Gnyp: Niemcy nie chcą konfrontacji z Rosją

24 kwietnia 2014, 12:49 Gaz. Energetyka gazowa

ROZMOWA

Oleksandra Gnyp, Doktorantka Wydziału Stosunków Międzynarodowych I Służby Dyplomatycznej w Narodowym Uniwersytecie Iwana Franki we Lwowie oraz stażystka Centrum Badań Wschodnioeuropejskich Uniwersytetu w Bremie komentuje relacje energetyczne między Niemcami a Rosją w kontekście kryzysu ukraińskiego. Rozmawiał Wojciech Jakóbik.

Czy współpraca energetyczna między Rosją a Niemcami jest zbyt silna aby Berlin sprzeciwił się działaniom Rosji na Ukrainie?

AG: Bilateralne relacje między tymi krajami oceniane jako „specjalny związek” lub strategiczne partnerstwo trwające od kilku lat to stereotyp, który traci obecnie wiarygodność. Angela Merkel prowadzi wyważoną politykę zagraniczną wobec Rosji od samego początku. Przez ostatnie kilka lat pojawiło się zbyt wiele konfliktów i krytyki na poziomie politycznym pomiędzy Rosją i Niemcami. Dlatego można powiedzieć, że prawdziwy konflikt między nimi nie pojawił się jeszcze tylko właśnie przez wzajemną zależność energetyczną. Niemcy starali się zawsze prowadzić politykę w oparciu o wartość współpracy zamiast konfrontacji. SPD wzięło aktywny udział w utrzymywaniu kontaktów z Moskwą, stawiając na przedzie współpracę energetyczną. Ważne by rozróżnić interesy spółek energetycznych i rządu niemieckiego. Nie należy także zapominać, że interesy niemieckich i rosyjskich firm mają silne lobby w Berlinie. Rosja i Niemcy pozycjonują się jako kraje-liderzy. Przez to wizerunek za granicą jest dla nich istotny. W tym kontekście Niemcy nie mogą pozwolić sobie na utratę znaczenia i brak reakcji na to co dzieje się na Ukrainie. Są niejako zmuszeni do reagowania. Z punktu widzenia energetyki Rosja jest dużo bardziej zależna od Niemiec niż one od Rosji. Myślę, że Berlin to dobrze rozumie i w sprawie Ukrainy nie będzie po cichu przyglądał się jak Moskwa przejmuje kolejne regiony wschodniej części tego kraju.

Warto także nadmienić, że ruch Euromajdanu także zmienił optykę Niemiec na sprawy ukraińskie. Aneksja Krymu była katalizatorem który sprowokował akcję Niemców. Jeśli w sprawie Naddniestrza czy Syrii Berlin jedynie krytykował Rosję, tak w sprawie Krymu uznał ją za burzyciela porządku międzynarodowego oraz systemu bezpieczeństwa gwarantującego równowagę sił w Europie. Jestem przekonana, że Niemcy ostatecznie stracili swoją lojalność wobec Rosji i zmienią podejście do niej znane z poprzednich lat.

Czy Nord Stream przejmie przepustowości gazu słane obecnie przez Ukrainę i inne tradycyjne kraje tranzytowe czy będzie jedynie kolejnym narzędziem nacisku w negocjacjach? Dlaczego Rosjanie przejmują magazyny gazowe w Niemczech oraz starają się o uzyskanie wyłącznej kontroli nad gazociągami OPAL i NEL?

AG: Nord Stream stał się ukoronowaniem prywatnych relacji między Władimirem Putinem a Gerhardem Schroederem. W perspektywie długoterminowej jest także kluczem do długoterminowych relacji między Rosją a Niemcami nie tylko energetycznych ale także politycznych. Duże niemieckie firmy energetyczne jak E.on Ruhrgas czy Wintershall naciskały mocno na podpisanie porozumienia w sprawie budowy rury przez Berlin. Projekt ma znaczący wpływ na liczne kraje jak Ukraina, Polska, Białoruś, Litwa, Łotwa, czy Estonia. Każdy z nich czuje się zagrożony rozwojem tego projektu, a co za tym idzie utratą pozycji kraju tranzytowego, co może w przyszłości oznaczać wzrost cen gazu w umowie z Rosją.

Nie dziwi mnie, że Nord Stream jest nadal uznawany za zagrożenie dla ich bezpieczeństwa energetycznego. Przez tę inwestycję Ukraina straci pozycję dostawcy rosyjskiego gazu do Europy. Jednocześnie projekt zagraża bezpieczeństwu energetycznemu Niemiec bo zwiększy zużycie gazu w tym kraju do 40 procent miksu energetycznego. Jest on jednocześnie postrzegany jako inicjatywa stricte polityczna, nieopłacalna ekonomicznie ale ważna z punktu widzenia geopolityki. Przecież istniejące gazociągi nie wykorzystują stu procent swojej przepustowości. Taniej byłoby je po prostu zmodernizować.

Najważniejszy korytarz gazowy prowadzi z Rosji przez Ukrainę, Słowację do Zachodniej Europy i zapewnia 70-80 procent dostaw rosyjskiego gazu do Niemiec a także prawie 90 procent dostaw z Rosji dla Europy. Jego przepustowość to 175 mld m3 rocznie, z czego wykorzystywane jest obecnie tylko 115 mld. Aby zwiększyć jego wykorzystanie wystarczy zbudować kilka nowych stacji sprężania gazu, które będą dużo tańsze od Nord Stream. Tak samo taniej byłoby rozbudować Gazociąg Jamalski.

Biorąc pod uwagę odejście od atomu w Niemczech i problemy z rozwojem energetyki jądrowej w innych krajach, należy spodziewać się, że zapotrzebowanie na rosyjskie surowce w Europie będzie tylko rosło i nie będzie poważnej alternatywy dla nich. Nawet jeśli powstanie South Stream, gazociągi ukraińskie będą nadal potrzebne, ponieważ przepustowość Nord Stream i South Stream składa się na około 120 mld m3 gazu rocznie. Tymczasem do 2030 roku Europa będzie zużywać od 200 do 250 mld m3 surowca.

Rosyjski monopolista Gazprom dąży do realizacji celów energetycznych przy użyciu Niemiec, stając się jednocześnie udziałowcem, operatorem i dostawcą dla niemieckich magazynów gazowych, w tym Astora, Rheden i Katharina. Współpraca z Niemcami odbywa się głównie za pośrednictwem spółek-córek i joint ventures z Wingas, Wintershall i Gazprom-Germainia. W ten sposób Rosja zapewnia bezpieczeństwo dostaw ale przede wszystkim pozycję Gazpromu na nadchodzące dekady na europejskim rynku energetycznym. Przez to, że Gazprom jest obecnie jedynym dostawcą dla niemieckich gazociągów OPAL i NEL, Niemcy stają się nowym krajem tranzytowym a rola Ukrainy maleje. Dlatego Rosjanie nalegają na wyłączenie tych rur spod regulacji odnośnie wolnego dostępu do przepustowości dla innych firm.

Jaki wpływ na obecną politykę energetyczną Niemiec ma polityka wewnętrzna tego kraju. Jakie znaczenie ma powrót SPD do koalicji?

AG: Podobnie jak w poprzednich rządach w wielkiej koalicji widoczne są sprzeczne podejścia do polityki energetycznej. Nowy minister gospodarki Sigmar Gabriel z SPD przedstawił ambitny plan reformy sektora energetycznego. Pozwala sobie na krytykę polityki energetycznej poprzedniej ekipy Angeli Merkel. Twierdzi, że była ona chaotyczna. Gabriel nadał wysoki priorytet energetyce i twierdzi, że potrzebuje ona resetu. Krytykował także Zielonych, którzy chcieli wycofania z energetyki atomowej i węglowej a nawet gazowej. Według niego zwrot energetyczny (Energiewende) szkodzi gospodarce. Tymczasem chadecy i socjaldemokracji twierdzą, że zwrot jest niezbędny a Niemcy powinny do 2025 roku wytwarzać ponad 40 procent energii elektrycznej z Odnawialnych Źródeł Energii. Tymczasem przedstawiciele przemysłu ostrzegają, że rozwój OZE jest drogi i może zagrozić bazie produkcyjnej kraju oraz pozbawić go wielu miejsc pracy. Dlatego Gabriel nie widzi alternatywy dla importu gazu z Rosji. Przekonuje,  że nie ma tu powodu do obaw, ponieważ Rosjanie wypełniali swoje zobowiązania kontraktowe nawet w najgorszych dniach Zimnej Wojny. Z tego powodu utrzymuje, że sprawa ukraińska nie może prowadzić do eskalacji napięcia między Niemcami a Rosją, bo mogłaby zagrozić światowej gospodarce. W rzeczywistości Niemcy boją się bezpośredniej konfrontacji z Rosją, która zagroziłaby ich interesom ekonomicznym. Wielka koalicja dąży do utrzymania status quo w Europie Środkowo-Wschodniej. Socjaldemokraci popierają przyjazną politykę wschodnią wobec Rosji, która moim zdaniem poniosła porażkę. Koalicjanci Merkel uważają, że w przeciwieństwie do ostrego nastawienia chadeków, łagodna polityka wobec Rosji przyniesie efekty. Oczywiście te rozbieżności nie przyczyniają się do zwiększenia integralności i poprawy pozycji Berlina w rozmowach z Moskwą.

Jakich ruchów Niemiec należy się spodziewać? Czy pozostaną na poziomie dyplomatycznym?

AG: Od czasu uzyskania niepodległości przez Ukrainę, Niemcy prowadzili względem niej politykę z uwzględnieniem zasady „Rosja pierwsza”. Tymczasem wysiłki Niemców na rzecz modernizacji gospodarki i rozwoju politycznego systemu w Rosji zawiodły. Obecny kryzys na Ukrainie pokazał potrzebę nowej polityki niemieckiej względem Rosji, Ukrainy i innych państw Partnerstwa Wschodniego, ponieważ obecne podejście nie jest skutecznie. Niemiecki minister spraw zagranicznych Frank Walter Steinmeier i kanclerz Angela Merkel mieli nadzieję, że Rosja zgodzi się partycypować w grupie kontaktowej na rzecz rozwiązania kryzysu na Ukrainie. Rosja odmówiła rozmów z „radykalnym i niekompetentnym” rządem w Kijowie. Niemcy zdały sobie w końcu sprawę, że Rosja nie chce współpracować. To było poważne uderzenie w niemiecką dyplomację i czynnik inicjujący refleksję na temat relacji z Rosją. Po kryzysie ukraińskim niemiecka polityka jest bardziej asertywna. Dla Niemców jest obecnie jasne, że Putin nie jest godzien zaufania a współpraca z nim może jedynie zwiększyć zależność Niemiec od energetycznych projektów. W ten sposób Rosja traci najbardziej wartościowego sojusznika w Europie.

Trudno dziś przewidzieć niemieckie stanowisko na temat Ukrainy w przyszłości. Musimy poczekać na wyniki prezydenckich oraz parlamentarnych wyborów nad Dnieprem. Z pewnością Berlin wykorzysta wszelkie dostępne środki dyplomatyczne. Porozumienia genewskie były pierwszym, ważnym krokiem. Zachodnie kraje wsparły rząd ukraiński. Niestety mają one dużo strat w stosunku do Rosji jeśli chodzi o decyzyjność i sprawność działania. Jednak jest to skutek uboczny demokracji. Po podpisaniu porozumień w Genewie politycy zachodni pracują nad zmniejszeniem napięcia nad Dnieprem. W razie potrzeby Niemcy mają wprowadzić sankcje ekonomiczne wobec Rosji. Choć wielu postrzega dotychczasowe owoce działań Zachodu za niewystarczające, ja patrzę na nie optymistycznie ponieważ jest to dobry początek. Tak czy inaczej proces negocjacyjny trwa, a Ukraina jako demokracja będzie się jeszcze długo uczyć jak skutecznie brać w nich udział.