Gazprom zatrzymał dostawy gazu na Ukrainę. Nie ma zagrożenia dla Polski

25 listopada 2015, 09:06 Alert

(Wojciech Jakóbik)

Rosyjski Gazprom poinformował, że zawiesza dostawy gazu na Ukrainę do czasu, gdy przekaże ona przedpłaty. O 10 rano czasu moskiewskiego w środę 25 listopada ustały dostawy surowca z Rosji nad Dniepr. Gazprom grozi, że może to zagrozić tranzytowi surowca na terytorium Unii Europejskiej.

Przerwa dostaw gazu na Ukrainę nie jest równoznaczna z zatrzymaniem tranzytu przez jej terytorium do Unii Europejskiej.

Na mocy porozumienia tymczasowego (pakiet zimowy) z udziałem Komisji Europejskiej, Ukrainy i Rosji, Kijów odbiera rosyjski gaz ze zniżką cenową w oparciu o przedpłaty. Ze względu na powolne reformy w sektorze energetycznym, opóźnia się przekazanie kolejnej transzy pożyczki z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju w wysokości 300 mln dolarów, które miały posłużyć do zakupu gazu z Zachodu. Ze względu na niedobór środków finansowych, Ukraińcy nie płacą na czas. Także ze względu na dywersyfikację źródeł dostaw, sprowadzają mniej gazu z Rosji na korzyść dostaw z Europy.

Część połączeń gazowych pozostaje niewykorzystana, jak duży rewers słowacki, który pozwoliłby znacznie zwiększyć dostawy przez ten kraj na Ukrainę. Jest on ograniczony umową Gazprom-Eustream. Rosjanie nie chcą przekazać kodów dostawcy, które są niezbędne do zarządzania dostawami surowca przy użyciu rewersu wirtualnego. Ukraińcy grożą, że zaskarżą sprawę do Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie, gdzie trwa już spór o wzajemne roszczenia między Gazpromem a Naftogazem.

Mimo problemów, Ukraińcy inwestują w modernizację sieci gazociągowej, w celu ustabilizowania tranzytu. W listopadzie Ukrtransgaz zakończył budowę nowego odcinka gazociągu Urengoj-Pomary-Użhorod, czyli głównej nitki tranzytowej z Rosji do Unii Europejskiej.

Zatrzymanie dostaw od Gazpromu nie oznacza, że Ukraina jest pozbawiona tego surowca. Może skorzystać z własnego wydobycia, zapasów i dostaw (droższych, ale nadal dostępnych) z kierunku zachodniego.

Gazprom powtarza argumenty słyszane poprzedniej zimy. Przedstawia Ukrainę, jako niewiarygodnego partnera i niepewny kraj tranzytowy. To jeden z argumentów, popularnych także na Zachodzie, za rozbudową gazociągu Nord Stream, promowanej przez Gazprom oraz zaangażowane w nią spółki europejskie: BASF, E.on, OMV, Shell i Engie.

Unia stawia na Ukrainę

– Musimy dążyć do dywersyfikacji – przypomniał podczas wystąpienia o stanie Unii Energetycznej, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej odpowiedzialny za tę inicjatywę, Marosz Szefczowicz. Jego zdaniem ma temu służyć strategia LNG którą przedstawimy w lutym 2016 roku. Nord Stream 2 promowany przez Rosję nie ma tu zastosowania. Wystąpienie odbyło się w Parlamencie Europejskim w Brukseli.

– Musimy przyspieszyć prace w zakresie infrastruktury. Bardzo się cieszę, że przyjęliśmy drugą listę Projektów Wspólnego Interesu, która bardziej skupia się na celach Unii Energetycznej – ocenił Szefczovicz.

– Wiem, że temat Nord Stream 2 niezwykle państwa interesuje i martwi. Było to odzwierciedlone w piśmie Jerzego Buzka przesłanego do mnie i do Miguela Ariasa Canete (komisarz ds. energii i klimatu – przyp. red.) w imieniu komisji ITRE (Komisja ds. Przemysłu, Transportu, Badań i Energii w Parlamencie Europejskim – przyp. red). Wiemy, że firmy chcą budować gazociąg łączący Rosję i Niemcy. Muszą być budowane zgodnie z prawem – przyznał komisarz.

– Unia składa się tylko na te projekty które są zgodne z celami unii energetycznej czyli dywersyfikacja źródeł i dróg jeżeli chcemy zapewnić bezpieczeństwo przedsiębiorstwom i obywatelom. Nord Stream 2 nie jest w interesie wszystkich Europejczyków i nie dostanie dofinansowania – zadeklarował.

– Ukraina była dotąd ważnym partnerem tranzytowym w dostawach gazu z Rosji do Europy. Ważne, aby nim pozostała – dodał.

Projekt Nord Stream 2 zakłada budowę z Rosji do Niemiec dwóch nowych nitek podwodnego gazociągu po dnie Morza Bałtyckiego o łącznej przepustowości 55 mld m3 rocznie.

Będą one uzupełnieniem dla istniejących już dwóch linii. Realizacją projektu zajmie się spółka New European Pipeline AG.W której Gazprom ma posiadać 51 procent udziałów, niemiecki E.On i BASF/Wintershall – 10 procent, angielsko-duński Shell – 10 procent, austriacki OMV – 10 procent oraz francuski Engie – 9 procent.

Ukraiński premier Arsenij Jaceniuk wyraził nadzieję, że Komisja Europejska nie do puści do realizacji tego projektu. W ramach swojej roboczej wizyty w Rydze w czwartek 5 listopada stwierdził, że w przypadku jeśli Rosja i niektóre zachodnie spółki zbudują Nord Stream 2 to pozbawi to Ukrainę, Słowację i Polskę dochodów, a Unię Europejską niezależności energetycznej.

Jaceniuk podkreślił, że ten projekt powinien spełniać wszystkie kryteria trzeciego pakietu energetycznego. ,,My jako Ukraina jesteśmy przekonani, że ten projekt nie ma nic wspólnego z kwestami ekonomicznymi tylko politycznymi”.