Derski: Trump zbroi armię USA w… OZE

8 marca 2017, 12:00 Energetyka

W piątek Pentagon poinformował o rozstrzygnięciu, wartego ponad 96 mln dolarów, kontraktu na budowę elektrowni słonecznej dla wojska. Chociaż prezydent Donald Trump oficjalnie wypowiada się negatywnie o energetyce odnawialnej, to część z dodatkowych funduszy na armię wesprze właśnie rozwój OZE. Dlaczego? – pyta Bartłomiej Derski, ekspert portalu WysokieNapiecie.pl.

Za niemal 100 mln dolarów SunPower Corp., kontrolowana przez francuski koncern naftowy Total, wybuduje i przez 26 lat będzie operatorem elektrowni słonecznej w bazie Sił Powietrznych USA w Kalifornii. To kolejny tego rodzaju kontrakt dla armii Stanów Zjednoczonych, ale pierwszy po zmianie władzy w Waszyngtonie.

Stworzony przez administrację Trumpa plan energetyczny przewiduje rozwój krajowego wydobycia gazu i ropy. O energetyce odnawialnej nie wspomina ani słowem. Jak możemy przeczytać na stronie Białego Domu „administracja prezydenta Trumpa jest również zaangażowana w technologię czystego węgla i ożywienie przemysłu węglowego Ameryki, który zbyt długo cierpiał”. Ten kierunek ma zapewnić USA bezpieczeństwo energetyczne.

To samo bezpieczeństwo energetyczne zupełnie inaczej wygląda jednak z perspektywy armii Stanów Zjednoczonych. Jeszcze za prezydentury Georga W. Busha przyjęto cel 25% udziału energii ze źródeł odnawialnych w wojskowej konsumpcji. W ostatnich latach armia znacznie zwiększała udział OZE. W 2015 roku produkowała już 3 TWh zielonego prądu. Fotowoltaika jest wykorzystywana zarówno do zasilania baz na terenie USA, jak i oddziałów w operacjach wojskowych za granicą ─ m.in.  Iraku i Afganistanie.

Armia USA ─ największy na świecie pojedynczy konsument ropy (według informacji Reutersa w latach 2007-2015 przeznaczająca na paliwa ropopochodne średnio 14 mld dol. rocznie) ─ w coraz większym stopniu wykorzystuje także alternatywne rozwiązania w transporcie. Pięć miesięcy temu do służby wszedł pierwszy niszczyciel nowej generacji ─ w pełni elektryczny okręt zasilany dwiema turbinami gazowymi o łącznej mocy 78 MW. Armia pracuje także nad alternatywnym zasilaniem pojazdów lądowych, które pozwoliłoby ograniczyć liczbę niezwykle niebezpiecznych konwojów z paliwem. Pentagon wspiera także rozwój zdecentralizowanych mikrosieci energetycznych.
W „zielone” elektrownie i poprawę efektywności energetycznej inwestuje także ogromna Agencja ds. Weteranów (VA). VA chwali się, że do tej pory przeznaczyła już 356 mln dol. na poprawę efektywność energetycznej i wyposażenie w panele słoneczne 40 kontrolowanych przez siebie szpitali wojskowych. Tylko do dzisiaj inwestycje przyniosły już 221 mln dol. oszczędności (szpitale VA zużywają o 40% mniej energii, niż inne amerykańskie placówki tego typu).

Amerykańska armia chwali się, ze latem tego roku odda do użytku pierwszy na świecie szpital z prestiżowym certyfikatem efektywności energetycznej ─ LEED Platinum. Placówka zlokalizowana w Fort Irwing m.in. dzięki wysokim standardom efektywności energetycznej i panelom fotowoltaicznym o mocy 2,4 MW zintegrowanym z kolektorami słonecznymi będzie produkowała więcej energii, niż sama zużywa. Panele słoneczne, dzięki zmniejszeniu rachunków za prąd o ok. 700 tys. dol. rocznie, mają spłacić się w ciągu ok. 12 lat. Przynajmniej drugie tyle będą dostarczać energię za darmo.

Rozproszone wytwarzanie energii elektrycznej i nowe sposoby zasilania pojazdów ─ oprócz oszczędności ─ mają przede wszystkim zmniejszyć zagrożenia atakami terrorystycznymi, zwłaszcza na infrastrukturę krytyczną, i uniezależnić armię od dostaw paliwa w warunkach wojennych.

─ Oczekujemy, że ten kierunek będzie kontynuowany przez administrację prezydenta Trumpa ─ mówił w piątkowej rozmowie z agencją Reuters ppłk. Wayne Kinsel, odpowiedzialny za infrastrukturę w Siłach Powietrznych Stanów Zjednoczonych. ─ To naprawdę nie jest kwestia polityczna ─ dodał.

O ile zwiększą się wydatki na armię ? o tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl