Greenpeace: Spór o węgiel w Niemczech

16 listopada 2017, 11:45 Środowisko

Włochy, Wielka Brytania i Kanada ogłosiły w tym roku daty swojego odejścia od węgla. Kiedy to samo zrobią Niemcy? Kanclerz Angela Merkel znajduje się pod presją nie tylko ze strony krajowego biznesu, ale też swojego potencjalnego koalicyjnego partnera – Zielonych. O odejście Niemiec od węgla do 2030 roku apelują też aktywiści Greenpeace i państwa wyspiarskie zgromadzone na szczycie klimatycznym COP23 – pisze Marek Józefiak z Greenpeace.

Fot. Greenpeace

Niemcy prężnie rozwijają odnawialne źródła energii i wytwarzają z nich już blisko jedną trzecią energii elektrycznej. Pamiętajmy jednak, że są też liderami niechlubnego rankingu – europejskich trucicieli klimatycznych. Z brunatnego i czarnego paliwa produkują dziś 40 proc. energii elektrycznej.

Udział węgla w ich miksie energetycznym systematycznie spada. W przyszłym roku Niemcy zamkną ostatnie dwie kopalnie węgla kamiennego. Pojawił się nawet pomysł, aby uczcić ten fakt towarzyskim meczem piłki nożnej: reprezentacja Polski miałaby zagrać przeciwko połączonym siłom Zagłębia Ruhry: Borussii Dortmund i Schalke 04.

Zamknięcie kopalni węgla kamiennego nie oznacza jednak końca węgla w Niemczech. Nasi zachodni sąsiedzi importują co roku kilkadziesiąt milionów ton tego surowca. Nadal są też największym w Europie producentem węgla brunatnego.

Angela Merkel w kampanii wyborczej unikała tematu odchodzenia od węgla. Teraz musi się z nim wreszcie zmierzyć. O szybką transformację energetyczną zaapelował do Merkel biznes: ponad 50 dużych niemieckich firm zatrudniających łącznie ponad 400 tysięcy osób. Na odejście od węgla do 2030 roku naciskają też Zieloni – potencjalni koalicjanci CDU-CSU. Po wczorajszej wizycie na szczycie COP23 w Bonn, kanclerz Merkel udała się prosto do Berlina na rozmowy o “jamajskiej” koalicji: CDU/CSU-FDP-Zieloni. W stolicy Niemiec przywita ją dziś demonstracja domagająca się końca spalania węgla.

Po nieodpowiedzialnej zapowiedzi Donalda Trumpa o wyprowadzeniu Stanów Zjednoczonych z porozumienia klimatycznego, kanclerz Niemiec jest kreowana na liderkę wolnego świata. Tyle że wczoraj, przemawiając w Bonn, Merkel przegapiła szansę na pokazanie prawdziwego przywództwa. Słowa o zaufaniu i wiarygodności bez jasnej deklaracji o transformacji energetycznej wydają się puste. Nie da się przewodzić światu w walce ze zmianami klimatu i jednocześnie spalać setki milionów ton węgla rocznie. Pora, żeby Angela Merkel wyprowadziła Niemcy z tego klimatycznego rozkroku i w pełni zasłużyła na miano liderki.