Forbes: USA nie mogą rywalizować z Rosją na europejskim rynku gazu ziemnego

6 maja 2015, 09:30 Alert

(Forbes/Piotr Stępiński)

Tankowiec LNG firmy Qatargas

Zdaniem analityka Forbesa Kennetha Raposa dla Stanów Zjednoczonych konkurowanie z Rosją na europejskim rynku gazu ziemnego jest z góry przegraną bitwą.

Wydobywany w USA surowiec do Europy może zostać dostarczony wyłącznie drogą morską. Obecnie w Stanach budowane są cztery terminale LNG (planowana jest budowa kolejnych pięciu), z czego tylko jeden Corpus Christi podpisał umowę na dostawę surowca do Europy.

Według amerykańskiej Energy Information Administration (EIA), z Corpus Christi do Europy codziennie będzie dostarczane ok. 20 mln m3 gazu (dla porównania do Indii – ponad 50 mln, do Japonii – 62 mln). Tak więc w planach USA eksport surowca do Europy nie znajduje się na pierwszym miejscu.

Amerykańskie firmy mogą wejść na rynek europejski, aby konkurować z Gazpromem, jednakże będą zmuszone wydobywać gaz bliżej Europy. Według Raposa w przeciwnym wypadku strategia wyparcia rosyjskiego koncernu z europejskiego rynku okaże się przegraną bitwą.

Zarazem energetyka jest w polityce jednym z punktów spornych, o czym świadczą amerykańskie sankcje wobec Gazpromu, Rosnieftu oraz Lukoilu. Z kolei Rosja zaproponowała Grecji aby ta stała się kluczowym krajem tranzytowym dla gazu dostarczonego przez gazociąg Turkish Stream. Co istotne Ateny niedawno potwierdziły, że Waszyngton złożył im kontrpropozycję.

Zdaniem analityka Forbesa cała ta sytuacja jest ,,politycznym pozerstwem”. Stany Zjednoczone ani teraz ani w najbliższej przyszłości nie staną się dla Europy kluczowym dostawcom surowców energetycznych.

Według oceny EIA, USA staną się eksporterem węglowodorów dopiero w 2021 roku i tylko w przypadku, gdy cena ropy będzie wysoka. Nawet jeśli przez ten czas Gazprom część swojego udział na rynku europejskim to Stany Zjednoczone mimo wszystko staną w obliczu silnej konkurencji ze strony innych producentów.

Jeśli Waszyngton zamierza wepchnąć Rosję do narożnika na jej własnym podwórku, będzie miał dużo pracy i zarazem długą drogę do przebycia – podsumował Kenneth Rapos.