Stępiński: Radio Erewań o gazie dla Polski

5 września 2018, 07:30 Energetyka

Polska konsekwentnie realizuje politykę dywersyfikacji źródeł, aby zmniejszyć zależność od dostaw gazu od Gazpromu. Tymczasem rosyjskie media próbują sugerować, że Warszawa nie rozstrzygnęła losów dalszej współpracy ze wschodnim dostawcą. Mimo, że stanowisko Polski w tej sprawie jest znane – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl

fot. PGNiG

Co z kontraktem jamalskim?

Podczas XVIII Forum Ekonomicznego odbywającego się w Krynicy minister energii Krzysztof Tchórzewski udzielił wywiadu rosyjskiej agencji RIA Novosti. Miał w nim stwierdzić, że nasz kraj nie podjął jeszcze decyzji, czy po 2022 roku przedłuży umowę na dostawy rosyjskiego gazu. – Do 2022 roku mamy jeszcze wiele czasu, aby podjąć decyzje w tej sprawie – powiedział.

Trudno jednak by tak się stało. Zgodnie z zapisami kontraktu jamalskiego rozmowy na temat jego przyszłości mają się rozpocząć dopiero w 2019 roku. Import surowca do Polski jest realizowany głównie w oparciu o ten dokument podpisany w 1996 roku przez PGNiG i Gazprom, a rewidowany w 2010 roku. Wygasa on 2022 roku, a więc w momencie, gdy planowo ma zostać uruchomiony norweski gazociąg Baltic Pipe o przepustowości 10 mld m sześc., a gazoport rozbudowany do 7,5 mld m sześc. rocznie.

Wówczas teoretycznie nasz kraj mógłby zrezygnować z zakupów paliwa od Gazpromu. Jednak nigdy nie skreśliliśmy zakupów rosyjskiego surowca i współpracy z kierowanym przez Aleksieja Millera koncernem. Przedstawiciele rządu i PGNiG podkreślali, że Polska nie będzie przedłużała kontraktu jamalskiego, skrajnie niekorzystnego dla naszego kraju. Warunkiem potencjalnej dalszej współpracy miały być jasne, przejrzyste i przede wszystkim rynkowe warunki umów oraz porzucenie mechanizmu administracyjnego dyktowania cen. Dotychczas inne zasady gry w relacjach z Polakami były dla rosyjskiego monopolisty trudne do przyjęcia.

Radio Erewań

Możliwe jednak czy wypowiedź ministra Tchórzewskiego została wyjęta z kontekstu. W przeszłości rosyjskie media wielokrotnie przeinaczały wypowiedzi polskich polityków zwłaszcza te dotyczące współpracy gazowej z Rosją. Koronnym przykładem jest jak mantra przytaczana wypowiedź pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej dr Piotr Naimskiego o tym, że Polska nie przedłuży umowy z Rosjanami na dotychczasowych warunkach. Tymczasem przekaz moskiewskich mediów przypominał pytania do Radia Erewań. ,,Czy to prawda, że w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają darmo mercedesy? – Tak, to prawda, z tym że nie w Moskwie a w Leningradzie, nie na Placu Czerwonym, tylko na Newskim Prospekcie, nie mercedesy, tylko rowery i nie rozdają
tylko kradną.” Podobnie rosyjskie media tłumaczyły słowa polskiego ministra twierdząc, że nasz kraj kategorycznie odmawia dostaw błękitnego paliwa z kierunku wschodniego.

Rosjanie wielokrotnie próbowali dyskredytować realizowaną przez Polskę aktywną politykę na rzecz dywersyfikacji źródeł dostaw gazu m.in. budowę gazociągu Baltic Pipe. Rosyjscy dziennikarze i eksperci próbowali przekonywać, że Warszawa nie ma innego wyjścia niż kupować paliwo od Gazpromu ponieważ LNG, a zwłaszcza to ze Stanów Zjednoczonych, nie jest konkurencyjne względem rosyjskich dostaw realizowanych rurociągami. Tymczasem Polska ma alternatywę, za której brak przez wiele lat płaciliśmy zbyt wysoką cenę. Niekoniecznie musi być to surowiec z USA, ale jednak według zapewnień resortu energii i PGNiG przykład zeszłorocznej, i jak na razie jedynej, dostawy amerykańskiego gazu skroplonego do terminalu w Świnoujściu mogą być tańsze od tych oferowanych przez Gazprom. Mimo, że Rosjanie próbują demonizować dostawy LNG zza Oceanu to strona polska wielokrotnie podkreślała, że o zakupie surowca będzie decydowała cena. Strona rosyjska gra informacjami o cenie alternatywy do dostaw od Gazpromu, czego najlepszym przykładem był nieautoryzowany wywiad z ministrem spraw zagranicznych RP z zeszłego lata, o którym pisał BiznesAlert.pl.

Jakóbik: Gra cytatami Waszczykowskiego w Rosji. C.d. sporu o cenę LNG z USA

Manipulacje Rosjan

Rosjanie przekonują, że Polska potrzebuje znacznie więcej paliwa ze wschodu. Jednak podczas ostatniej konferencji prasowej PGNiG wiceprezes spółki Maciej Woźniak przyznał, że rośnie import gazu do Polski, ale w skali wzrostu wygrywa gaz skroplony. – Pod względem procentowym i wolumenowym najszybciej rośnie import LNG. Natomiast w kwestii dostaw z Rosja to ich udział maleje o kolejne 3 punkty proc. (z 80 proc. w pierwszym półroczu w 2017 roku do 77 proc. w ciągu pierwszych dwóch kwartałów tego roku – przyp. red.) – mówił. Gazprom próbuje kreować się na wiarygodnego dostawcę, ale fakty mówią co innego. W tym kontekście przypomnę o nie zapowiedzianych ograniczeniach w dostawach gazu, przesyle surowca, który nie spełniał norm zapisanych w kontrakcie czy częściowym rozstrzygnięciu trybunały arbitrażowego w Sztokholmie uznającego racje PGNiG.

Rosjanie mają świadomość, że polityka dywersyfikacji źródeł dostaw gazu stanowi zagrożenie dla ich dominującej pozycji na europejskim rynku. Każdy miliard metrów sześciennych gazu, który trafia na europejski rynek z kierunku innego, niż Rosja to kolejny miliard mniej paliwa dostarczonego przez Gazprom. Nie jest wykluczone, że im bliżej będzie do rozpoczęcia ewentualnych rozmów z Gazpromem tym bardziej wzrośnie aktywność rosyjskich mediów i ekspertów chcących podważyć sens działań podejmowanych przez Polskę i przekonać do utrzymania współpracy z monopolistą.