Eksperci: Nie trzeba rezygnować z węgla, by powietrze było czystsze

3 czerwca 2016, 21:30 Alert

(Polska Agencja Prasowa)

Węgiel dla polskiej energetyki będzie podstawowym paliwem jeszcze przez lata; nie trzeba z niego rezygnować, by poprawić jakość powietrza – mówili eksperci podczas debaty nt. gospodarki niskoemisyjnej. Ich zdaniem w większym stopniu należy wykorzystać biowęgiel, kogenerację czy technologie CCU. Naukowcy oraz przedstawcie branży energetycznej podczas piątkowej debaty „Węgiel i niskoemisyjne ciepło jako element polskiej drogi do gospodarki niskoemisyjnej” dyskutowali m.in. nad problemem niskiej emisji towarzyszącej spalaniu węgla.

Według organizacji międzynarodowych, m.in. UE oraz WHO, Polacy od lat oddychają zanieczyszczonym powietrzem. Polskie miasta są w czołówce europejskich metropolii pod względem smogu.

Według szacunków z powodów zanieczyszczeń powietrza w Europie rocznie umiera ok. 440 tys. osób, w Polsce jest to ok. 44 tys. Chodzi głównie o tzw. niską emisję, czyli zanieczyszczenia pyłami zawieszonymi PM10 i PM2,5 pochodzącymi z transportu czy palenia paliwami stałymi w przydomowych kotłowniach. W opinii KE przez co najmniej pięć ostatnich lat, w tym w roku 2014, dobowe dopuszczalne wartości pyłu zawieszonego w powietrzu (PM10) były stale przekraczane w 35 spośród 46 stref jakości powietrza w Polsce. Ponadto w dziewięciu strefach stale przekraczane były również roczne dopuszczalne wartości.

Prof. Zbigniew Bis z Politechniki Częstochowskiej przekonywał w piątek, że „reforma ogrzewania” w Polsce przede wszystkim powinna dotyczyć właśnie indywidualnych palenisk. Przedstawiciele branży mówili, że w dużej energetyce stosowane są takie technologie, które pozwalają skutecznie ograniczać szkodliwe substancje, jakie mogą przedostawać się do środowiska. Mówili, że oddawana do środowiska woda, która wykorzystywana jest w produkcji, jest też często czystsza, niż ta pobrana.

„Niska emisja bierze się stąd, że węglem pali się w przestarzałych urządzeniach, nieprzystosowanych do obecnych wymogów” – zwrócił uwagę prof. Bis.

Jego zdaniem, w przydomowych kotłowniach i piecach powinno się więcej palić niskoemisyjnymi paliwami biokompozytowymi. Wyjaśnił, że uczeni stworzyli go na bazie miału węglowego i biomasy.

Przyznał, że miały węglowe mają „złą opinię”, a biomasa sprawia problemy przy jej spalaniu. „Połączenie ich powoduje, ze jest to bardzo przyjazne paliwo. Rozpala się szybko, ponieważ w porównaniu do zwykłego węgla ma elementy biomasy. Spala się też czystym płomieniem, ponieważ ograniczona jest część substancji lotnych (które są w miałach węglowych – PAP), które odpowiadają za smog i zanieczyszczenia powietrza” – argumentował profesor.
Bis dodał, że z przeprowadzonych badań wynika, iż spalanie takiego biowęgla powoduje o 30 proc. niższą emisję CO2 i o 85 proc. niższą emisję SO2. Kaloryczność takiego paliwa jest też większa o ok. 10 proc.

Profesor zwrócił uwagę, że w Polsce w większym stopniu powinny być też wykorzystywane technologie CCU (Carbon Capture and Utilisation), które pozwalają wykorzystywać CO2 do produkcji np. paliw syntetycznych (m.in. gazu) czy plastiku.

Prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie Jacek Szymczak przekonywał z kolei, że niskiej emisji skutecznie może przeciwstawić się ciepłownictwo systemowe, w szczególności kogeneracja, czyli jednoczesne wytwarzanie energii elektrycznej i ciepła.

„Jesteśmy w stanie wypełniać najostrzejsze standardy emisyjne. Jesteśmy w stanie walczyć z emisją CO2, ale musimy zmieniać strukturę paliw w sposób racjonalny i systematyczny. Niektóre państwa robiły to w 40 lat. W 10 lat tego nie da się zrobić. Odpowiedzią na to wyzwanie jest rozwijanie kogeneracji. Skojarzona energetyka np. emituje zdecydowanie mniej CO2 niż przy rozdzieleniu produkcji ciepła i energii elektrycznej” – mówił Szymczak.

Przekonywał, że rozwiązania kogeneracyjne w Polsce mogą w perspektywie najbliższych lat dać „oszczędności emisji” rzędu 15-26 mln ton CO2 rocznie. Dodał, że zgodnie z przeprowadzonymi przez Izbę wyliczeniami państwo mogłoby zaoszczędzić też od 90 do 120 mld zł, związanych m.in. z wydatkami na leczenie osób chorujących z powodu zanieczyszczeń powietrza, czy związanych ze zdegradowanym środowiskiem.