Rzędowska: Elektromobilność na szczycie, ale w niedoczasie

7 grudnia 2018, 07:30 Energia elektryczna

Dzień elektromobilności, który odbył się 4 grudnia 2018 w czasie szczytu klimatycznego w Katowicach miał według mnie posłużyć temu by kwestie związane z technologiami, transportem i ograniczaniem emisji nie były spychane na dalszy plan tu na miejscu. Skoro elektromobilności poświęcono cały jeden dzień, podpisano wielostronne porozumienie, kolejne kraje będą aktywnie włączać się w rozwój technologii niskoemisyjnych, to i w polskich miastach i gminach powinno pójść już gładko – pisze Agata Rzędowska, redaktor BiznesAlert.pl

fot. COP24

Drogo i nieekologicznie

Jednak nadal istnieje wiele przeszkód, które stoją na drodze do realizacji takiej wizji. Wciąż pokutuje myślenie, że samochody elektryczne to zabawki dla bogatych i więcej z nimi problemów niż korzyści. Ostatnimi czasy w internecie dostępny był opis zmagań mieszkańca osiedla, który chcąc ładować samochód elektryczny tam gdzie mieszka (czyli w najlepszy możliwy sposób dla baterii i zgodnie z założeniami rządu) został posądzony o kradzież prądu. Użytkowany przez niego samochód elektryczny stał się przedmiotem eskalującego konfliktu. Nie jest to przypadek odosobniony. Zdarzało mi się słyszeć opinie o właścicielach elektrycznych aut, którzy mieszkają w domach jednorodzinnych, że one potrzebują tak wiele energii, że rachunki za prąd szybują w górę. Na czym zdaniem niektórych sąsiadów zatem właściciele aut elektrycznych oszczędzają? Na paliwie do przydomowych kotłów i palą czym popadnie.

Przedsiębiorcy chcący wykorzystywać samochody elektryczne w firmach też nie mają łatwo. Wciąż nie mogą skorzystać z obniżonej stawki akcyzy, nie mają gwarancji, że przepisy nie zmienią na niekorzyść kupujących. Mówimy o odliczeniu 3,1 procenta (tyle wynosi stawka akcyzy na samochody elektryczne), wbrew temu co podnoszą krytycy wsparcia sprzedaży niskoemisyjnych pojazdów nie jest to kwota pozwalającą znacząco obniżyć koszt zakupu samochodu. Na szarym końcu listy użytkowników aut elektrycznych jest administracja. Dlaczego? Ponieważ do tej pory nie zajęła się zamówieniami i realizacją zadań zapisanych w ustawie o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Bez odpowiednio wcześnie przygotowanych specyfikacji i samych zamówień cel określony przez ustawodawcę na rok 2020 może być nieosiągalny. Czas oczekiwania na samochód elektryczny to kilka miesięcy (bliżej dziewięciu niż trzech…). Zatem urzędnicy będą podróżować drogo i nieekologicznie dotychczasowymi środkami transportu.

Małe rzeczy cieszą

Tak to na razie wygląda. Ci, którzy już podjęli decyzję i jeżdżą samochodem elektrycznym, cieszą się z kolejnych ułatwień takich jak Niebieski Szlak Lotosu, zmiany rozliczeń w Greenway, przywróconej pełnej sprawności ładowarek Innogy w Warszawie. Jednak wyjazd z Warszawy do Katowic autem elektrycznym to wciąż nie lada wyzwanie logistyczne. Przy tej konkretnej trasie ładowarek jest jak na lekarstwo. Okazuje się bowiem, że same chęci koncernów nie wystarczą trzeba się zmierzyć z materią i zapewnić odpowiednią moc albo energię na potrzeby ładowania zmagazynować. Przekonał się już o tym Lotos i Orlen, przekonają się i inni.

Ustawa w naprawie

Optymiści powiedzą: nie od razu Rzym zbudowano. Faktycznie, jeśli popatrzymy na drogę do elektromobilności jaką przebyły inne kraje, czas odgrywał w ich sukcesie ogromną rolę. Jednak my już tego czasu nie mamy. Regulacje zakładające konieczność ograniczenia emisji zarówno CO2 jak i redukcje niskiej emisji z transportu właściwie teraz są tworzone. Czasu na dostosowanie się nie będzie tak wiele. Za chwilę minie rok od wejścia w życie ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych, czyli tej, która chwilę po wejściu w życie musiała być nowelizowana i wciąż wymaga kilku napraw. Na możliwość odliczeń VAT nie mamy co liczyć tak samo jak na to, że kupimy w Polsce auto elektryczne spontanicznie. Na to pierwsze nie pozwalają nam regulacje unijne a to drugie jest nie możliwe ponieważ ilość samochodów elektrycznych jaka trafia do polskich dilerów jest znikoma. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ producenci na razie nie widzą naszego potencjału… choć elektromobilność już jest na szczycie.