Cyberatak na energetykę USA przed szczytem G20

7 lipca 2017, 06:45 Alert

Co najmniej dwanaście elektrowni w Stanach Zjednoczonych zostało dotkniętych atakami hakerskimi, w tym elektrownia jądrowa Wolf Creek w Teksasie. Bloomberg podaje, że o atak są podejrzewani Rosjanie.

fot. pixabay.com

Oficjele USA, z którymi rozmawiał Bloomberg podają, że za atak musiał być odpowiedzialny zespół hakerów pracujący dla zagranicznego rządu. Ostrzegają, że agresor może chcieć pokazać, że potrafi zakłócić dostawy energii w USA.

Trzy źródła agencji w administracji USA potwierdziły, że Waszyngton podejrzewa o atak Moskwę. Do podobnych ataków przy użyciu wirusa Black Energy doszło na Ukrainie. Amerykanie oskarżają Rosjan o próbę ingerencji w ich wybory prezydenckie.

W piątek przy okazji szczytu G20 w Hamburgu prezydent USA Donald Trump spotka się ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Władimirem Putinem. W przemowie na Placu Krasińskich w Warszawie wezwał Rosję do zaprzestania „działalności destabilizującej” i przyłączenia się do „wspólnoty odpowiedzialnych państw”.

Giuliani: Nasze możliwości są przerażające

Podczas konferencji Atlantic Council and PISM Global Forum 2017 doradca Trumpa ds. Cyberbezpieczeństwa Rudy Giuliani powiedział, że “przy wojsku osiem razy większym I cztery razy bardziej zaawansowanym technicznie, zdolności cybernetyczne USA są przerażające”.

Była to odpowiedź na pytania uczestników konferencji o to, jak Amerykanie mogą odpowiedzieć na ewentualne cyberataki. USA wprowadziły prawo, które pozwala im potraktować atak cybernetyczny jak konwencjonalny, czyli użyć go jako powód wypowiedzenia wojny.

Departament Energii USA uspokaja, że cyberatak na elektrownie miał ograniczony wpływ na ich prace i nie ma zagrożenia dla bezpieczeństwa dostaw.

Bloomberg/Wojciech Jakóbik