Jakóbik: Warto słuchać, o czym milczy Gazprom

19 grudnia 2018, 07:31 Energetyka

Od tego co komunikuje rosyjski Gazprom ważniejsze jest to, o czym milczy. Pomimo starań Rosjan LNG z USA zdobywa kolejne udziały na rynku europejskim na czele z Polską. PGNiG ma podpisać kolejną umowę na dostawy amerykańskiego gazu skroplonego – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Gazowiec w Świnoujściu. Fot. Gaz-System
Gazowiec w Świnoujściu. Fot. Gaz-System

Rekordy kontra nowe realia

Jeszcze w październiku 2018 roku Gazprom informował o rekordowym eksporcie do Polski. Wzrósł w ciągu dziewięciu miesięcy 2018 roku o 11,7 proc. rdr. Rosjanie nie podali przyczyny, ale chodziło o obniżenie dostaw we wrześniu 2017 roku z winy Gazpromu, które spowodowało dużą różnicę w stosunku do dostaw świadczonych w tym roku bez problemów.

Jakóbik: Gazprom chce pognębić PGNiG?

Jednak ciekawszy jest fakt, że w informacjach o kolejnych rekordach z okresu od stycznia do listopada, a także od 1 stycznia do 15 grudnia 2018 roku zabrakło już wyliczeń na temat Polski. Gazprom chwali się wzrostami eksportu do Niemiec, Austrii, Holandii, Francji, Węgier, Czech, Grecji, Finlandii i Rumunii. Nie wspomina jednak o Polsce. Możliwe więc, że nie zanotował wzrostu na naszym rynku. Powodem może być wzrost zakupów LNG i maksymalizacja importu przez połączenia gazowe z sąsiadami Polski.

W środę 19 grudnia w siedzibie PGNiG odbędzie się uroczystość podpisania umowy na zakup gazu skroplonego ze Stanów Zjednoczonych.

Firma zaprasza media na wydarzenie, w którym ma wziąć udział „partner zagraniczny”, przedstawiciele rządu RP i zagranicznych placówek dyplomatycznych. W podobnym formacie odbyło się podpisanie umów na dostawy terminowe od Venture Global Calcasieu Pass oraz Venture Global Plaquemines LNG, a także Cheniere Energy.

Nie wiadomo, kto będzie kolejnym partnerem. Jeszcze przy okazji zawarcia umowy z Cheniere prezes Piotr Woźniak zapowiadał podpisanie kolejnej umowy na LNG z USA. PGNiG chce, aby od 2022 mieć do dyspozycji ponad 4 mln ton LNG z USA, co przekłada się na ok. 5,5 mld m sześc. po regazyfikacji.

Gazprom krzyczy więc o rekordach, ale milczy o tym, że powoli traci rynek polski, czego kulminacją może być 2022 rok, w którym Polacy zdecydują czy i na jakich warunkach będą odbierać gaz z Rosji. Jednak Rosjanie wcale nie radzą sobie tak dobrze na rynku umów spotowych. Sprzedaż na platformie elektronicznej w Petersburgu sięgnęła zaledwie 1,61 mld m sześc. w dostawach zaplanowanych na pierwszy kwartał 2019 roku. W porównaniu z tym wolumenem spotowe zakupy LNG do Polski nabierają ciężaru.

Rosjanie przedstawiają zaś mało znaczące informacje, które mają odwrócić uwagę od zmian na rynku na korzyść LNG. Gazprom informuje, że japońskie Itochu interesuje się udziałem w projekcie rosyjskiego gazoportu na Morzu Bałtyckim o nazwie Baltic LNG. Projekt został jednak zamrożony przez Shell. Powstał za to importowy FSRU w Obwodzie Kaliningradzkim, który posłuży uniezależnieniu eksklawy od dostaw przez terytorium Unii Europejskiej. W Internecie można przeczytać, że FSRU kaliningradzkie może być konkurencją dla polskiego PGNiG, ale warto podkreślić, że byłoby to możliwe tylko w sektorze dostaw cysternowych, które w przeszłości były już realizowane z Kaliningradu przez Duon. Nie można zatem mówić o rewolucji. Dopiero terminal eksportowy Baltic LNG mógłby teoretycznie konkurować z dostawami lądowymi z Rosji przez Gazociąg Jamalski bądź Nord Stream 1 i 2, ale nie wiadomo czy byłoby to opłacalne ekonomicznie. Po zakończeniu kontraktu jamalskiego w 2022 roku będzie okazja do oceny tej perspektywy.

Jakóbik: Po co PGNiG trzecia umowa na LNG z USA? (ANALIZA)

LNG z USA kusi nie tylko Polaków

Rosyjski Gazprom milczy natomiast na temat rosnącego zainteresowania kolejnych klientów alternatywnymi dostawcami, podobnie jak w Polsce. Gazeta Kommiersant dowiedziała się, że niemiecki Uniper wraz z japońskim Mitsui podpisał porozumienie o budowie FSRU (pływającego obiektu do magazynowania i regazyfikacji, pływającego gazoportu – przyp. red.) o przepustowości 10 mld m szesc. rocznie do 2022 roku w Wilhelmshaven. Oprócz niego, Niemcy chcą zbudować terminal w Brunsbuttel o przepustowości 3-5 mld m sześc. rocznie do 2022 roku oraz w Stade o mocy do 8 mld m szesc. na rok.

Kommiersant przekonuje, że decyzje Niemców o inwestycjach w LNG mogą być skutkiem „presji politycznej USA” na promocję ich gazu skroplonego w Europie. Jednak autor tekstu przyznaje, że powodem mogło być także zainteresowanie niemieckiego rynku bunkierką LNG na Morzu Północnym coraz bardziej atrakcyjną wobec zaostrzających się regulacji środowiskowych dla sektora transportu morskiego.

Przepustowość wszystkich projektów na gaz skroplony w Niemczech rośnie tym samym do ponad 25 mld m sześc. rocznie, czyli połowy mocy Nord Stream 2, gazociągu z Rosji do Niemiec, który ma być gotowy do końca 2019 roku, ale budzi kontrowersje w Europie.

Można do tego dodać informację o wykupie FSRU Niepodległość przez Litwę, która pomimo atrakcyjności gazu rosyjskiego niepodważalnej w przekazie Gazpromu, zdecydowała się zakupić kosztowną infrastrukturę, by utrzymać niezależność od dostaw z tego kierunku. Litwini przyznali, że podobnie jak Polska i Niemcy, chcą kupować LNG z USA. – Nie wykluczałbym również, że sami będziemy sprowadzali gaz z USA, jeśli dojdzie do wykupu terminalu w Kłajpedzie – przyznał minister energii Zygimantas Vaiciunas cytowany przez BiznesAlert.pl.

Gazprom pozostaje jednym z głównych dostawców gazu do Europy i prawdopodobnie utrzyma znaczące udziały na rynku. Jednakże nowe realia sprawiają, że będzie musiał się coraz bardziej gimnastykować. Sroga gimnastyka czeka go prawdopodobnie w 2022 roku w Polsce. Tymczasem LNG z USA deprecjonowane przez komentatorów rosyjskiego koncernu i podmiotów z nim związanych budzi coraz większe zainteresowanie w Polsce, ale i u jej sąsiadów europejskich.

Jakóbik: Cisza krzyczy o Nord Stream 2