Stępiński: Po aferze z turbinami – rozwód Gazpromu i Siemensa?

6 lutego 2018, 13:00 Energetyka

Siemens ogranicza produkcję turbin gazowych, tłumacząc to brakiem perspektyw budowy nowych elektrowni gazowych w Europie. Tymczasem Rosjanie twierdzą, że Stary Kontynent potrzebuje więcej gazu, dlatego potrzebna jest budowa gazociągu Nord Stream 2. Jak widać, strategiczni partnerzy mają inne spojrzenie na gazową przyszłość Europy – pisze Piotr Stępiński, redaktor portalu BiznesAlert.pl.

Turbina gazowa. Fot. Siemens

Podczas ostatniego corocznego spotkania akcjonariuszy Siemensa prezes zarządu spółki Joe Kaeser stwierdził, że w ciągu najbliższych 2–5 lat tylko w Niemczech w sektorze produkcji urządzeń dla elektrowni zasilanych paliwami kopalnianymi (ropa, węgiel, gaz) zniknie ok 3 tys. miejsc pracy. Według menedżera decyzja o ograniczeniu produkcji turbin gazowych nie jest efektem problemów spółki, lecz konsekwencją strukturalnych zmian w sektorze elektroenergetycznym. W ostatnim czasie zapotrzebowanie na wspomniane wcześniej urządzenia spadło o ponad 40 proc., a ich ceny o 30 proc. – Zwłaszcza w Niemczech, gdzie praktycznie nie ma popytu – powiedział cytowany przez niemieckie media Kaeser.

Czas OZE

Według dostępnych danych Siemens oraz inni producenci w 2014 roku sprzedali na świecie łącznie ok. 200 dużych turbin gazowych (o mocy ponad 100 MW), w 2016 roku – ok. 180, a w 2017 – 110. Taki stan rzecz można tłumaczyć dynamicznym rozwojem odnawialnych źródeł energii. Trend ten dostrzega również monachijski koncern, który coraz większy nacisk kładzie na zieloną energię. W tym kontekście warto zaznaczyć, że po przejęciu w czerwcu 2016 roku hiszpańskiej Gamesy Siemens w ujęciu globalnym zarządza farmami wiatrowymi o łącznej mocy 83 GW. To tyle samo, ile energii generowałoby 70–80 bloków jądrowych.

Rozwojowi energetyki odnawialnej sprzyjają spadające koszty pozyskiwania energii w ten sposób. Poza tym w wielu państwach europejskich, w tym również w Niemczech, OZE są subsydiowane, co dodatkowo wpływa na zwiększenie wykorzystania tego rodzaju generacji. W 2017 roku gaz ziemny w niemieckim miksie energetycznym nieznacznie wzrósł z 12,5 do 13,1 proc. W tym samym czasie udział OZE wzrósł z 29 do 33,1 proc. Według prognoz Federalnego Związku Gospodarki Energetycznej i Wodnej (BDEW) już w tym roku OZE mogą stać się głównym źródłem produkcji energii u naszych zachodnich sąsiadów i wyprzedzić generację z węgla, która w ubiegłym roku spadła z 40,3 do 37 proc. Poza tym na rozwój OZE silny nacisk kładzie Unia Europejska, która dąży do odchodzenia od paliw kopalnych na rzecz czystszych form generacji energii.

Nie zmienia to faktu, że wypowiedzi przedstawiciela monachijskiego koncernu mogą świadczyć o tym, że w Niemczech, które są największym gazowym klientem Gazpromu na Starym Kontynencie, czołowi gracze nie chcą budować nowych elektrowni napędzanych błękitnym paliwem. Mimo że w przeciwieństwie do węgla gaz jest paliwem bardziej przyjaznym środowisku.

Dwie wizje

Jak widać, postrzeganie przyszłości europejskiego sektora elektroenergetycznego diametralnie rożni się od wizji kreślonej przez Gazprom. Rosjanie chcą przekonać Europę do realizacji kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2. Ich zdaniem Stary Kontynent będzie zużywał coraz więcej błękitnego paliwa, dlatego potrzebuje dodatkowych dostaw. Takie, według Rosjan, może zapewnić właśnie Nord Stream 2.

Wizja przedstawiona przez Siemensa podważa natomiast argumentację Gazpromu. Mimo to nie widać, żeby Rosjanie zbytnio przejmowali się wypowiedziami przedstawicieli niemieckiej spółki. Siemens i Gazprom dotychczas ściśle ze sobą współpracowały, m.in. w obszarze automatyzacji, telemechaniki, elektroenergetyki, urządzeń dla stacji kompresorowych, przy technologiach wydobycia ropy i gazu. Jednocześnie nie zapominajmy, że w trakcie zeszłorocznego Forum Ekonomicznego w Petersburgu Siemens oraz spółka córka Gazpromu – Gazprom Nieft – podpisały umowę o współpracy strategicznej, m.in. w sektorze wydobycia, przesyłu oraz przetwórstwa węglowodorów i eksploatacji złóż należącego do Rosji szelfu kontynentalnego.

Mimo strategicznej współpracy z Gazpromem Siemens doświadczył pewnego rozczarowania we współpracy z Rosją, a warto wspomnieć, że działa na tamtym rynku nieprzerwanie od 1853 roku. Chodzi o turbiny gazowe, jakie Siemens miał dostarczyć do elektrowni budowanej w Tamanie na południu Rosji. Ostatecznie okazało się, że trafiły one nielegalnie na okupowany przez Rosję Krym. Rosjanie przekonywali, że cały sprzęt dostarczany na Krym, w tym turbiny, jest produkowany w Rosji. Siemens próbuje bez powodzenia je odzyskać. Niewykluczone jest, że dwugłos Siemensa i Gazpromu jest efektem rysy we wzajemnych relacjach, którą wywołała afera z turbinami.

Determinacja Gazpromu

To nie przeszkadza Rosjanom realizować projekt Nord Stream 2. Liczą, że niebawem uzyskają wszystkie pozwolenia, a budowa magistrali ruszy jeszcze latem tego roku. Plany Gazpromu mogą jednak zostać opóźnione przez rozmowy Komisji Europejskiej ze stroną rosyjską na temat podstawy prawnej dla Nord Stream 2. W tym celu Bruksela chce uzyskać od państw członkowskich mandat do prowadzenia w ich imieniu negocjacji. Rosjanie przekonują, że Komisja chce zablokować projekt, których zdaniem jest atrakcyjny ekonomicznie. Tymczasem Komisja chce jedynie zapewnić realizację projektu zgodnie ze swoim prawem. Gazprom dobrze się czuje w sytuacji, w której to on sam ustala warunki gry i nie musi się do nikogo dostosowywać. Te z kolei mogą się zmienić, gdy uda się dokonać rewizji dyrektywy gazowej i przeformułować definicję interkonektora. Wówczas całość rurociągu będzie podlegała przepisom unijnym, co uderzy w interesy samego Gazpromu.

Jakóbik: Lex Nord Stream 2