Gazprom: Kryzys na Ukrainie to nie nasza wina. Poroszenko: Zapłacą co do kopiejki

8 marca 2018, 06:30 Alert

Gazprom zaproponował Naftogazowi termin spotkania w sprawie wypowiedzenia umów na dostęp oraz tranzyt gazu – poinformował dziennikarzy wiceprezes rosyjskiego koncernu Aleksander Miedwiediew. Spółka zwróciła już przedpłatę, którą Naftogaz wniósł za dostawy gazu w marcu. Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zapowiedział, że Rosjanie zapłacą za szkody wywołane ich decyzją.

Były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko

Gazprom: To nie nasza wina

– W sprawie umów na dostawę i tranzyt gazu chciałbym poinformować, że piątego marca Gazprom nie tylko przesłał Naftogazowi powiadomienie o rozpoczęciu procedury wypowiedzenia kontraktów, ale również zaproponował datę niezbędnego w tym obszarze spotkania – powiedział Miedwiediew. Rosyjska firma przekonuje, że jej działania są podyktowane ostatnim rozstrzygnięciem wspomnianego trybunału arbitrażowego w Sztokholmie, które w jej ocenie „w znaczący sposób uderzyło w jej interesy”.

Zgodnie z postanowieniem sądu, Gazprom powinien zapłacić Naftogazowi 4,63 miliarda dolarów za dostawy gazu poniżej wolumenu zapisanego w umowie tranzytowej. Mimo rozpoczęcia procedury, Gazprom nie wstrzyma przesyłu gazu przez terytorium Ukrainy. Spółka podaje, że kontrakt tranzytowy nie przewiduje natychmiastowego zakończenia jego obowiązywania. Artykuł 8.2 wyraźnie wskazuje, że, w razie braku porozumienia o rozwiązaniu umowy, strony powinny zwrócić się do arbitrażu w Sztokholmie w terminie 30 dni od momentu wystąpienia sporu o rozstrzygnięcie.

Poroszenko: Gazprom zapłaci co do kopiejki

Rosyjski Gazprom „co do kopiejki” wypłaci Ukrainie odszkodowanie za niedostarczony gaz, który przyznał jej Trybunał Arbitrażowy w Szkokholmie. Jest to kwestia polityczna – oświadczył w środę prezydent Ukrainy Petro Poroszenko.

– Nie mam wątpliwości, że Ukraina otrzyma wszystko co do kopiejki. To nie jest sprawa pieniędzy. To ma znaczenie polityczne. Stanowisko Rosji, która mówi, że nie będzie płacić, jest słabe. Jak to się mówi: po bójce nie ma wymachiwania pięściami – powiedział w wywiadzie dla ukraińskich stacji telewizyjnych.

W ocenie Poroszenki Rosja, która wywołała ostatni kryzys gazowy, chciała, by Ukraina zaczęła podbierać surowiec przeznaczony dla Europy Zachodniej. Ukraina jednak – mówił – zmniejszyła jego spożycie o 14 procent i udowodniła, że jest rzetelnym krajem tranzytowym.

„Powiedzcie, kto teraz uwierzy Rosji, kto poprze budowę Nord Stream 2, jeśli Rosja stara się wykorzystywać gaz w charakterze łapówki albo środka nacisku politycznego?” – pytał.

Premier Ukrainy Wołodymyr Hrojsman polecił Ministrowi Sprawiedliwości zaktywizować działania na rzecz wyegzekwowania kwoty, którą na mocy rozstrzygnięcia arbitrażu powinien zapłacić Gazprom, a także tej nałożonej w wyniku śledztwa antymonopolowego. – Stanowisko Ukrainy powinno być twarde i konsekwentne. Gazprom musi zastosować się do werdyktu arbitrażu w Sztokholmie, a także do postanowienia ukraińskiego organu antymonopolowego. Rozmawiałem na ten temat z Ministrem Sprawiedliwości Pawłem Petrenką – powiedział Hrojsman dodając, że nie wykluczył zajęcia aktywów Gazpromu poza granicami Rosji.

W 2016 roku ukraiński organ antymonopolowy, prowadząc śledztwo w sprawie nadużyć rosyjskiego koncernu na rynku ukraińskim, zdecydował o zasądzeniu kary w wysokości 85 mld hrywien za nadużywanie dominującej pozycji w przesyle gazu ziemnego przez terytorium Ukrainy w latach 2008-2015.

Spór o arbitraż

28 lutego trybunał arbitrażowy w Sztokholmie orzekł, że Gazprom powinien zapłacić Naftogazowi 4,63 miliarda dolarów za niedobór dostaw gazu w ramach obowiązującej umowy tranzytowej. Z kolei Ukraińcy powinni spłacić Rosjanom zadłużenie za dostawy paliwa – 2,07 mld dolarów. 1 marca Gazprom odmówił dostarczania gazu na Ukrainę, twierdząc, że w kontraktach z ukraińskim Naftohazem nie ma aneksu, który by to regulował. Dzień później Rosjanie oświadczyli, że wszczynają w Sztokholmie procedury wypowiedzenia umowy z Naftohazem na dostawy gazu na Ukrainę i jego tranzyt do państw europejskich.

Według Miedwiediewa przedstawiony przez spółkę aneks do umowy na dostawę paliwa nie odpowiadał w pełni grudniowemu rozstrzygnięciu arbitrażu w Sztokholmie. – Właśnie dlatego Gazprom zwrócił pieniądze. Nie należy więc mówić, że wina leży po naszej stronie – stwierdził Miedwiediew. Z kolei prezes Naftogazu Andriej Kobolew zapowiedział, że będzie domagał się od Gazpromu rekompensaty za poniesione szkody, a prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zagroził ukaraniem rosyjskiego koncernu. Poza tym Naftogaz będzie starał się udowodnić, że stawki tranzytu surowca przez terytorium Ukrainy były zaniżone, skutkiem czego od 2009 roku otrzymał o ok. 20 mld dolarów mniej niż powinien.

W związku z kryzysem na Ukrainie zamknięto szkoły i ograniczono spożycie gazu w przedsiębiorstwach. W niedzielę Poroszenko oświadczył, że sytuacja została uratowana dzięki dostawom gazu z państw Unii Europejskiej, w tym z Polski.

Władze w Kijowie oceniają, że Rosja wszczęła kryzys w odpowiedzi na werdykt arbitrażu w Sztokholmie w sprawie sporu między Naftohazem i Gazpromem; Ukraińcom przyznano 4,63 mld dolarów za to, że Gazprom nie dostarczył uzgodnionej ilości gazu do tranzytu. Ukraińska spółka ogłosiła też, że, biorąc pod uwagę pierwsze orzeczenie stwierdzające, że Naftohaz ma spłacić zadłużenie wobec Gazpromu, ostatecznie należy się jej od Rosjan 2,56 mld dolarów.

Znaczne ilości rosyjskiego gazu przeznaczonego dla krajów europejskich są przesyłane tranzytem przez Ukrainę, a podczas poprzednich konfliktów gazowych, w efekcie wstrzymania dostaw, do niektórych państw UE docierały mniejsze ilości surowca. Bruksela zapewniała jednak w ostatnich dniach, że nie odnotowała zakłóceń w tranzycie.

RIA Novosti/Prime/Polska Agencja Prasowa/Piotr Stępiński

Jakóbik: Ukraina ujawnia. Gazprom celowo wywołał kryzys dostaw