Stępiński: Ciepłownicy nie boją się mrozów. Czy powinni?

13 lutego 2019, 07:30 Energetyka

Operatorzy sieci ciepłowniczych przekonują, że odbiorcy w dużych miastach nie powinni martwić się o dostawy ciepła. Natomiast powody do niepokoju mogą mieć odbiorcy ciepła dostarczanego przez mniejsze systemy grzewcze. Wyzwaniem jest pozyskanie finansowania na modernizację infrastruktury – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl

Elektrociepłowna Gorzów należąca do PGE, fot.: PGE
Fot.: PGE

Mimo, że zima powoli w Polsce odpuszcza to jednak czasem temperatura powietrza spada poniżej zera. Gdy rośnie zapotrzebowanie na ciepło, systemy grzewcze przechodzą test sprawności. Pod koniec stycznia w Gdańsku doszło do dużej usterki sieci, której skutki odczuli mieszkańcy ponad 3500 budynków w aż dziewięciu dzielnicach miasta. Niektóre z nich nawet przez kilka dni były pozbawione dostaw ciepła i gorącej wody, a mieszkańcy musieli dogrzewać się farelkami, które na czas niedogodności wypożyczało Gdańskie Przedsiębiorstwo Energii Cieplnej. Zaledwie kilka dni wcześniej do podobnej awarii doszło w Kielcach, gdzie blisko 10 tysięcy osób cierpiało z powodu zimnych kaloryferów i braku ciepłej wody w kranach. Czy należy zatem bać się rosnącej awaryjności sieci ciepłowniczych?

Strach ma wielkie oczy

Sektor ciepłowniczy przekonuje jednak, że są to pojedyncze incydenty. Zdaniem Jacka Szymczaka, prezesa Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie problemu awarii sieci w kraju praktycznie nie ma. – Są to niezwykle rzadkie przypadki. Owszem zdarzają się sytuacje, w których bez dostaw ciepła pozostaje w sumie kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców. Natomiast z ciepła systemowego w Polsce korzysta 15 mln osób. W skali roku dochodzi do kilku awarii odczuwanych przez naszych klientów, więc nie jest to problem – stwierdził.

Jego zdaniem przy tak rozległej infrastrukturze jaka jest w Polsce liczącej prawie 21,1 tys. km (dane Urzędu Regulacji Energetyki) będą występowały awarie. Będą one jednak niezwykle rzadkie. – Do szczególnie niebezpiecznych momentów dochodzi wówczas, gdy następuje gwałtowna zmiana temperatur i spadek poniżej zera stopni Celsjusza. Wtedy działa fizyka. Wówczas nawet przy dobrym stanie sieci może dojść do jej awarii. Warto jednak zaznaczyć, że w skali całego kraju ich liczba jest mała. Natomiast czas ich usuwania nie liczy się w dniach czy tygodniach tylko w godzinach – powiedział Szymczak.

Czy rzeczywiście tak jest? BiznesAlert.pl przyjrzało się kondycji technicznej i awaryjności największych sieci ciepłowniczych w kraju.

Charakterystyka największych systemów ciepłowniczych w Polsce

Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych Veolia, GPEC, MPEC, Fortum, PGE Energia Ciepła i Tauron Ciepło.

* Przez awarię PGE EC rozumie przerwę w dostawie ciepła i ciepłej wody w czasie przekraczającym osiem godzin oraz o rozległym zasięgu sieci. Dochodziło do zakłóceń sieciowych, ale były one krótkotrwałe.

Czy bać się mrozów?

Pperatorzy sieci ciepłowniczych przekonują, że ich infrastruktura jest w pełni przygotowana do zaopatrzenia miast w ciepło systemowe, niezależnie od zewnętrznych warunków atmosferycznych. Sieci są zaprojektowane tak aby wytrzymać temperatury od -20 do +130 stopni Celsjusza. Dodatkowo spółki inwestują w modernizację sieci i ich wymianę na rurociągi wybudowane w technologii preizolowanej, które pozwalają na obniżenie strat ciepła w trakcie przesyłu i zmniejszenie awaryjności pracy sieci. W największych polskich miastach średnio 50 procent sieci jest wykonanych w tej właśnie technologii, podczas gdy średnia w kraju wynosi 30 procent.

Liderem pod tym względem jest Kraków i tamtejsze MPEC, PGE Energia Ciepła oraz Łódź i tamtejsza Veolia (ponad 60 procent). Jak zapewniają nas spółki w najbliższych latach wskaźniki te będą ulegały poprawie ze względu na planowane inwestycje w wymianę sieci. Z kolei PGE EC informuje, że ok. 20 procent sieci cieplnej po analizie stanu technicznego sukcesywnie jest poddawana modernizacji. W 2018 roku na modernizację sieci PGE EC przeznaczyło ok. 27 mln złotych. W najbliższych latach kolejne odcinki zmodernizowanych sieci pojawią się m.in. w Warszawie, Łodzi i Poznaniu. Według zapowiedzi Veolii w przypadku Łodzi mowa jest o ok. 70 km sieci. Natomiast w przypadku stolic Mazowsza i Wielkopolski ok. 40 km. Spółka podkreśla jednak, że większość jej sieci jest już wykonana w technologii preizolacji, a ponadto inwestuje w węzły i komory ciepłownicze. Tauron natomiast w ramach bieżącej modernizacji wymienia średnio około 10 km sieci ciepłowniczej rocznie. Z kolei według zapewnień Fortum w przypadku Wrocławia sieci są w dobrym stanie przez co długość wymienianych odcinków jest niewielka. Dlatego w ubiegłym roku spółka wymieniła zaledwie 4 km sieci.

Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych Urzędu Regulacji Energetyki

Zmniejszeniu awaryjności sieci ciepłowniczych ma sprzyjać wykorzystanie nowoczesnych technologii. Są one opomiarowane i poddawane bieżącemu monitoringowi, co pozwala na szybkie diagnozowanie sytuacji awaryjnych i właściwą reakcję w przypadkach awarii. To ma szczególne znaczenie zwłaszcza zimą, gdy temperatury często spadają poniżej zera. Na przykład we Wrocławiu Fortum wykorzystuje inteligentne technologie we wszystkich węzłach cieplnych, co pozwala na zdalne sterowanie, a gdy dojdzie do zakłóceń dany węzeł informuje o zdarzeniu zanim mieszkańcy odczują brak dostaw ciepła.

Zdaniem Jacka Szymczaka, prezesa Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie, o jakości i stanie sieci świadczą także liczba wymiany wody w sieci w ciągu roku. – Im jest szczelniejsza i lepszą ma jakość tym mniejsze są ubytki wody. Jeszcze 30 lat temu, w niektórych systemach trzeba było robić to ok. 30 razy w ciągu roku. Teraz w przypadku dużych systemów mówimy maksymalnie o trzech razach. To diametralna zmiana jakościowa – podkreślił.

Forum Energii ostrzega

Mimo zapewnień spółek według Andrzeja Rubczyńskiego, dyrektora ds. strategii ciepłownictwa w Forum Energii awarie sieci ciepłowniczej będą się powtarzały, ponieważ rurociągi pracują w trudnych warunkach technicznych. – Trwa proces wymiany przestarzałych rurociągów na rury preizolowane, ale jego szybkość nie jest wystarczająca – powiedział. Zaznaczył przy tym, że według danych URE stopień dekapitalizacji majątku ciepłowniczego wynosi około 50 procent. Jest on niedoinwestowany i dość wyeksploatowany. Jego zdaniem niedoinwestowanie jest najbardziej widoczne w przypadku małych systemów ciepłowniczych. – Tam problemy będą występowały częściej – dodał.

– Inwestycje w sieci ciepłownicze zwracają się dopiero po ponad 40 latach, ale pozwalają na zwiększenie bezpieczeństwa. Pojawia się jednak problem z pozyskiwaniem publicznego wsparcia na realizację tego rodzaju przedsięwzięć – zauważa z kolei Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie. Aby obecnie móc otrzymać pomoc publiczną musi być spełniony warunek tzw. efektywnego systemu ciepłowniczego. Dla sektora jest to warunek administracyjny, który niekoniecznie jest związany z efektywnością energetyczną. Zgodnie z definicją za efektywny system ciepłowniczy uznaje się taki, w którym do produkcji ciepła wykorzystuje się w co najmniej 50 procentach energię z OZE lub w 50 procentach ciepło odpadowe albo w 75 procentach ciepło pochodzące z kogeneracji lub w 50 procentach połączenie takiej energii i ciepła. Sieć ciepłownicza może być efektywna pod względem energetycznym. Jeżeli nie spełnia jednak warunku określonego w przepisach to nie może uzyskać dostępu o środków publicznych. Dlatego ważne jest opracowanie specjalnego programu dla przedsiębiorstw, które nie spełniają warunku efektywnego systemu ciepłowniczego.

Według danych Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie w naszym kraju jest to aż 80 procent sieci. – Dlatego warunkiem wsparcia powinien być wskaźnik poprawy efektywności energetycznej. Ministerstwo wystąpiło już do Komisji Europejskiej z notyfikacją tego programu. Jesteśmy w trakcie tego procesu licząc na jego pozytywne rozstrzygnięcie – stwierdził prezes Szymczak. Już w 2017 roku Forum Energii alarmowało, że brak dostępu do pomocy publicznej stwarza ryzyko likwidacji małych sieci ciepłowniczych, ze względu ma zahamowanie ich rozwoju. Odbije się to również na walce o czyste powietrze w polskich miastach. Rozwój sieci ciepłowniczych może być skutecznym narzędziem do walki ze smogiem, ale wymaga odpowiedniego wsparcia. Co prawda od dwóch tygodni funkcjonuje nowy system wsparcia wysokosprawnej kogeneracji, który pozwala na otrzymywanie przez taką jednostkę wsparcia nawet jeżeli będzie ona zasilała nieefektywny system, ale może się to okazać niewystarczające do finansowego dźwignięcia całego przedsiębiorstwa i inwestycji w sieć. Oznacza to, że podczas kolejnych zim mieszkańcy mniejszych miejscowości będą bardziej narażeni na problemy z dostawami ciepła.