Gabryś: Co zostanie po wizycie komisarza ds. energii i klimatu w Polsce

20 stycznia 2016, 07:30 Energetyka

KOMENTARZ

Komisarz Canete na spotkaniu z rządem RP

Herbert L.Gabryś

Przewodniczący Komitetu ds. Energii i Polityki Klimatycznej

Krajowa Izba Gospodarcza

Czy po spotkaniu przedstawicieli polskich przedsiębiorstw sektora energochłonnego i energetycznego z komisarzem Miguelem A. Canete możemy spodziewać się lepszego zrozumienia dla polskiej polityki energetycznej? Nie! Pan komisarz przyjechał, tak sądzę, nie po to, aby zrozumieć lepiej lub gorzej, ale po to aby zakomunikować stanowisko Komisji Europejskiej. Myślę, że także, aby śladem niedawnych i przyszłych wizyt z tego kierunku „zachwycić się klimatem polskiej politycznej egzotyki”.

A tak na serio. Przedłożył informację, jaki jest stan kolejnych przedsięwzięć dotyczących polityki klimatycznej Unii Europejskiej i reformy rynku CO2, a również unijnych rynków energii. Sądzę przy tym, że niewiele było możliwości dla przedstawienia polskich racji. I nawet, jeśli pan komisarz słuchał głosu uczestników spotkania, to niekoniecznie musiał je słyszeć. Nasze racje niezmiennie od długiego czasu dotyczą wołania o zmniejszenie nadmiernych obciążeń gospodarki w Polsce z tytułu polityki klimatycznej (przede wszystkim dla elektroenergetyki paliw stałych) i nie ma to większego znaczenia dla ostatecznych decyzji.

W takim też kontekście były wieści, które pan komisarz przywiózł: w przyszłości na rynku, uprawnień do emisji będzie mniej, nieodpłatnych tym bardziej, a reforma unijnego systemu handlu emisjami (EU ETS) nie uwzględnia stanowiska i zastrzeżeń polskiej strony. Także tych zastrzeżeń, o których dyskutowaliśmy kilka dni temu na spotkaniu z panią premier Beatą Szydło. Pozostajemy zatem z kosztownym mechanizmem eliminowania paliw stałych z elektroenergetyki, z projekcją jego wzmacniania w proponowanych zmianach.

Uprawnień będzie mniej, zatem tym bardziej ostra walka będzie toczyć się o ich przydział, przede wszystkim pomiędzy przemysłem a elektroenergetyką. Walka ta jest często medialna, o sile z zasobności finansowej. To nie wróży niczego dobrego. Jeśli minister Jan Szyszko (cytuję za artykułem wnp.pl z dnia 15-01-2016) mówił:

– „Nie ma możliwości prowadzenia dyskusji oraz podejmowania decyzji bez przeprowadzenia poważnej analizy skutków społeczno-gospodarczych tych obciążeń, a także ich wpływu na bezpieczeństwo energetyczne państw członkowskich. Kształt systemu EU ETS powinien uwzględniać w dużym stopniu specyfikę poszczególnych państw członkowskich, w tym przede wszystkich ich miks paliwowy, wewnętrzne okoliczności ekonomiczne i własne surowce”

… to ewentualna dyskusja jest przed nami, moim zdaniem, z niewielkim pożytkiem, jeśli pan komisarz przyjechał nie tyle słuchać, ale mówić, bowiem wiele z rozstrzygnięć nam niekorzystnych już zapadło.

I darujcie Państwo kolejny cytat: z doniesień medialnych wypowiedzi, jakiej udzielił pan minister Konrad Szymański:

„Podczas ostatniego szczytu Rady Europejskiej w grudniu 2015 r. przy poparciu Polski do konkluzji wprowadzono zapis mówiący o konieczności zbadania europejskich zobowiązań klimatycznych w kontekście zawartego porozumienia globalnego z Paryża. Takie działanie powinno zostać podjęte w najbliższych tygodniach. Uważamy, że dopiero ocena proporcji zobowiązań unijnych i zobowiązań globalnych pozwoli Unii Europejskiej na  to, aby odpowiedzialnie podejść do  swoich własnych rozwiązań w zakresie polityki klimatycznej. W naszym odczuciu europejskie zobowiązania są nieproporcjonalnie duże w stosunku do reszty świata i porozumienie paryskie to tylko potwierdziło. Ta dyskusja przed forum unijnym jest jeszcze przez nami”.

… to brzmi obiecująco, z nadzieją na skuteczność woli politycznej i determinacji osiągnięcia korzystniejszych dla nas rozstrzygnięć. Jednak w procedowaniu uzgodnień wewnętrznych, aby głos przedstawicieli Polski w Brukseli brzmiał w miarę równo, koniecznym jest, aby włączyć w pracę głos interesariuszy, a gospodarkę reprezentowała nie tylko ad hoc zebrana, bardzo wąska grupa przedstawicieli.

Czego możemy się spodziewać po zapowiedzianych dalszych spotkaniach roboczych poświęconych sektorowi energetyki?

Z zapowiedzi, co do pożądanych zachowań, w dodatku „lukrowanych” wg. potrzeby chwili, wynikać może, że będzie albo jakiś przydatny efekt, albo, co częściej bywało, wspomnienie o tych spotkaniach. Wynikać może, w tym przypadku, jeśli zapowiedzi się spełnią, większa mobilność we wspieraniu rządu w działaniach korzystnych dla nas wszystkich. Nawet, jeśli będziemy się spierać, to wewnątrz, na własnym podwórku, aby na zewnątrz nie wojować pomiędzy sobą.

… warto mieć nadzieję, że zapowiedzi się spełnią i będą coś warte. Warto ją mieć, mimo wszystko.