Rapacka: Czeski atom w martwym punkcie

21 lutego 2019, 07:30 Atom

Nad czeskim atomem zaczęły gromadzić się czarne chmury, o czym może świadczyć niedawna deklaracja minister przemysłu Marty Nowakowej, która powiedziała, że jest mało prawdopodobne, by jak wcześniej planowano w 2019 roku ruszyły przetargi na budowę nowych bloków jądrowych – pisze Patrycja Rapacka, redaktor BiznesAlert.pl.

Elektrownia jądrowa w Temelinie. Fot. Wikimedia Commons
Elektrownia jądrowa w Temelinie. Fot. Wikimedia Commons

Nowakowa przyznała, że prawdopodobnie najwcześniej można o ich organizacji myśleć dopiero w 2020 roku. Wszystko z powodu braku jasności, co do tego w jaki sposób budowa nowych mocy atomowych w Czechach miałaby być finansowana.

Atom zamiast węgla brunatnego

W 2015 roku Czechy przyjęły Program Energetyki Jądrowej do 2040 roku, w którym założono 58-procentowy udział energii jądrowej w miksie energetycznym. Obecnie elektrownia jądrowa Dukovany oraz Temelin odpowiadają za generację ponad 30 procent energii elektrycznej.  Głównym celem rozwoju atomu jest plan realizacji celów klimatycznych Unii Europejskiej. Atom ma być głównym źródłem energii elektrycznej w Czechach, natomiast udział węgla ma spaść do około 21 procent. Wsparciem dla atomu mają być odnawialne źródła energii, które mają odpowiadać za 25 procent jej generacji. Według planów do 2035 roku mają być doinstalowane 2,5 GW nowych mocy jądrowych.

Czeski film o modelu finansowania

Czechy nie ukrywają swojego poparcia i chęci rozwoju energetyki jądrowej. Atom jest dla rządu (i oczywiście dla społeczeństwa) idealnym sposobem na niskie ceny energii oraz doskonałym narzędziem do osiągniecia celów związanych z redukcją emisji gazów cieplarnianych. Tak jak w np. w Wielkiej Brytanii czy w Polsce, problemem jest jednak model finansowania. Czeskie władze chcą, by spółka CEZ, w której rząd posiada 70 procent udziałów, obowiązkowo partycypowała w projektach budowy nowych reaktorów jądrowych. Niestety, tego zdania nie podziela reszta akcjonariuszy CEZ-u, którzy mają obawy co do zbyt dużych nakładów, które musiałaby ponieść firma. Minister przemysłu Marta Nowakowa wielokrotnie podkreślała, że uzgodniony model finansowania musi uwzględniać interesy wszystkich akcjonariuszy CEZ. Tu zaczyna się problem. Mniejszościowi akcjonariusze obawiają się, że koszty budowy nowych reaktorów pozbawią ich dywidend na kilka lat. Rząd rozważa także inne rozwiązania, by załagodzić ten konflikt. Powstał pomysł na utworzenie dedykowanej spółki-córki CEZ-u z udziałem państwa. Trzecią opcją jest jego podział, w celu wydzielenia aktywów jądrowych i węglowych do oddzielnych spółek. Wtedy druga spółka uwzględniałaby aktywa związane z odnawialnymi źródłami energii. Podziałowi jest przeciwny premier Czech Andrej Babis, który uważa, że CEZ powinien stworzyć spółkę zależną. Wspólnym mianownikiem wszystkich opcji jest udział państwa. Nowakowa mówiła, że Czechy w żadnym wypadku nie biorą pod uwagę modelu przyjętego przez Węgry, jakim jest pożyczka w wysokości 10 miliardów euro, udzielona przez rosyjskiego giganta jądrowego, Rosatom. Umowa między Rosją a Węgrami została podpisana w 2014 roku. Justin Urquhart Stewart, dyrektor banku Investment Management w Londynie w komentarzu dla NewEurope.eu podkreślił, że Czechy powinny się dwa razy zastanowić, zanim rozważą podobną umowę międzyrządową. Federacja Rosyjska nie jest dobrą opcją przez wzgląd na możliwość wywierania potencjalnych nacisków politycznych, gospodarczych oraz bezpieczeństwo infrastruktury krytycznej i danych, w systemie elektroenergetycznym Czech.

Rywalizacja o czeską umowę

Swoją gotowość do budowy czeskiego atomu wyraziło kilka firm: amerykańska spółka Westinghouse, francuska EDF, rosyjska Rosatom, południowokoreańska KHNP, konsorcja Areva i Mitsubishi Atmea oraz chińska CGN. Największe wątpliwości budzi oczywiście rosyjska spółka. Wielu ekspertów oraz obserwatorów międzynarodowego rynku energii nuklearnej dostrzega tu dyplomatyczną aktywność Rosji. Energia jądrowa, obok gazu, jest kolejnym środkiem Moskwy, służącym do realizacji swoich geopolitycznych celów m.in. w Europie, nie wspominając już o intensywnych działaniach w Afryce, Azji oraz na Bliskim Wschodzie. Czesi nie określili dotychczas wprost, technologię, z którego kierunku preferowaliby, w przypadku budowy nowych reaktorów. Nie da się też nie zauważyć zintensyfikowanych starań Amerykanów, aby wybór padł na nich, co oczywiście nie podoba się Rosji. W listopadzie 2018 roku wizytę w Pradze złożył amerykański sekretarz energii Rick Perry, który zachęcał do spojrzenia na amerykańską technologię nie tylko pod względem jakości, ale przede wszystkim transparentności biznesowej. Z drugiej strony Czechów kusi także KHNP, którego prezes Chung Jae-hon złożył wizytę w Pradze w styczniu. UJZ Rez, czeski instytut badawczy podpisał z Chińczykami memorandum (MOU) o współpracy z tamtejszym sektorem jądrowym. Prezes KHNP powiedział w połowie stycznia, że prawdopodobieństwo wygranej spółki w przetargu wynosiła do jego przyjazdu zaledwie 10 procent, a po spotkaniu zwiększyło się ono do 50 procent, sugerując, że to on jest największym faworytem.

Trzeba się śpieszyć

Spory o model finansowania nowych reaktorów jądrowych zaczynają stawać się coraz bardziej „kulą u nogi” europejskiej polityki energetycznej. Czeskie społeczeństwo nie jest podzielone, co do zasadności budowy nowych mocy nuklearnych. Również i czeskie władze zgadzają się, że bezpieczeństwo energetyczne kraju może zapewnić tylko energetyka jądrowa. Premier Babis powiedział, że Czechy nie mają zasobów surowcowych, dlatego optymalnym rozwiązaniem jest atom. Zbyt długa batalia o model finansowania i brak zdecydowania Czechów mogą natomiast odstraszyć potencjalnych inwestorów. Podobnie stało się w przypadku Wielkiej Brytanii, z której w ciągu ostatnich kilku miesięcy z budowy elektrowni atomowej wycofała się Toshiba, a następnie Hitachi zamroziło projekt elektrowni w Wylfa Newydd. Komentatorzy mówią nawet o kryzysie sektora jądrowego na Wyspach. Rynki energii w Czechach i Wielkiej Brytanii oczywiście różnią się od siebie, ale przykład z Wysp powinien zmotywować czeskich decydentów do przyśpieszenia prac nad budową nowych mocy jądrowych, skoro mają one być podstawą przyszłego miksu energetycznego kraju.