EurActiv.pl: Czy Norwegia porzuci inwestycje w ropę i gaz?

20 listopada 2017, 11:45 Alert

Norweski bank centralny zarekomendował rządowi porzucenie inwestycji w akcje spółek z branży naftowej i gazowej. To właśnie Norges Bank zarządza Norweskim Państwowym Funduszem Emerytalnym, w którym lokowane są zyski z własnego wydobycia. To jeden z największych nabywców papierów wartościowych na świecie, dlatego każda tego typu zapowiedź jest bacznie obserwowana przez rynek.

Platforma YME / fot. allseas.com

Obecnie wartość Norweskiego Państwowego Funduszu Emerytalnego wynosi około biliona dolarów. Jest drugim największym na świecie państwowym funduszem inwestycyjno-oszczędnościowym. Wyprzedza go tylko państwowy fundusz emiratu Abu Dhabi. Około 60 proc. zgromadzonych w nim środków inwestowanych jest w akcje, kolejne 35 proc. w obligacje, zaś pozostałe 5 proc. w nieruchomości. Norweski fundusz posiada ponad 1 proc. wszystkich akcji notowanych na giełdach na świecie. Jedną z naczelnych zasad jest inwestowanie wyłącznie na rynkach zagranicznych. Dlatego każda potencjalna zmiana strategii inwestycyjnej wywołuje emocje na świecie.

Mniej więcej 6 proc. środków zainwestowanych w akcje, ulokowane jest w papierach wartościowych firm z branży zajmującej się wydobyciem ropy naftowej i gazu. Norges Bank, czyli norweski bank centralny, oficjalnie zarekomendował rządowi w Oslo, aby zrezygnować z tego typu inwestycji, aby „zmniejszyć uzależnienie od wahań kursu ropy i gazu”. Nie chodzi o to, że eksperci Norges Bank spodziewają się przyszłych dalszych spadków cen, ale radzą uniezależnić wartość funduszu od spadku lub wzrostu cen surowców, które tak mocno związane są z międzynarodową polityką. Co więcej, państwo norweskie jest także właścicielem większościowego (64 proc.) pakietu akcji norweskiego giganta naftowego Statoil. To czyni zdaniem Norges Bank finanse Norwegii zbyt podatnymi na spadki cen ropy.

„Nasza porada wynika z wyliczeń czysto finansowych i nie jest żadną negatywną prognozą dla całej branży” – tłumaczył prezes banku Egil Matsen. „Istnieje po prostu zasadnicza różnica w sposobie uzyskiwania długookresowych zysków z inwestycji w ropę i gaz oraz w resztę rynku. Nagłe, często motywowane polityką międzynarodową zmiany cen ropy i gazu utrudniają długofalowe planowanie” – dodawał.

Spadki na rynkach

Słowa Matsena nie uspokoiły innych inwestorów. Sama zapowiedź rozważenia wycofania się Norwegów z kupowania udziałów w spółkach paliwowych czy gazowych wywołała spadki cen akcji firm z tych branż. Traciły m.in. Exxon Mobil, Shell czy BP. Norges Bank jednak tylko zarządza na bieżąco inwestycjami w ramach Norweskiego Państwowego Funduszu Emerytalnego. Nie podejmuje tak strategicznych decyzji samodzielnie. Oficjalną rekomendację banku centralnego musi teraz zatwierdzić Ministerstwo Finansów, a to już zapowiedziało, że przedstawi swoją oficjalną rekomendację dopiero… jesienią przyszłego roku. Jeśli ten resort poprze stanowisko Norges Bank, zmianę strategii inwestycyjnej będzie musiał zatwierdzić jeszcze parlament. Najwcześniej stałoby się to w czerwcu 2019 r. Dlatego początkowa nerwowa reakcja rynku uznana została za przedwczesną.

Jednak gdyby Norwegia zdecydowała się porzucić inwestycje w ropę naftową i gaz ziemny, byłby to poważny cios dla spółek z tej branży. W czerwcu 2015 r. Oslo zatwierdziło wycofanie się z posiadania udziałów w spółkach, których 30 proc. dochodów pochodzi z działalności opartej o wykorzystywanie węgla. Tym razem chodziło głównie o względy ekologiczne. Do porzucenia państwowych inwestycji w węgiel nawoływał od dłuższego czasu m.in. król Harald V. Dodatkowo premier Erna Solberg dodatkowo zadecydowała wtedy, aby 5 proc. środków przeznaczonych do ulokowania na giełdach trafiło do spółek zajmujących się energetyką odnawialną. Ocenia się, że od czerwca 2015 r. Norwegia mogła pozbyć się akcji spółek korzystających z węgla za kwotę ponad 5 mld dolarów. Miało to dotknąć ok. 70 spółek na świecie, w tym także polskich. Norweskie organizacje ekologiczne oceniały jednak, że w sumie Oslo pozbędzie się docelowo udziałów w nawet 120 spółkach związanych z węglem za łączną kwotę powyżej 8 mld dolarów.

W marcu na opublikowanej przez Norges Bank „czarnej liście” 10 spółek związanych z węglem znalazło się polskie PGE (obok czeskiego CEZ oraz pięciu spółek z Azji, dwóch z USA oraz jednej z Brazylii). Nie jest jednak do końca jasne czy norweski państwowy fundusz w ogóle kiedykolwiek miał udziały w PGE. Za decyzjami rekomendowanymi przez Norges Bank państwowemu funduszowi podążają jednak często fundusze prywatne. W ubiegłym tygodniu (jak podała agencja Associated Press) akcje spółek związanych z węglem sprzedał prywatny norweski fundusz emerytalny Storebrand. Dotknąć to miało m.in. PGE i RWE. Dlatego od  teraz branża naftowa i gazowa bacznie będą obserwować norweską debatę wewnętrzną na temat państwowych inwestycji.

EurActiv.pl