EurActiv: USA wywiozą broń jądrową z Turcji do Rumunii. Bukareszt zaprzecza

19 sierpnia 2016, 07:00 Alert

 Amerykańska broń nuklearna przechowywana w Turcji, w pobliżu granicy z Syrią ma zostać przetransportowana do bazy w Rumunii. Bukareszt tego samego dnia, kiedy pojawiła się ta informacja zaprzeczył jednak tym rewelacjom. Zdaniem greckich i tureckich mediów kwestia arsenału jądrowego ma zostać poruszona podczas zapowiedzianej na koniec sierpnia wizyty wiceprezydenta USA, Joe Bidena w Turcji.

Informację podała grecka agencja medialna ANA, a później także brukselski EurActiv. Greccy powołują się na dwa źródła, których nie ujawniają. Jak podkreśla ANA powodem takiej decyzji jest rosnące zagrożenie dla bezpieczeństwa  broni składowanej w tureckiej bazie lotniczej w Incirlik oraz znaczące pogorszenie relacji dwustronnych między Ankary i Waszyngtonu. Z oficjalnego komunikatu Bukaresztu wynika, że władze rumuńskie zdecydowanie zdementowały tę informację. Waszyngton nie potwierdził i nie zaprzeczył tej informacji, jedynie zapowiedział opublikowanie w tej sprawie komunikatu.

Baza lotnicza Incirlik; fot. USAF/Wikimedia

Taktyczna broń nuklearna znajduję się w bazie Incirlik, około 100 km. od granicy syryjskiej. W skład arsenału wchodzić ma 50 sztuk pocisków taktycznych, zmagazynowanych od czasów zimnej wojny. Od pewnego czasu był stawiany problem, czy ten arsenał jest bezpieczny, jednak po nieudanym puczu w Turcji, kwestia ta stała się palącym problemem. W czasie puczu i jego tłumienia, w Incirlik przerwany został dopływ prądu na kilkadziesiąt godzin, a władze tureckie zabroniły samolotom wojskowym USA stacjonującym w bazie, odlotów i lądowania. Turecki dowódca bazy został aresztowany za udział w puczu. Nikt nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, czy USA zachowałyby kontrolę nad arsenałem nuklearnym, gdyby pucz się udał. Co istotne po nieudanym puczu stosunki amerykańsko – tureckie zaostrzyły się na tyle, że jak twierdzą greckie źródła Waszyngton nie ma na tyle zaufania do Ankary, aby utrzymywać dalej w Turcji broń nuklearną.

Na pytania mediów, dowództwo NATO udziela wciąż tej samej dyplomatycznej odpowiedzi – „Broń nuklearna USA musi pozostać bezpieczna. Turcja jest kluczowym partnerem NATO, a Sojusz jest gwarantem bezpieczeństwa tego państwa – głosi oficjalne stanowisko Sojuszu.

Turecki portal Huriyet, powołując się na wypowiedź jednego z deputowanych do rosyjskiej Dumy, zaznacza, że Turcja mogłaby udostępnić bazę Incirlik Rosji na potrzeby interwencji rosyjskich sił powietrznych w Syrii. Miała to być jedna z propozycji na spotkaniu 9 sierpnia w Petersburgu Putina i Erdogana. Po wybuchu i stłumieniu puczu, stosunki Ankary i Waszyngtonu są najgorsze od 1952 r., gdy Turcja przystąpiła do NATO. W Turcji powszechne jest przekonanie, że Biały Dom wspiera nadal dawnego partnera Erdogana, Fetullaha Gulena, obecnie zaocznie skazanego w procesie politycznym na nieprawdopodobnie wieloletnie więzienie. Ankara żąda od Waszyngtonu wydania Gulena i żądanie to będzie zapewne ogromnym problemem dla wiceprezydenta Bidena, który ma odwiedzać Turcję 24 sierpnia. Nieoficjalnie wiadomo, że drugim problemem ma być arsenał nuklearny w bazie Incirlik.

ANA/Teresa Wójcik