Gazprom nie spieszy się na południu bo ma sukcesy na północy Europy

8 października 2015, 09:38 Alert

(OilCapital/Forbes/Wojciech Jakóbik/Piotr Stępiński/Patrycja Rapacka)

fot. Gaz-System

Dyrektor Gazpromu Aleksiej Miller twierdzi, że budowa gazociągu z Rosji do Turcji mogłaby zakończyć się w 2017 roku, bo nie ma presji czasowej dla realizacji tego planu. Jest tak, ponieważ europejskie firmy poparły pomysł podwojenia przepustowości gazociągu z Rosji do Niemiec.

Szef rosyjskiego Gazpromu Aleksiej Miller przyznał, że koncern zdecydował się na zmniejszenie o połowę przepustowości gazociągu Turkish Stream do 32 mld m3 rocznie. – Ta decyzja została podjęta w oparciu o nasze porozumienia z europejskimi partnerami – wyjaśnił Aleksiej Miller, odwołując się do podpisania przez Gazprom i kilka europejskich firm umowy akcjonariuszy o rozbudowie gazociągu Nord Stream o dwie nowe nitki. Oznacza to, że Gazprom przyznaje gotowość do ograniczenia oczekiwań wobec tureckiego szlaku wobec sukcesu w promocji zwiększenia dostaw za pomocą północnej magistrali.

– W tym kontekście spojrzeliśmy na całkowite zapotrzebowanie na gaz na rynku europejskim, uwzględniliśmy schemat dostaw i zauważyliśmy, że południowy szlak dostaw nie musi mieć przepustowości większej, niż 32 mld m3 rocznie. To byłyby dwie nitki – powiedział Rosjanin. – Jeśli projekt opóźni się o rok, nic się nie stanie.

Spór z Turcją o interwencję w Syrii dodatkowo podkopuje projekt Turkish Stream. Z 3 na 4 października rosyjskie samoloty Su-30 i Su-24 naruszyły turecką przestrzeń powietrznej. Jak poinformowała 5 października gazeta Komsomolskaja Prawda rosyjska ambasada w Turcji potwierdziła wspomniany ,,incydent”, który rzekomo miał trwać ,,kilka sekund”.