Gazprom powoli traci Polskę. RIA przekonuje, że nie ma czym się martwić

5 lutego 2019, 08:15 Alert

Komentator agencji RIA Novosti Aleksander Sobko tłumaczy dlaczego istotny spadek dostaw gazu z Rosji do Polski nie ma znaczenia dla Gazpromu.

50-ta dostawa LNG do terminalu LNG w Świnoujściu / fot. Polskie LNG

Krzyżowanie Baltic Pipe i Nord Stream 2

Sobko przyznaje, że ostateczna decyzja o budowie to punkt „bez odwrotu”, który potwierdza, że projekt gazociągu Baltic Pipe z Norwegii, przed Danię, do Polski będzie realizowany. Jego zdaniem Gazprom może wykorzystać krzyżowanie gazociągów do targu z Polakami.

– Być może rosyjski monopolista wykorzysta tę możliwość do targowania się z Polską, na przykład w sprawie przesyłu przez Gazociąg Jamalski, albo w jakiejkolwiek innej sprawie. Jednakże budowa gazociągu do Polski sama w sobie będzie miała minimalny wpływ na eksport gazu z Rosji – zapewnia.

Powtarza on tezę, która wcześniej pojawiła się już w rosyjskich mediach, że Baltic Pipe zabierze gaz norweski przeznaczony na rynek „Wielkiej Brytanii i Niemiec”, które będą kompensować ten spadek dostawami, zdaniem Sobko, z Rosji. Te tezy trudno zweryfikować. Zdaniem Rosjanina nie powstanie wtedy zagrożenie, że gaz przeznaczony pierwotnie na rynek polski trafi po niższej cenie do Niemiec, ale nie przedstawia argumentu potwierdzającego tę tezę.

Jakóbik: Czy krzyżowanie z Nord Stream 2 opóźni Baltic Pipe?

LNG z USA            

Przekonuje zaś, że poza „skromnymi” dostawami z Azerbejdżanu, Europa nie będzie miała nowych alternatyw do dostaw rosyjskich. Za to gazociąg z Cypru lub Izraela pozwoli jedynie na eksport LNG na Stary Kontynent, co w rosyjskiej debacie o sektorze gazowym oznacza wyższe ceny dostaw. Nie wspomina o tym, że według Komisji Europejskiej gaz skroplony z USA może stać się istotnym źródłem dywersyfikacji do wykorzystania przez gazoporty europejskie o łącznej przepustowości 227 mld m sześć. rocznie. To więcej niż cała sprzedaż Rosjan w Europie.

Publicysta przekonuje, że Gazprom utrzyma dostawy do Europy sięgające 200 mld m sześc. rocznie i mniej istotne dla niego są zmiany odbiorców. Przyznaje jednak, że możliwe są „pewne fluktuacje” ze względu na pojawienie się w Europie gazu skroplonego ze względu na mały wzrost zapotrzebowania w Azji. Pomimo tego trendu Gazprom dalej zwiększa sprzedaż w Europie, bo jest w stanie zaoferować konkurencyjną cenę.

Autor przyznaje jednak, że Polska poczyniła „istotne postępy” na rzecz rozwoju rynku LNG. Szacuje, że będzie mogła sprowadzić w sumie od 8 do 11 mld m sześc. gazu skroplonego z Kataru i USA. Teoretycznie będzie mogła słać ten gaz na inne rynki pod warunkiem, że cena będzie atrakcyjna.

Jednak rosyjską odpowiedzią ma być terminal Yamal LNG Novateku, który zdaniem publicysty „praktycznie w sposób nieograniczony” pozwoli Rosjanom zwiększać obecność na rynku gazu skroplonego. Trend ma wzmocnić rozważany terminal w Ust-Łudze. Wyobraża on sobie scenariusz w którym po zakończeniu dostaw przez Ukrainę, Gazprom uzupełnia szczyty zapotrzebowania dostawami LNG do Europy. Nie używa jednak argumentu na potwierdzenie swej tezy, że LNG z Rosji byłoby konkurencyjne w tak małej odległości od gazoportów rosyjskich, ani że nie byłoby zagrożone konkurencją ze strony gazociągów rosyjskich.

Jakóbik: Polski Prometeusz może dać Ukrainie LNG z USA

Pociecha dla Gazpromu

Sobko sumuje swe rozważania. Jego zdaniem nie należy przejmować się spadkiem dostaw gazu rosyjskiego do Polski 0 6 procent, bo cały eksport Gazpromu do Europy wzrósł o 3,5 procent. Jego zdaniem Gazprom utrzyma udziały rynkowe, w razie konieczności sięgając po rozwiązania giełdowe. Będzie też mógł zwiększać obecność w Europie poprzez małe, elastyczne dostawy LNG, które nie będą rywalizować z gazociągami rosyjskimi, ale „obcym LNG”.

Autor komentarza komentuje polskie plany. Rozbudowany terminal LNG i Baltic Pipe mają dać razem około 20 mld m szesc. gazu ziemnego. – Jeśli oba projekty się powiodą, Polska stanie się szczęśliwym posiadaczem nadwyżki gazu, a PGNiG stanie się traderem. Sprzeda LNG z USA na rynkach międzynarodowych, głównie dla zysku, albo gaz norweski w Europie. Jeśli sukces będzie częściowy, pojawiają się opcje: na przykład mały kontrakt z Gazpromem i pokrywanie reszty zapotrzebowania z innych kierunków. Jednak z grubsza nie ma to znaczenia dla rosyjskiego dostawcy – zapewnia Sobko.

RIA Novosti/Wojciech Jakóbik