwie energii za relacje publiczne odpowiada kilku ludzi.

Odpowiednie działy zajmują się kolejnymi zagadnieniami związanymi z relacjami zewnętrznymi. Są działy administracji, PR, informacji prasowych. Funkcjonują działy odpowiedzialne za edukację, prawny dla miasta Kashiwazaki i dla wioski Kariwa (oddzielnie). Jest nawet osobny dział odpowiedzialny za wizyty gości na obiekcie, z którym miałem styczność.

Przepływ informacji ma być zgodnie ze strategią TEPCO szybki, prosty i interaktywny. W tym celu odbywają się regularne spotkania z samorządami, sesje pytań i odpowiedzi, słane są informacje prasowe i organizowane konferencje. Przedstawiciele TEPCO są zobowiązani do udziału w wydarzeniach publicznych ważnych dla społeczności lokalnej. Dotyczy to także szeregowych pracowników, z których każdy ma być wizytówką firmy. Współpracuje ona z siecią liderów opinii, których zdanie jest szczególnie brane pod uwagę przy pracy departamentu PR. TEPCO bierze udział w posiedzeniach lokalnego parlamentu młodzieżowego oraz komisji gospodarki.

Doświadczenia z Kashiwazaki-Kariwa można zastosować przy polskim projekcie elektrowni jądrowej. Pierwsza wskazówka to budowa dużego zespołu PR. W Polsce istnieją kadry posiadające doświadczenie z budowy terminalu LNG w Świnoujściu. Tam także zastosowano innowacyjne rozwiązania na rzecz usprawnienia dialogu z lokalną społecznością. Obecnie gazoport nie budzi kontrowersji, a nawet stał się atrakcją turystyczną. Jednak budowa elektrowni jądrowej będzie przedsięwzięciem o jeszcze większej skali. Jeżeli się na nie zdecydujemy, to musimy to zrobić perfekcyjnie jak Japończycy. Należy zacząć od budowy profesjonalnego zespołu informacyjnego w PGE EJ1, czyli spółce odpowiedzialnej za polską elektrownię jądrową.