WN: Co chrupie na COP24? Pięć rzeczy

14 grudnia 2018, 08:45 Środowisko

Na każdym ze szczytów klimatycznych negocjatorzy lubią do ostatniej chwili trzymać wszystkie karty w rękach. Dopiero na końcu będziemy wiedzieć czy wszystkie najważniejsze decyzje udało się jednogłośnie przyjąć i czy rezultat szczytu będzie można określić jako „sukces” – pisze Lidia Wojtal z portalu WysokieNapiecie.pl.

fot. COP24

COP24 zbliża się do końca. Aby dojść do momentu, w którym będzie można zacząć szykować się do sesji plenarnej, która zakończy szczyt sukcesem, potrzeba najpierw przedrzeć się przez gąszcz technicznych zagadnień i je uzgodnić. Na ostatni odcinek negocjacji pozostają te najważniejsze i najtrudniejsze kwestie. Ich uzgodnienie odblokowuje zgodę na przyjęcie pozostałych tematów.

Chrupiące tematy COP24

W języku klimatycznych negocjatorów są to tzw. chrupiące tematy albo tematy do rozgryzienia (crunch issues), których rozwiązanie ma kluczowe znaczenie dla zakończenia szczytu sukcesem. To nad nimi pochylają się ministrowie, którzy w drugim tygodniu szczytu przyjeżdżają na segment wysokiego szczebla. Tegoroczny segment jest o tyle trudny, że do rozgryzienia zostało jeszcze bardzo wiele.

Większość tych tematów zawiera się w zestawie decyzji uszczegóławiających zobowiązania wynikające z  Porozumienia paryskiego (PP) – tzw. rulebooku. Jego zrozumienie spędza sen z oczu wielu osobom, które obserwują proces negocjacji. I to nawet tym, które dotychczas zajmowały się polityką klimatyczną i mają ogólne pojęcie o tym, co może być problematyczne. Nie każdy finansista potrafi bowiem porozumieć się z klimatologiem, nie każdy inżynier dogadać się z prawnikiem, który sprawdza zgodność przyjmowanych rozwiązań z ustawodawstwem krajowym. W rulebooku te i więcej obszarów splatają się ze sobą, żeby stworzyć jeden spójny system. A to nie wszystko. Na COP24 wchodzi jeszcze wielka polityka i wielkie pieniądze. Wypływają wieloletnie podziały w ramach systemu ONZ. Do tego dochodzą najnowsze badania naukowe, które ostrzegają przed katastrofalnymi skutkami zmian klimatu.

Jak powinny wyglądać krajowo określone wkłady? (NDCs)

W Paryżu wszyscy zgodzili się, że każde państwo samo zdecyduje co chce umieścić w swoich planach  klimatycznych (ang. Nationally Determined Contributions – NDCs). Plany te mają być regularnie aktualizowane. Zbiorczo tworzyłyby sieć działań globalnych, pozwalających na zahamowanie zmian klimatu i adaptację do ich negatywnych skutków. Dla państw rozwiniętych podstawowym elementem jest to, jak wysokie cele redukcyjne będą zawarte w każdym z takich planów. Państwa rozwijające się najchętniej deklarowałyby w nich nie to, ile zredukują emisje, ale raczej w czym należałoby im pomóc, żeby mogły wdrożyć działania proklimatyczne.

Jak mierzyć wysiłki państw na rzecz klimatu? (Transparency)

Redukcje emisji to nie jedyny wyznacznik wysiłków na rzecz realizacji Porozumienia paryskiego, ale jeden z najważniejszych. Żeby pomiary były wiarygodne wszystkie państwa muszą używać tych samych wytycznych do zbierania danych o emisjach i ich weryfikacji, a następnie ich raportowania na poziom międzynarodowy. Można to porównać do procesu, dzięki któremu na poziomie europejskim zbieramy dane w ramach systemu handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS). W grę wchodzą bardzo szczegółowe przepisy, do których miałyby się dostosować wszystkie państwa. Tylko państwa najmniej rozwinięte i wyspiarskie powinny liczyć na taryfę ulgową. Ale rzeczywistość negocjacyjna jest inna.

Jak ma wyglądać finansowanie? Kto do tej pory zrobił najmniej, a kto najwięcej? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl