Gazprom bije rekordy i straszy Polską. Zagraża dostawom gazu przez Ukrainę

27 stycznia 2017, 06:00 Alert

Rosyjski koncern gazowy Gazprom chwali się kolejnym rekordem eksportu do krajów europejskich, a jednocześnie straszy, że przez Polskę może być on zagrożony. Warszawa jest zaskoczona spekulacjami Rosjan. Prawdziwe zagrożenie stwarza właśnie on – na Ukrainie.

fot. Gaz-System

Rekordy

25 stycznia Gazprom pobił kolejny rekord eksportu gazu do krajów spoza Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP) – 635,1 mln m3 – poinformował rosyjski koncern. To już siódmy od początku roku, a od października 17 raz kiedy to Gazprom ogłasza bicie rekordów w dostawach gazu. O poprzednim koncern informował 24 stycznia. Dostarczył wówczas 631,9 mln m3.

Gazprom nadal utrzymuje rekordowy poziom dostaw przez gazociąg Nord Stream – 167,4 mln m3.

– Magistrala Nord Stream jest w pełni wykorzystywana, a przez 16 kolejnych dni przesyłano przez nią dziennie rekordowe 167,4 mln m3. W pełni wykorzystywany jest również gazociąg Blue Stream. Przesyłane nim jest 48,2 mln m3 paliwa dziennie. Przy czym korytarz eksportowy przez Polskę również jest maksymalnie eksploatowany – 98,9 mln m3. Przez Ukrainę dziennie przesyłane jest ponad 100 mln m3 gazu – poinformował rosyjski monopolista.

Warto zauważyć, że rekordowe dostawy mają związek ze spadkiem temperatur w Europie, a tym samym wzrostem zapotrzebowania na surowiec. Ponadto istotnym czynnikiem zakupów jest niska cena paliwa. W tym kontekście należy podkreślić, że wzrost dostaw nie przekłada się na wzrost dochodów Gazpromu, a przez spadek cen ropy naftowej, a co za tym idzie wartości dostaw z Rosji, wiąże się wręcz ze spadkiem.

Problemy

Gwałtowny spadek cen gazu w Europie oraz polityczne megaprojekty ułożenia nowych rurociągów do Unii Europejskiej oraz Chin doprowadziły do pojawienia się dziury w budżecie Gazpromu. Jak zauważa w raporcie Sberbank CIB, plan finansowy koncernu na najbliższe 3 lata zakłada, że co rok wydatki będą przekraczały dochody. Według wyliczeń analityków Alexa Fek’a oraz Walerija Nestorowa nawet jeżeli ceny ropy utrzymają się na obecnym poziomie to deficyt wyniesie co najmniej 15 mld dolarów.

Gazprom będzie musiał pokryć wspomniane braki przez rekordowy poziom zaciąganych za granicą kredytów oraz sprzedaży aktywów. Jak informuje Bloomberg powołując się na budżet monopolisty na lata 2017-2019 spółka zamierza zadłużyć się na 27 mld dolarów i pozyskać 6 mld dolarów ze sprzedaży nieruchomości. Środki są potrzebne na realizację gazociągów Siła Syberii, Turkish Stream, Nord Stream 2. Według szef zarządu Gazpromu Andrieja Worobewa Chodzi o 20 mld euro (21,3 mld dolarów).

Pokrycie takiej kwoty z własnych środków jest praktycznie niemożliwe. Ze względu na rekordowy spadek cen gazu w Europie w 2016 roku dochody Gazpromu z eksportu były najniższe od 12 lat mimo że fizyczne dostawy wzrosły o 12,5 procent osiągając historyczny rekord rosyjskiego sektora gazowego.

Na lata 2017-2018 budżet Gazpromu zakłada cenę gazu na poziomie 171 dolarów za 1000 m3 oraz ropy 50 dolarów za baryłkę. Jak podkreślają eksperci Sberbanku są one bardzo niskie. Dla porównania w 2016 roku przy ropie za 41,2 dolarów Gazprom dostarczał UE gaz za 159 dolarów.

Wydaje się, że monopolista przygotowuje się do tego, iż zostanie zmuszony do udzielenia rabatów na rynkach europejskich, na który w najbliższych latach trafi LNG z Kataru, Australii oraz Stanów Zjednoczonych. Z powodu dziury budżetowej Gazprom nie mógł wypłacać wyższych dywidend, które zakłada resort finansów – 50 procent zysku netto. Według źródeł Bloomberga podjęto już decyzję o zamrożeniu na trzy lata poziomu ich wypłat.

– Ambicje polityczne realizowane przy pomocy Gazpromu są kosztowne zarówno dla samej spółki, jak i dla rosyjskiego budżetu, a w konsekwencji dla wszystkich Rosjan – uważa partner RusEnergy Michaił Krutichin.

Zwycięzcami są jednak wykonawcy powiązani z Kremlem otrzymujący wielomiliardowe kontrakty na budowę rurociągów oraz stacji kompresorowych wyostrzając swoje zdolności do zawyżania szacunków.

Za 9 miesięcy 2016 roku zysk netto Gazpromu spadł 2,3-krotnie do 75,417 mld rubli. Zyski ze sprzedaży spadły o 2,8-krotnie i wyniosły 192,664 mld rubli. Przychody skurczyły się o 10 procent do 2,775 bln rubli. Jednocześnie zarobki kierownictwa monopolisty wzrosły o 22 procent do 2,129 mld rubli w tym na premie o 72 procent do 1,124 mld rubli.

Straszenie Polską

Przy czym w środę w rozmowie z agencją Reuters wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew stwierdził, że koncern dostrzega zagrożenia związane z dostawami gazu do Europy, zwłaszcza do Niemiec, w przypadku rezygnacji Polski z podpisania długoterminowego kontraktu na dostawy gazu po 2022 roku.

Jakóbik: Czy Gazprom prowokuje Polskę do przecieku ze śledztwa antymonopolowego?

Do tej wypowiedzi podczas wczorajszej konferencji prasowej odniósł się minister energetyki Krzysztof Tchórzewski , który stwierdził, że nie ma żadnych podstaw do stawiania przez Gazprom tego typu twierdzeń.

– Porozumienie transportowe jest zawarte do 2022 roku, z warunkiem, że będzie przedłużone, jeśli któraś ze stron nie zwróci się o renegocjację tego porozumienia najpóźniej w 2019 r. Więc nie ma tutaj żadnych podstaw do stawiania tego typu twierdzeń – mówił Tchórzewski.

– Słyszeliśmy, że Polska nie ma intencji przedłużenia umowy tranzytowej. Stwarza to ryzyko dla dostaw do krajów europejskich, w tym Niemiec – powiedział wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew w środowym wywiadzie dla agencji Reuters. – Nie mamy planów (…) dotyczących obcięcia dostaw (gazu – PAP) czy ich wstrzymania w związku z tranzytem przez Polskę – zaznaczył, cytowany przez Reutersa, Miedwiediew.

Prawdziwe zagrożenie

Gazprom znów nie zapewnia zapisanego w kontrakcie poziomu ciśnienia w punkcie wejścia do ukraińskiego systemu przesyłu gazu (GTS) – poinformowało biuro prasowe Ukrtransgazu. Chodzi o punkt pomiarowy Sudża. Oznacza to, że dostawy przez Ukrainę mogą być w przyszłości zagrożone.

Według danych z godz. 6:00 w dniu 26 stycznia ciśnienie w rurociągu wynosiło 58,8 atmosfer, a więc o 2 procent mniej niż wynika z poziomu zapisanego w umowie. Jednocześnie Ukrtransgaz podkreśla, że Ukraina cały czas i w pełnym wymiarze realizuje wszystkie zamówienia na przesył gazu.

W gazociągach musi się znaleźć odpowiednia ilość gazu, aby utrzymać ciśnienie niezbędne do słania gazu do Unii Europejskiej. Ze względu na niedobory dostaw z Rosji, Ukraińcy sięgają po własne zapasy, by podnieść ciśnienie w rurach. Chociaż na razie ta taktyka się sprawdza, to zagraża Kijowowi wyczerpaniem zapasów gazu przed zakończeniem sezonu grzewczego.

Według danych spółki dzienny wolumen tranzytu do Europy przekracza 300 mln m3 i osiąga kilkuletni rekord. Między 1 a 24 stycznia przez ukraiński GTS do europejskich odbiorców przesłano 6,525 mld m3 gazu, z czego 6,522 mld m3 pochodziło z Rosji.

Przypomnijmy, że nie jest to pierwszy raz, kiedy Rosjanie manipulują dostawami gazu na Ukrainę. Z punktu widzenia Kijowa Moskwa chce zrobić wszystko, aby przekonać europejskich partnerów Naftogazu, że Ukraina nie może być państwem tranzytowym na potrzeby realizacji dostaw rosyjskiego gazu. Alternatywą mają być dostawy przez istniejący Nord Stream i planowany Nord Stream 2 do Niemiec i innych krajów europejskich. Gazprom rozważa porzucenie umowy tranzytowej z Ukrainą po jej zakończeniu w 2019 roku.

Finanz.ru/RIA Novosti/Interfax/Piotr Stępiński

Ukraina: Rosja prowadzi wojnę hybrydową z Europą i USA