G20 o ochronie środowiska i silnej gospodarce. „Muszą iść ze sobą w parze”

14 lipca 2017, 10:45 Alert

Gospodarze szczytu G20 prawdopodobnie nie przewidywali, że stanie się on areną starć demonstrantów, a emocje wśród zaproszonych gości podsycać będzie wizyta Donalda Trumpa w Polsce.

Władimir Putin (L) i Donald Trump (P) / fot. WikiMedia Commons

Angela Merkel miała niełatwe zadanie, ponieważ oczy obserwatorów skierowane były nie na nią i problemy, które przyjechali rozwiązać przywódcy światowych potęg, a na prezydentów Trumpa i Putina i ich relacje. Jednak jak podkreślił sam Władimir Putin,  Angela Merkel stanęła na wysokości zadania  i „zdołała osiągnąć optymalny kompromis w trudnej sytuacji”.

Uczestnicy szczytu G20 mieli skoncentrować się na rozwiązaniu konkretnych problemów związanych z handlem oraz kwestiami polityki klimatycznej. O ile w kwestii handlu osiągnięto porozumienie o tyle kwestie klimatu podzieliły uczestników. Wydawać by się mogło, że sprzeciw jednego kraju nie będzie miał aż tak dużego znaczenia, ale jeśli tym krajem jest USA sprawa robi się poważna.

Władimir Putin o G20

Czy to, że nie udało się skłonić Donalda Trumpa do zmiany stanowiska wobec wyjścia USA z Porozumienia Paryskiego powinno być rozpatrywane jako klęska? Trudno jednoznacznie powiedzieć. Koncentracja sił i środków na jakie decyduje się pozostałych 19 krajów wobec sprzeciwu USA by jednak o kwestie klimatu zawalczyć lokalnie, ale też wspierać się w tych postanowieniach globalnie daje szansę na zmianę paradygmatów także w innych obszarach.

Podstawowa kwestia to energetyka, ale i międzynarodowy handel musi zostać zredefiniowany właśnie ze względu na zrównoważony rozwój, który z założenia ma być mniej szkodliwy dla klimatu, czyli dla środowiska. Co ciekawe, nawet Władimir Putin pozytywnie wypowiedział się na temat kierunków działań obranych przez głowy państw uczestniczące w szczycie, mówiąc: „ogólnie rzecz ujmując to forum jest z pewnością przydatne i uważam, że będzie odgrywać rolę w stabilizowaniu gospodarki światowej jako całości”.

Merkel do protestujących: stawiają się poza nawiasem

Istotnie gospodarka światowa otrzymała wsparcie. Choćby połączenia handlowe z Japonią, ugruntowanie pozycji krajów Ameryki Południowej i aktywny udział Kanady w światowym handlu (ukierunkowany też na handel z Japonią) są tego dowodem.

Szkoda, że to zamieszki na hamburskich ulicach przykuły uwagę świata. Gdyby do obradujących miały szanse dotrzeć liczniejsze komentarze dotyczące nie kwestii przebiegu a merytoryki spotkania, jego efekty mogłyby być bardziej wyraźne.

Wygłoszone przez Merkel ostre słowa skierowane do manifestujących w Hamburgu przeciwników kapitalizmu („ci, którzy zachowują się w taki sposób nie krytykują tylko globalizacji. Oni ustawiają się po za nawiasem demokratycznej wspólnoty”)  pokazują, że dążenie do porozumienia nawet w tak demokratycznym kraju, w centrum Unii Europejskiej nie jest łatwe. A może właśnie o to chodziło, żeby pokazać siłę państw członkowskich grupy i ich odcinanie się od lokalnie narastających problemów na rzecz działań globalnych?

Siła w jednomyślności?

Kanadyjski premier Justin Trudeau zasugerował, że wyłamanie się USA z porozumienia nie stanowi problemu wobec siły i jednomyślności 19 pozostałych przedstawicieli światowych mocarstw. Podkreślił, że poprzez silne gospodarki możliwe będzie oddziaływanie i chronienie środowiska. „Ludzie zdają sobie sprawę z tego, że silna gospodarka i ochrona środowiska mogą i muszą iść ze sobą w parze dla dobra obywateli i ich pracy” – powiedział Trudeau. Stanowisko premiera Kanady ma niebagatelne znaczenie dla krajów G20, ponieważ to w Kanadzie spotka się ich część podczas szczytu G7.

Politico/Agata Rzędowska