Goliat uziemiony. Spór o platformę na Morzu Barentsa

16 listopada 2017, 07:15 Alert

Przez problemy techniczne wstrzymano prace na platformie wiertniczej Goliat na Morzu Barentsa. Sytuację komplikuje spór między operatorem platformy, firmą ENI, a norweskim władzami odpowiedzialnym za bezpieczeństwo prac przy eksploatacji ropy i gazu. Problemy te mogą rzutować na relacje władz Norwegii z innymi operatorami.

Platforma Goliat. Fot.: ENI

Minister Pracy Norwegii Anniken Hauglie obiecała, że prace na platformie wiertniczej Goliat zostaną wznowione. Decyzję o jej zamknięciu podjął norweski urząd odpowiedzialny za bezpieczeństwo pracy w sektorze naftowym.

Wada technologiczna czy błąd ludzki? 

Platformę otwarto w marcu zeszłego roku. Inwestycja miała problemy – uruchomiono ją później, niż planowano, a koszty wzrosły do 20 mld koron norweskich. Wciąż pojawiają się jednak kolejne problemy. Jak podaje norweska prasa, dwa tygodnie temu doszło do fałszywego alarmu gazowego, a na teren wysłano załogi ratownicze. W efekcie platforma została wyłączona na dwa miesiące. Do podobnych zdarzeń dochodziło już wcześniej. W sumie takich przypadków odnotowano już 10. Alarm miał uaktywnić się przy okazji prac konserwatorskich. Spór o platformę Goliat wpłynął na decyzję norweskiego rządu o wstrzymaniu wydawania pozwoleń dla tej najbardziej skomplikowanej instalacji produkcyjnej do czasu zatwierdzenia wszystkich poprawek technologicznych.

Jak podaje jednak norweski dziennik, następnego dnia – mimo decyzji władz Norwegii o wstrzymaniu prac – włoski operator, firma ENI, wznowił wydobycie.

– Nie ma wątpliwości, że platforma Goliat wiązała się z wielkimi wyzwaniami, ponieważ była budowana w Korei Południowej – powiedziała Hauglie.

Gazeta pisze także, że problemem są także zawiłości językowe. – Polski i norweski robotnik mogą komunikować się po angielsku, jednak i tak powstają nieporozumienia – powiedział Håkon Aasen Bjerkeli, lider związku zawodowego Industi Energi.

Na złożu jest 12 odwiertów. Dziennie wydobycie powinno wynosić 100 tys. baryłek ropy, a złoże zawiera ich ok. 180 mln.

Polskie firmy są coraz aktywniejsze w Norwegii

W kontekście informacji jakie pojawiły się w Norwegii w związku z obecnością zagranicznych firm w tym kraju i problemów z przestrzeganiem przepisów warto pamiętać o obecność tam firm z Polski. Zarówno Lotos jak i PGNiG podkreślają, że ich współpraca z partnerami na koncesjach układa się bardzo dobrze, podobnie jak współpraca z norweskimi instytucjami, które kontrolują cały proces wydobycia i standardów bezpieczeństwa. Przypomnijmy, że na początku roku norweskie ministerstwo ropy naftowej przyznało 56 morskich koncesji na wydobycie ropy naftowej  oraz gazu ziemnego.

Wśród firm, które otrzymały udziały są spółki-córki polskich firm działających w Norwegii Lotos Exploration and Production Norge oraz PGNiG Upstream International. Lotos Norge otrzymał udziały w sumie 5 koncesjach na Morzu Północnym a PGNiG UI zwiększy pule posiadanych przez siebie koncesji o 2 na Morzu Norweskim. W tym na jednej będą operować razem. Lotos Exploration and Production Norge na koniec zeszłego roku posiadało 18 koncesji w Norwegii, zaś PGNiG UI 19. Na jednej koncesji Lotos Norge pełni funkcję operatora. Na koncesjach poszukiwawczych, których udziałowcem jest Lotos Norge, prowadzone są prace związane z oceną ich potencjału i potwierdzeniem zidentyfikowanych zasobów geologicznych.

Dagens Næringsliv/UPI/Bartłomiej Sawicki