Czyżewski: Ropa zacznie znów drożeć gdy zakończy się obecny mega-cykl na rynku

12 lutego 2015, 11:30 Energetyka

ROZMOWA

Adam Czyżewski

Główny Ekonomista PKN Orlen

Nie ma analogii z kryzysem ceny ropy naftowej z 2008 roku. Analitycy spierają się co do dalszych zmian wartości baryłki – mówi nasz rozmówca.

BiznesAlert.pl: Czy obecna podwyżka cen ropy Brent w kierunku 60 dolarów jest chwilowa?

Adam Czyżewski:Trudno jest przewidzieć ile potrwa obecna podwyżka i czy po  drodze nie będzie fluktuacji cen. Uzależnione jest to od poszukiwanego (testowanego) przez rynek kosztu wydobycia krańcowej baryłki. Z jednej strony należy się spodziewać dużej zmienności cen ropy i jej podatności na takie kwestie jak czynniki polityczne czy potencjał wydobywczy, ponieważ taka jest specyfika rynków finansowych. Z drugiej jednak strony, naszym zdaniem, poszukiwanie analogii do sytuacji w latach 2008/2009 jest zupełnie nieuprawniona, gdyż sytuacja na rynku jest zupełnie inna. Uważamy, że istnieją trzy potencjalne przyczyny ostatnich wzrostów cen: efekt wzrostu zakupów w celu przetrzymania ( tak zwane contango), czynnik ryzyka na Bliskim Wschodzie oraz niewiedza na temat specyfiki wydobycia tight oil i mechanizmów dostosowania podaży.

Czy bardziej prawdopodobny jest poziom stabilny – 50 dolarów?

Obecnie rynek jest pełen prognoz i opinii na ten temat.  Jeden ze znanych ekonomistów i analityków rynku twierdzi, że cena ropy będzie przez wiele kwartałów oscylować pomiędzy 20$/b a 50$/b. Inny uważa na przykład, że ropa za 5 lat będzie kosztować 80$/b, bo taką cenę pokazują dziś kontrakty terminowe. Obie interpretacje sobie nie przeczą i mieszczą się w naszym rozumieniu tego, co się dzieje na rynku ropy. Natomiast cena 20$/b pojawia się w kontekście krańcowego kosztu wydobycia ropy w Arabii Saudyjskiej.

Jak wytłumaczyć różnice w zachowaniu Brent i WTI?

Ropa WTI jest najbardziej znanym benchmarkiem na rynku amerykańskim, a jej poziom odzwierciedla sytuację popytu i podaży w USA. Nie zapominajmy również, że Stany wciąż są importerem netto ropy i obowiązuje tam nadalzakaz eksportu ropy, pomimo istotnego przyrostu wydobycia tight oil. Ten rodzaj ropy natomiast, jest ultra lekki, a amerykańskie rafinerie są dostosowane do przerobu rop ciężkich, dostarczanych z Ameryki Południowej. Dlatego kupowały one ropę lekką z dużym dyskontem, co obniżało także cenę ropy WTI. Dyferencjał BRENT/WTI był szeroki. W międzyczasie znaleziono metodę obejścia zakazu eksportu nieprzetworzonej ropy. Poddawano ją bardzo wstępnemu procesowi kondensacji, przy pomocy tanich i prostych urządzeń, które opłacało się instalować z powodu znacznie wyższej ceny ropy poza USA i eksportowano jako produkt przetworzony. To prowadziło do zawężania dyferencjału, a gdy cena ropy Brent spadła (nieoczekiwanie) zawęził się on jeszcze bardziej.

Jak obecne fluktuacje wpłyną na wydobycie ropy łupkowej w Ameryce Północnej kluczowe dla zmian na rynku w przyszłości?

USA są i pozostaną swing suppliers, czyli będą pełnić analogiczną role do OPEC, z tą różnicą, że producenci z USA płynnie reagują na sygnały cenowe.Oznacza to, że gdy cena ropy odpowiednio wzrośnie, zaczną zwiększać wydobycie. Dłuższej reakcji, liczonej w latach, będą wymagać projekty konwencjonalne, których realizacja zostanie odłożona w czasie z powodu niskich cen. Dotyczy to jednak bardziej Europy czy Rosji niż USA. Jeśli niskie ceny utrzymają się przez dłuższy czas, spowodują ubytki w podaży, które – co bardzo prawdopodobne – zderzą się ze wzrostem popytu (gospodarka globalna w końcu musi zacząć rosnąć). Wtedy skończy się czwarta faza mega-cyklu na rynku ropy, z jakim obecnie mamy do czynienia i rozpocznie się nowy cykl – jak zwykle od wzrostu cen ropy.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik