Bojanowicz: Bój o rynek LNG i Arktykę trwa

30 maja 2019, 07:30 Energetyka

Końcówka kwietnia obfitowała w wydarzenia, które w ciągu najbliższych kilku lat będą kształtowały sytuację na rynku gazowym w Chinach i całym regionie. Podczas forum inicjatywy„Jeden pas, jedna droga” ogłoszono porozumienie dotyczące zakupu przez chińskie państwowe spółki 20 procent udziałów we flagowym projekcie rosyjskiego Novateku Arctic LNG-2. Trzy dni po zakończeniu pekińskiego spotkania w trakcie telewizyjnego wywiadu prezes Gazpromu Aleksiej Miller oświadczył, że spodziewa się do 2035 roku znaczącego wzrostu wolumenu sprzedaży rosyjskiego gazu do Chin. Czy Moskwie uda się zdominować energetycznie Państwo Środka? Czy może raczej to Pekinowi uda się skorzystać na światowym boomie na LNG? – zastanawia się Roma Bojanowicz, współpracowniczka BiznesAlert.pl.

Tankowiec LNG Coral Energy. Fot. Wikimedia Commons
Tankowiec LNG Coral Energy. Fot. Wikimedia Commons

Chińska rewolucja gazowa

Chiny są obecnie największym producentem gazów cieplarnianych na świecie. Co roku w okresie zimowym położone w północnych prowincjach kraju mocno uprzemysłowione chińskie metropolie duszą się od smogu. Szacuje się, że chiński zimowy program ogrzewania wykorzystywał rocznie około 400 milionów ton węgla. Ratyfikując w 2015 roku paryskie porozumieniem klimatyczne Pekin zobowiązał się do 2030 roku maksymalnie ograniczyć emisję CO2. W ramach realizacji zapisów porozumienia, chiński rząd ogłosił specjalne przepisy, które wymusiły na władzach lokalnych ograniczenie zużyciu węgla zarówno przez przedsiębiorstwa komunalne, jak i przez indywidualne gospodarstwa domowe. Zastąpić go miał między innymi najczystszy ze spalanych węglowodorów energetycznych – gaz.

Agencja Reuters powołując się na wypowiedź minister środowiska Chin Li Ganjie z marca bieżącego roku podała, że liczba „niskoemisyjnych” miast wzrosła z 12 w 2017 roku do 35 w 2018 roku. Propaganda sukcesu niewiele pomogła w zderzeniu z realnym problemem powszechnego braku gazu ziemnego w chińskim systemie energetycznym jaki wystąpił w zeszłym roku. W związku z tym realizacja programu wymiany systemów ogrzewania gospodarstw domowych na niskoemisyjne napotkała na ogromne trudności. Mimo to w 2018 roku kolejne 4,8 miliony indywidualnych gospodarstw domowych zrezygnowało z węgla na rzecz niskoemisyjnego gazu ziemnego i energii elektrycznej. Według ministra Li w 2017 roku taką przemianę przeszło „tylko” 4 miliony gospodarstw domowych.

Chiński smok wymaga wsparciaenergetycznego

Prowadzona w ostatnich latach przez Pekin rewolucja energetyczna, czyli zastępowanie w aglomeracjach miejskich węgla gazem, doprowadziła do znaczącego wzrostu poziomu importu błękitnego paliwa. W 2016 roku wyniósł on 21 procent rdr, w 2017 roku 27 procent rdr, a w 2018 roku 32 procent rdr. W szczycie poprzedniego sezonu grzewczego, dotychczasowy główny dostawca tego surowca Turkmenistan nie był w stanie dostarczyć zakontraktowanych wolumenów. Aby uniknąć podobnych problemów w przyszłości Pekin jeszcze w 2018 roku prowadził z rosyjskim dostawcami wstępne negocjacje dotyczące zwiększenia dostaw gazu w nadchodzących latach. Według informacji udzielonych przez prezesa Gazpromu Aleksieja Millera w 2018 roku rozmowy dotyczyły wzrostu wartości zamówień o 5-10 miliardów m sześc. gazu rocznie.

– Istnieją możliwości technologiczne rozbudowy gazociągu Siła Syberii. Teraz jego zdolność projektowa wynosi 38 miliardów m sześc. rocznie, Gazprom informował o możliwości podniesienia go do 68 miliardów. Z punktu widzenia interesów Gazpromu i Rosji jako całości (jeśli oczywiście zakładamy, że one się pokrywają), nie wszystko jest tak dobre, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka – powiedział profesor nadzwyczajny Wydziału Teorii Ekonomicznej Rosyjskiego Uniwersytetu Ekonomicznego Siergiej Ermajew w wywiadzie dla rosyjskiej niepaństwowej agencji informacyjnej REGNUM. Uważa on bowiem, że całkowita opłacalność ekonomiczna projektu Siła Syberii będzie w dużym stopniu zależeć od tego, czy Chiny zdecydują się podpisać dodatkowy aneks zwiększający na stałe wolumen obowiązkowych zakupów gazu. Być może Pekin liczy się z tym, że w przyszłości będzie mógł swobodnie kupować tańszy surowiec z innych kierunków, np. ze Stanów Zjednoczonych. Na razie ze względu na trwającą wojnę handlową z Waszyngtonem, zakup amerykańskich surowców jest ekonomicznie nieopłacalny.

Przebudzenie starego niedźwiedzia

W nadchodzącym sezonie grzewczym 2019-2020 Chinom raczej nie zagrażają problemy z brakiem gazu w krajowym systemie energetycznym – w dniu 01 grudnia uruchomiony zostanie gazociąg Siła Syberii biegnący z serca Jakucji do granicy z Chinami w Regionie Amurskim. Przez licząca 1954 km główną część gazociągu, zgodnie z umową podpisaną w 2014 roku, popłynie nawet 38 miliarda m sześc. gazu rocznie. Zdaniem Jamesa Hendersona z Oxford Institute for Energy Research gaz z tego gazociągu może kosztować około 270 dolarów za 1000 m sześc. na granicy z Chinami i 305 dolarów za 1000 m sześc. w Pekinie. Dla porównania koszt turkmeńskiego gazu z dostawą do Pekinu wynosi około 327 dolarów za 1000 m sześc., a gaz z Myanmaru wynosi 400 dolarów za 1000 m³, opłaty związane z zakupem LNG w ramach długoterminowego kontraktu z Katarem wynoszą 365 dolarów za 1000 m sześc.. Jak przewidują eksperci już niedługo wartość kolejnych transakcji na skroplony gaz dla Chin znacząco spadnie.

Zdaniem wielu specjalistów Rosja skupiając się na klasycznych drogach przesyłu gazu, czyli za pomocą naziemnych i podmorskich gazociągów, przegapiła moment, w którym świat postawił na LNG. Powyższa teza w konfrontacji z działaniami na rzecz zwiększenia produkcji skroplonego gazu podjętymi przez rosyjskie firmy w ciągu ostatnich kilku lat słabnie. Fakt, pierwszy rosyjski terminal do skraplania gazu ziemnego, Sachalin 2, został oddany przez państwowy Gazprom do użycia 10 lat temu. Kolejnym zrealizowanym projektem tego typu jest Jamał LNG, którego głównym udziałowcem jest jedyny w Rosji prywatny koncern posiadający zezwolenie na eksploatację złóż syberyjskich węglowodorów – Novatek. Uruchomiony w 2017 roku na Półwyspie Jamał zakład już w połowie 2018 osiągnął swoją maksymalną przepustowość. Korzystając ze światowego trendu stałego wzrostu światowego zapotrzebowania na LNG Novatek opracował kolejny projekt o nazwie Arctic LNG-2. Zgodnie z informacjami jakie pojawiły się na zakończenie kwietniowego forum inicjatywy„Jeden pas, jedna droga” po 10 procent udziałów obejmą w nim dwa chińskie państwowe koncerny: CNODC (spółka zależna od China National Petroleum Corporation CNPC) oraz CNOOC. Zdaniem komentatorów rosyjskiej gazety Kommiersant w kontrakcie z nalazła się klauzula Free On Board, która umożliwia chińskim przedsiębiorstwom dalszą swobodną odsprzedaż arktycznego LNG.

Na chwile obecną w projekcie uczestniczy francuski koncern Total, który nabył 10 procent akcji Arctic LNG-2 za kwotę 1,3 miliardów dolarów i 600 mln wkładu. Docelowo Novatek chce zatrzymać dla siebie zaledwie 60 procent udziałów w przedsięwzięciu o nazwie Arctic LNG-2. Oznacza to, że musi znaleźć jeszcze nabywcę na kolejne 10 procent udziałów w tym przedsięwzięciu. Wśród najpoważniejszych kandydatów na przyszłych współwłaścicieli wymieniane są japońskie Mitsui i Mitsubishi, saudyjskie Saudi Aramco oraz Russian Direct Investment Fund. Zakład, którego koszt budowy oszacowano na około 25,5 miliarda dolarów docelowo będzie wytwarzał 19,8 miliona ton LNG rocznie. Novatek planuje uruchomienie produkcji skroplonego gazu w Arctic LNG 2 na lata 2022-2023.

Żeby oszczędzić, trzeba najpierw zainwestować

Przesyłanie skroplonego gazu na większe odległości jest dość kosztowne, gdyż paliwo musi być schłodzone do -160 stopni Celsjusza. Na dodatek LNG przechowywane zbyt długo na statkach po prostu odparowuje powodując wymierne straty. W Europie nadmiar płynnego gazu jest ponownie regazyfikowany i umieszczany w ogromnych podziemnych magazynach. Ale w Azji nie ma zbyt wielu magazynów, w których można bezpiecznie przechowywać gaz ziemny. Dlatego rosyjskie firmy chcąc podbić rynki LNG w Azji i na Pacyfiku aktywnie poszukują możliwości wyeliminowania ograniczeń wynikających z powyższych kwestii technologicznych. W grudniu 2018 roku Novatek oraz japoński Saibu Gas Co., Ltd. podpisały protokół ustaleń (MOU), w którym strony zgodziły się rozważyć potencjalną współpracę, która ułatwiłaby rosyjskiej spółce wejście na rynek klientów końcowych i zoptymalizowanie portfela dostawy LNG Novateku dla regionu Azji i Pacyfiku poprzez wykorzystanie terminala Hibiki LNG w Japonii.

Planuje również zbudować morski kompleks przeładunkowy LNG we współpracy z rosyjskim rządem Novatek na Półwyspie Kamczatka, w pobliżu rynków azjatyckich. – Budowa kompleksu przeładunkowego na Kamczatce zwiększy efektywność dostaw LNG ze strefy arktycznej dzięki optymalizacji logistyki transportu – powiedział prezes zarządu Novatek Leonid Mikhelson we wrześniu ubiegłego roku. – Planujemy stworzyć rosyjski węzeł LNG dla przesyłek do konsumentów w regionie Azji i Pacyfiku. Ta inwestycja przyczyni się do rozwoju północnego szlaku morskiego, pozwalającego na optymalne wykorzystanie istniejącej floty tankowców arktycznych – zauważył Mikhelson. Według analityków, którzy rozmawiali z Bloombergiem, dzięki bliższym rynkom azjatyckim centrom magazynowania LNG Novatek może obniżyć koszty wysyłki i lepiej zaspokoić popyt spotowy w Azji, w szczególności w Chinach.

Nowe złoża, nowe możliwości, stare konflikty

Wzmożona aktywność ekonomiczna Rosji i Chin w rejonie Arktyki wzbudziła zaniepokojenie w Stanach Zjednoczonych – największym producencie gazu na świecie. Sekretarz stanu USA Mike Pompeo podczas spotkania państw Rady Arktycznej, które odbyło się 6 maja w Rovaniemi w Finlandii powiedział, że należy baczniejszą uwagę zwrócić na działania podejmowane w regionie przez Rosję i Chiny w związku z globalnym ociepleniem i coraz łatwiejszym dostępem do tamtejszych surowców i minerałów. Rada Arktyczna składa się ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Rosji, Finlandii, Norwegii, Danii i Islandii oraz przedstawicieli rdzennych mieszkańców regionu.

Zdaniem Pompeo Rosja zachowuje się agresywnie w Arktyce i podobnie jak Chiny stara się zwiększyć tam swoją obecność, gdyż rozmrażanie lodu stwarza możliwość wykorzystania znacznej części pozostałych nieodkrytych rezerw ropy naftowej i gazu, a także ogromnych złóż minerałów, takich jak cynk, żelazo i rzadkie metale ziemne. Amerykański sekretarz stanu zwrócił uwagę na stale zwiększającą się obecność wojskową Pekinu i Moskwy. – Pentagon ostrzegł w zeszłym tygodniu, że Chiny mogą wykorzystać swoją cywilną obecność badawczą na Arktyce do wzmocnienia swojej obecności wojskowej, w tym poprzez rozmieszczenie okrętów podwodnych w regionie jako środka odstraszającego przed atakami nuklearnymi – Reuters zacytował wypowiedź Pompeo z konferencji. Podobnie Rosja dbając o zabezpieczenie swoich interesów w Arktyce otwiera bazy wojskowe zamknięte po zakończeniu Zimnej Wojny i modernizuje Flotę Północną. – Na północnym szlaku morskim Moskwa nielegalnie domaga się od innych krajów zgody na przepłynięcie (akwenu- przyp.red.), domaga się obecności rosyjskich pilotów morskich na obcych statkach i grozi użyciem siły militarnej do zatopienia tych, które nie spełnią tych wymogów – poinformował Pompeo.

Reakcja wysoko postawionego przedstawiciela amerykańskiej administracji jasno pokazuje jak poważną kwestią jest wydobycie i przetwarzanie surowców jak gaz. Stany Zjednoczone będące jednym największym na świecie producentem węglowodorów stara się jak najmocniej ograniczyć konkurencję na międzynarodowych rynkach. Za handel irańską ropą grożą surowe sankcje. Wenezuela, jednym z najbogatszych w ropę krajów świata, praktycznie nie jest wstanie jej wydobywać. Dodatkowo ostatnio stała się ona miejscem, w którym ścierają się bezpośrednio Rosja i USA. Katar – największy producent i eksporter LNG na świecie – będąc w konflikcie z Arabią Saudyjską, bliskim sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, na początku roku wystąpił z OPEC. Nie dziwi więc tak ostra i jednoznaczna reakcja Mike’a Pompeo na działania podejmowane przez Moskwę i Pekin w Arktyce. Trudno w tej chwili wyrokować, czy Rosja i Chiny zdecydują się na wspólne eksplorowanie Arktyki. Raczej można założyć, że każde z nich postawi na samodzielne poszukiwanie tamtejszych złóż. Współpraca przy projekcie Arctic LNG-2 zapewne pomoże chińskim firmom opracować technologie niezbędne do poradzenia sobie z trudami eksploatacji arktycznych złóż, ale na chwilę obecną jest to melodia dalszej przyszłości.

Walka o ograniczenie emisji gazów cieplarnianych i związane z nią przestawienie infrastruktury komunalnej wielkich miast na gaz, a także tocząca się od kilku miesięcy wojna handlowa z USA wymusiła na Chinach zwrot ku rosyjskiemu gazowi. Świadczą o tym choćby rozmowy na temat zwiększenia wolumenu przesyłu gazu przez gazociąg Siła Syberii i niespodziewane uczestnictwo chińskich przedsiębiorstw w projekcie Arctic LNG-2. Trudno przewidzieć jak długo będzie trwał to zbliżenie i odnowienie sojuszu, którego korzenie sięgają zamierzchłych komunistycznych czasów. Zapewne potrwa ono do czasu zakończenia się wojny handlowej ze Stanami Zjednoczonymi. Na chwilę obecną wiadomo, że Pekin planuje podwoić zużycie gazu do 2030 roku. Paradoksalnie ta sytuacja powoduje, że Chiny stają się dla Amerykanów bardzo atrakcyjnym rynkiem zbytu dla gazu we wszelkich jego postaciach. Amerykańskie firmy po prostu mogą wydobyć więcej gazu łupkowego niż są obecnie w stanie realnie sprzedać. A ponieważ Stany Zjednoczone starają się zmniejszyć swój deficyt handlowy z Chinami, nowe handlowe porozumienie bilateralne najprawdopodobniej będzie również obejmowało kwestie dostaw LNG.

Uczestnictwo w projekcie Arctic LNG-2 z jednej strony wzmocni pozycję negocjacyjną Pekinu, z drugiej zaś będzie to jasny sygnał dla międzynarodowych graczy na rynku LNG, że Chiny są zainteresowane zaistnieniem na tym najbardziej perspektywicznym segmentem rynku gazowego na świecie. Nawiązanie ściślejszej współpracy z chińskimi spółkami daje szansę rosyjskim koncernom na zwiększenie swojej obecności w krajach Azji i Pacyfiku. Tym bardziej, że rosyjska doktryna rozwoju ekonomicznego zakłada między innymi, że do 2030 roku Rosja będzie produkowała więcej LNG niż obecnie największy eksporter tego surowca jakim jest Katar. Bo skoro już coś zostało wyprodukowane, to byłoby warto szybko i z korzyścią to sprzedać: Chinom, lub innym krajom regionu, do których będzie łatwiej dotrzeć z już stworzoną bazę wypadową w Państwie Środka.