Czego nie osiągnęli ekolodzy, uczyniła tania ropa. USA odkładają poszukiwania surowców w Arktyce

19 października 2015, 07:41 Alert

(Kommiersant/Teresa Wójcik/Piotr Stępiński)

Rząd Stanów Zjednoczonych zrewidował wcześniejsze plany oddania w dzierżawę złóż ropy oraz gazu ziemnego na szelfie Arktyki na swoich wodach terytorialnych w pobliżu Półwyspu Alaska. Waszyngton odłożył na 2016-2017 rok decyzję w sprawie aplikacji Shella oraz Statoila o arendę złóż znajdujących się na amerykańskim szelfie. 

Według Departamentu Spraw Wewnętrznych USA decyzja została podjęta ,,w świetle aktualnej sytuacji rynkowej i niskiego zainteresowania branży” obszarami zaoferowanymi do dzierżawy przez władze federalne. Chodzi o złoża na Morzu Czukockim i Beauforta. Według danych amerykańskiej służby geologicznej w Arktyce znajduje się ok. 30 procent nieodkrytych światowych rezerw gazu oraz 13 procent ropy.

Decyzja następuje po wypowiedziach przedstawicieli Shella, który zapowiedział, że nie będzie inwestował w poszukiwania w Arktyce, ze względu na niekorzystną sytuację rynkową. Chodzi o niskie ceny ropy naftowej, obniżające rentowność drogich inwestycji w nowe złoża.

Holendersko-brytyjski koncern Shell zamierza zatrzymać poszukiwania węglowodorów na Alasce, po tym jak program wart 7 mld dolarów zakończył się jednym, mało perspektywicznym odwiertem.

Firma deklaruje, że w przewidywalnej przyszłości nie będzie prowadziła dalszych poszukiwań na Półwyspie Alaska, ze względu na rozczarowujące wyniki dotychczasowych prac. Zasoby Alaski miały być nawet 10 razy większe od tych, które spoczywają pod dnem Morza Północnego. Mimo to Shell, podobnie jak inne koncerny, reaguje na taniejącą ropę naftową cięciem programów inwestycyjnych. Dlatego słabe wyniki z amerykańskiego półwyspu skłoniły go do porzucenia prac przy odwiercie Burger J.

W lipcu tego roku miał ruszyć dwuletni plan poszukiwań na Alasce. Był on oprotestowany przez organizacje ekologiczne. Mimo to uzyskał zgodę Departamentu Spraw Wewnętrznych USA na odwierty na Morzu Czukockim ze względu na przekonanie resortu, że prace nie będą szkodliwe dla środowiska.

17 sierpnia elektroniczne wydanie The Politico informowało, że administracja prezydenta Baracka Obamy pozwoliła koncernowi energetycznemu Shell na wykonanie odwiertów na Arktyce.

Decyzja o dopuszczeniu Shella do prac w Arktyce groziła eskalacją sporu pomiędzy administracją Obamy a ekologami, którzy wcześniej wspierali prezydenta. Jak informował 29 lipca na swojej stronie internetowej Greenpeace, 13 należących do organizacji aktywistów zwisało na linach na moście Saint Jones w Portland blokując przepłynięcie należącego do Shella lodołamacza Fennica.

Warto przypomnieć, że kwestia odwiertów w Arktyce wywoła zza Oceanem wielkie poruszenie w okresie zbliżających się wyborów na prezydenta. 19 sierpnia sprzeciw w tej sprawie wyraziła kandydatka Demokratów na ten urząd i była Sekretarz Stanu, Hillary Clinton , która w swoim wpisie na Twitterze stwierdziła, że ,,Arktyka jest wyjątkowym skarbem. Biorąc pod uwagę posiadaną przez nas wiedzę, nie warto ryzykować tam odwiertów”.

Wpis ten odbił się szerokim echem wśród użytkowników wspomnianego portalu społecznościowego.

W odpowiedzi konkurent w walce o Biały Dom Jeb Bush na swoim profilu napisał, że taki pogląd to ,,błąd. Bycie bardziej przeciwko energetyce niż Obama to ekstremizm. Powinniśmy zaakceptować rewolucję energetyczną dającą obniżkę cen oraz nowe miejsca pracy w USA”.

Z kolei inny kandydat na urząd prezydenta z ramienia Republikanów Chris Chriestie wypomniał Clinton, że nadal nie zajęła jasnego stanowiska w sprawie kontrowersyjnej budowy ropociągu z Kanady, którą popiera branża energetyczna ale sprzeciwiają jej się ekolodzy. ,,Cały czas czekamy na Pani stanowisko w sprawie Keystone” – napisał.